Rostowski uderzy w rodziny?

Te mechanizmy nie działają prawidłowo. Mogę wyobrazić sobie rekonstrukcję ulgi prorodzinnej, tak by premiowane były trzecie i dalsze dzieci - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Jacek Rostowski. Jego zdaniem dobre prognozy ekonomiczne nie ratują nas przed podwyżką VAT-u. (...) Poprzedni rząd zwiększył wydatki o 52 mld zł, co spowodowało deficyt strukturalny. Wyjście z tego wymaga czasu. Ten czas musimy kupić.

Nic już nas nie uratuje przed podwyżką VAT-u?

W 2011, niestety, ta podwyżka jest koniecznym złem.

Nawet lepsze prognozy gospodarcze nie spowodują, że pan powie: "Jakoś sobie poradzimy".

Sytuacja jest taka, że mamy tzw. problem deficytu strukturalnego, który wynika z tego, że jak poprzedni Sejm obniżył podatki i składkę rentową o 40 mld złotych, to w tym samym czasie nie podjęto działania, aby ograniczyć wzrost wydatków.

Poprzedni rząd nie ograniczył wzrostu wydatków- wprost przeciwnie - zwiększył wydatki o 52 mld złotych, czyli o 24 proc. I to spowodowało tzw. deficyt strukturalny. My z tego deficytu strukturalnego musimy wyjść - wychodzimy stopniowo, bardzo twardo trzymając wydatki, ale to wymaga czasu i ten czas musimy kupić, dlatego też wprowadzamy na okres trzyletni jednoprocentowy wzrost podatku VAT.

Jest pan przekonany, że ten wzrost to jest jedyna bolesna zmiana podatkowa, która czeka nas w 2011 roku.

Pracujemy obecnie nad podatkiem bankowym, ale to będzie podatek, powinien być podatek, który będzie nastawiony na zapewnienie bezpieczeństwa systemu bankowego w przypadku przyszłych kryzysów finansowych.

Ale ma pan już jakąś wizję tego podatku bankowego w głowie?

Pracujemy nad tym. Bardzo ważne jest, aby ten podatek nie był tak skonstruowany, że jak wejdą zasady już obowiązujące unijne, żebyśmy nie musieli tego podatku nagle zmieniać. Chcemy, żeby to była konstrukcja zgodna z zasadami unijnymi, europejskimi i trwała.

Ale ten podatek będzie od 2011 czy on się tam w czasie odsunie?

Jeszcze nad tym pracujemy. Myślę, że zdążymy, żeby mógł wejść w styczniu, ale to są dość techniczne sprawy. Sektor finansowy jest na tyle wrażliwy, że nie możemy wprowadzić podatku, który spowodowałby, że jedna trzecia banków popadłaby w starty.

Ja pytam o te inne podwyżki podatku, bo słychać różne podpowiedzi: żeby zlikwidować becikowe, ulgę na dzieci. Pan nie daje im wiary i posłuch?

Każdy dobrze skonstruowany plan konsolidacji dąży głównie do działań po stronie wydatków. Nasze działania w 2011 będą mniej więcej pół na pół; po stronie dochodów i po stronie wydatków. Ale zawsze jest tak, że te plany konsolidacji, że ta strona wydatków potrzebuje więcej czasu. Potrzebujemy więcej czasu, aby wprowadzać te oszczędności wydatkowe.

Mam taki przykład Niemiec, które działają w dłuższej perspektywie, tak jak my - i w 2011 roku też ta relacja będzie jeden do jednego - wyższe dochody, niższe wydatki. W dłuższej perspektywie będziemy mieli większe oszczędności wydatkowe, a po stronie dochodów nie będziemy - o ile nie będzie jakiegoś szoku - zwiększali podatków.

Czy rozumiem, że o likwidacji becikowego czy zmiany zasad przyznawania ulgi prorodzinnej jakoś pan myśli?

Myślimy o tych rzeczach zawsze. Ja myślę, że problem i z becikowym, i z ulgą prorodzinną są takie, że ani jeden mechanizm, ani drugi nie działa specjalnie na zwiększenie dzietności.

Krótko mówiąc, ludzie nie mają dzieci, dlatego że jest becikowe?

Nie mają dzieci dlatego że jest becikowe. Jeśli chodzi o ulgę prorodzinną, to na pewno można sobie wyobrazić taką rekonstrukcję tej ulgi, która by w dużo większym stopniu premiowała trzecie i dalsze dzieci. I według wszystkich badań to właśnie taka konstrukcja mogłaby wpłynąć naprawdę na dzietność.

Ale jeśli, to do 2012, rozumiem?

To byłoby w dłuższym horyzoncie czasowym.

Panie ministrze, czy pana drażnią wezwania do takich szybkich, zdecydowanych reform, które ostatnio coraz częściej się powtarzają? Krzysztof Rybiński ma taką wielką akcje namawiania pana: "Panie ministrze, niech pan coś zrobi".

Ja myślę, że te akcje są w dużej mierze oparte na nieznajomości faktów.

Krzysztof Rybiński, profesor ekonomii, nie zna faktów?

Jest w kraju wielu profesorów ekonomii i wielu z nich nie zna faktów. Jeżeli popatrzymy na dwa kraje, o których mówił i te dwa kraje, które reformują jakby z własnej woli, Niemcy i Wielka Brytania. To już jak panu powiedziałem, oszczędności kosztowe, on mówi o wielkich pakietach reformatorsko- oszczędnościowych w Niemczech.

Te oszczędności po stronie kosztowej w Niemczech będą gdzieś w relacji do PKB 1/4 jednego punktu procentowego. U nas w przyszłym roku z oszczędności po stronie kosztowej będą 1/3 procenta PKB, czyli więcej niż w Niemczech.

Mamy podobną sytuację w Wielkiej Brytanii, gdzie z ogłoszonych programów, to można wywnioskować, one są jeszcze bardzo niejasne i nieprecyzyjne, ale z ogłoszonych programów widzimy, że prawie 2/3 działań są po stronie dochodowej, jest wzrost VAT o 5 punktów procentowych w ciągu 2 lat.

Panie ministrze, ale jednocześnie jest tak, że nie tylko dziennikarze, bo też Polacy pamiętają zapowiedzi z kampanii wyborczej. Pamiętają zapowiedzi o lawinie reform, która ma przyjść wraz z wygraną Bronisława Komorowskiego i jest tak, że strach przed PiS-em może przestać, w którymś momencie Platformie wystarczyć do rządzenia.

Ale proszę pana, dopiero w sobotę pani minister Kopacz zaproponowała bardzo daleko idącą reformę służby zdrowia.

Zapowiedziała, że niedługo złoży projekty ustaw.

Nie, panie redaktorze. Nie może być tak, że jak się ogłasza reformę, to jest tylko zapowiedziana, a jak jest wprowadzana to już jest nieinteresująca, bo jest dawna, stara i nieciekawa.

Ja czekam na projekty ustaw, a nie na zapowiedzi, że kiedyś będą projekty.

Nie, nie. Panie redaktorze absolutnie tego nie akceptuje. Jest pewna kolejność, tak? Wpierw trzeba ogłosić, potem się przedstawia projekty. To jest jednak skomplikowana materia, ale chciałbym powiedzieć tutaj jest kluczowa sprawa. Wprowadzenie konkurencji dla NFZ-etu będzie kluczową reformą. To będzie odejście od monopolu po stronie popytu. Będziemy mieli naszych rzeczników w formie tych firm ubezpieczeniowych, które będą wymuszały na szpitalach dostarczanie większej ilości kontraktów. Czyli, że będzie prawdziwa presja na to, żeby kolejki się zmniejszyły.

To ja zakończę biblijnym akcentem: "Po owocach ich czynów poznacie ich". Jacek Rostowski. Dziękuję bardzo.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »