Europa inwestuje i inwestuje

Przemysł petrochemiczny ma blisko 26-proc. udział w sprzedaży chemikaliów w Unii Europejskiej. Jest to bardzo energochłonny i kapitałochłonny biznes, narażony na silną konkurencję z innych regionów świata, mających dostęp do taniej ropy i energii.

Mimo to europejskie firmy inwestują w rozwój petrochemii. Strategie uwzględniające rozwój tego segmentu działalności w naszym regionie przedstawił PKN Orlen, ale też m.in. węgierski MOL i austriacki OMV.

Ponad 80 proc. kosztów produkcji w Europie stanowi surowiec i energia, bardzo drogie są też inwestycje. Do tego dochodzą surowe regulacje środowiskowe. Mimo to biznes petrochemiczny jest kluczowym elementem europejskiej gospodarki. Przemysł ten wciąż się rozwija, budując swoją przewagę na wydłużeniu łańcucha produkcyjnego, integracji biznesu i synergiach, a także na innowacyjności i wykwalifikowanej kadrze.

Reklama

Tani surowiec, niskie koszty

Petrochemia jest ściśle powiązana z wydobyciem i przetwórstwem ropy naftowej i gazu ziemnego. Stąd Stany Zjednoczone czy Bliski Wschód z dostępem do taniego surowca mają wyraźną przewagę nad innymi regionami. Dlatego to właśnie tam zlokalizowana jest znacząca część mocy światowego biznesu petrochemicznego. Inwestycje przyciąga też Azja, głównie Chiny, ze względu na bardzo duże zapotrzebowanie na tworzywa sztuczne w regionie. Inicjatywy są podejmowane nierzadko wspólnie z największymi globalnymi koncernami.

Ale nowe projekty realizowane są również w Europie, w tym w naszym regionie. W połowie 2018 roku program rozwoju petrochemii ogłosił Orlen, który zakłada, że do 2023 roku wyda na ten cel aż 8,3 mld zł. Koncern planuje rozbudowę kompleksu pochodnych aromatów, kompleksu olefin i zwiększenie zdolności produkcyjnych fenolu, chce też wybudować nowe centrum badawczo-rozwojowe. Zapowiedziane inwestycje będą realizowane w Płocku i we Włocławku. W ich wyniku moce produkcyjne grupy w segmencie petrochemii wzrosną o ok. 30 proc. Szacowany roczny wzrost EBITDA po uruchomieniu nowych instalacji ma wynieść 1,5 mld zł, co oznacza, że wydatki powinny zwrócić się w ciągu 5-6 lat od startu nowych mocy.

Kontynuowane są też wcześniej zapowiadane inwestycje petrochemiczne Grupy Orlen. W Płocku powstaje instalacja metatezy, która będzie wytwarzać propylen o jakości polimerowej. Wolumen produkcji propylenu wzrośnie do 550 tys. ton rocznie z 450 tys. ton teraz po inwestycji wartej 400 mln zł. Z kolei w należącym do grupy czeskim Unipetrolu planowany jest rozruch instalacji do produkcji polietylenu o mocy 270 tys. ton.

Orlen nie jest osamotniony

Podobne strategie realizują inne firmy w regionie. Na rozwój petrochemii postawił mocno już w 2016 roku MOL, węgierski koncern zajmujący się poszukiwaniem, wydobywaniem, przetwórstwem ropy i gazu ziemnego oraz sprzedażą paliw. W strategii do 2030 roku jako cel wyznaczył sobie przekształcenie koncernu w czołową grupę chemiczną w Europie Środkowo-Wschodniej. MOL chce, by segment chemiczny zapewniał mu połowę wpływów ze sprzedaży. W momencie ogłaszania strategii było to 30 proc. W 2016 r. przychody netto ze sprzedaży samych produktów petrochemicznych stanowiły 16 proc. łącznej sprzedaży produktów w całej grupie.

Nowe podejście MOL tłumaczył potrzebą dywersyfikacji działalności rafineryjnej w związku ze zmieniającymi się zachowaniami konsumentów oraz rozwojem alternatywnych technologii. Do 2021 roku węgierska grupa ma przeznaczyć 1,9 mld dol. na rozwój petrochemii, z czego ponad 500 mln dol. pochłonie budowa instalacji do krakingu parowego na Węgrzech i na Słowacji. Firma inwestuje też w poliole na bazie tlenku propylenu, które są stosowane w przemyśle motoryzacyjnym, w branży opakowaniowej oraz meblarskiej. W ramach ogłoszonego dwa lata temu planu inwestycyjnego grupa wybudowała już wraz z JSR Corporation na Węgrzech fabrykę kauczuku syntetycznego, styrenowo-butadienowego, o zdolnościach produkcyjnych 60 tys. ton rocznie. Jej otwarcie nastąpiło wiosną tego roku. Do 2030 r. grupa ma zainwestować w sumie 4,5 mld dol. w projekty petrochemiczne i chemiczne.

Plany Austriaków

W marcu 2018 roku również austriacki OMV zajmujący się przetwarzaniem ropy naftowej i dystrybucją produktów ropopochodnych zaprezentował strategię do 2025 r. Zakłada ona zwiększenie o 70 proc., do ponad 5 mld euro, oczyszczonego zysku operacyjnego. Wydatki inwestycyjne mają wynieść 2-2,5 mld euro rocznie, nie licząc akwizycji, na które spółka chce przeznaczyć 10 mld euro.

Koncern planuje zwiększenie wydobycia z 348 tys. baryłek ekwiwalentu ropy dziennie (boed) w 2017 r., do 600 tys. w 2025 r. Inwestycje w upstream mają wynieść 1,3-1,7 mld euro rocznie. Ale w planach firmy jest jednocześnie rozwój petrochemii. Spółka uzasadnia obrany kierunek rozwoju malejącym popytem na paliwa, a rosnącym na petrochemikalia. Do 2025 r. zainwestuje 1 mld euro w rafinerie w Schwechat, Burghausen i Petrobrazi, przekierowując tamtejszą produkcję w stronę nowoczesnej petrochemii oraz paliw lotniczych.

W połowie tego roku również Ineos, globalny koncern z siedzibą w Londynie, producent produktów naftowych, petrochemicznych i specjalistycznych chemikaliów, ogłosił dużą inwestycję, wartą 2,7 mld euro. Zapowiedział budowę nowego krakera chemicznego, który ma być jednym z najbardziej wydajnych i przyjaznych dla środowiska oraz instalacji PDH w północno-zachodniej Europie. Produkcja ma się odbywać głównie w oparciu o sprowadzany ze Stanów Zjednoczonych gaz łupkowy.

Dobre prognozy

Prognozy dla branży chemicznej i petrochemicznej są wciąż dobre. Według The European Chemical Industry Council (CEFIC) globalna sprzedaż chemikaliów wzrośnie z 3,4 bln euro w 2016 roku do 6,3 bln euro w 2030 r. Dynamicznie będzie rósł m.in. popyt na produkty petrochemiczne. Przemawia za tym coraz większa liczba ludności na świecie i coraz wyższy poziom życia w skali globalnej. Petrochemikalia stosowane są w bardzo wielu segmentach rynku - w tworzywach sztucznych, nawozach, opakowaniach, kosmetykach, środkach czyszczących, lekach, odzieży czy oponach.

Koncerny, w tym europejskie, decydują się na rozwój mocy produkcyjnych w petrochemii nie tylko w odpowiedzi na rosnący popyt, ale też by zabezpieczyć się przed spadkiem zapotrzebowania na tradycyjne paliwa, które stopniowo mogą być wypierane przez napędy alternatywne. Eksperci przekonują, że obserwowane w ostatnim czasie wzrosty cen ropy nie wyhamują realizowanych projektów inwestycyjnych, działanie nowych instalacji jest bowiem obliczone na dziesięciolecia. Poza tym długoterminowe prognozy międzynarodowych instytucji wskazują, że ceny surowca raczej nie wrócą do tak wysokich poziomów jak w 2013 roku.

td

Sprawdź bieżące notowania PKN na stronach BIZNES INTERIA.PL

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »