Stać nas na więcej
Za średnią krajową pensję możemy kupić 7,5 tys. jajek. To 11 razy więcej niż mogły kupić nasze babcie w 1953 r.
Za średnią krajową możemy kupić 7457 jajek. Nawet biorąc pod uwagę zmianę ceny jajek nasze możliwości są dużo większe niż kiedyś. W 1953 r. nasze babcie mogły za średnią pensję kupić tylko 681 jaj.
Oto jak rosły nasze jajeczne możliwości:
Za czasów Gomułki (był u władzy w latach 1956-1970) tylko o 21 procent zwiększyła się liczba jajek, na które mógł sobie pozwolić obywatel za przeciętnie wynagrodzenie.
Za to czasów jego następcy, Edwarda Gierka (1970-1980), za statystyczną wypłatę można ich było kupić o ponad 73 procent więcej.
Niestety po latach siedemdziesiątych przyszły mroczne lata osiemdziesiąte. Wtedy też liczba jajek, na którą mogliśmy sobie pozwolić za średnią krajową pensję, w ciągu dekady spadła o ponad 30 procent. Jednak w latach dziewięćdziesiątych nastąpił prawdziwy przełom - od 1990 do 2001 roku liczba jajek w koszyku wzrosła ponad pięciokrotnie.
Co prawda było pewne załamanie w latach 1989-1991, bo były to burzliwe czasy transformacji. W 1989 roku inflacja wyniosła około 250 procent, a rok później blisko 600 procent. Dopiero w 1991 roku spadła poniżej 100 procent. Za tak szybkim wzrostem cen nie nadążały pensje, więc i pisanek na wielkanocnym stole było mniej.