Stacje patronackie skarżą się na PKN

Patronackie stacje benzynowe chcą pociągnąć PKN Orlen pod sąd. Ich zdaniem, płocki koncern nie wypełnia zawartych umów. Przedstawiciele płockiego giganta są zdziwieni postawą dystrybutorów. Twierdzą, że lekiem na spory będzie nowy program franchisingowy.

Patronackie stacje benzynowe chcą pociągnąć PKN Orlen pod sąd. Ich zdaniem, płocki koncern nie wypełnia zawartych umów. Przedstawiciele płockiego giganta są zdziwieni postawą dystrybutorów. Twierdzą, że lekiem na spory będzie nowy program franchisingowy.

Problemy Polskiego Koncernu Naftowego Orlen nie kończą się na rywalizacji z międzynarodowymi konkurentami o zakup Rafinerii Gdańskiej. Potentat z Płocka jest targany konfliktem z właścicielami stacji patronackich. W ostatnich dniach doszło do gwałtownego zaostrzenia konfliktu.

- W związku z nieprzestrzeganiem przez zarząd spółki treści umów patronackich ponosimy coraz większe straty. Wielomiesięczne negocjacje w sprawie wyegzekwowania naszych praw nie przynoszą rezultatów, więc zdecydowaliśmy się pozwać Orlen do sądu o utracone korzyści. Na razie zrobi to tylko kilka stacji, ale jeśli odniesiemy sukces, to do akcji może ich przystąpić nawet kilkaset. Nasi prawnicy przygotowują pierwsze pozwy. W najbliższym czasie zostaną one złożone - twierdzi Mirosław Kulak, przewodniczący komisji rewizyjnej Krajowego Związku Stowarzyszeń Właścicieli Stacji Patronackich PKN Orlen.

Reklama

Gdzie nasze miliony

Na około 2000 stacji działających w barwach PKN Orlen 630 to tzw. stacje patronackie, czyli obiekty należące do prywatnych właścicieli. Chcąc utrzymać się na coraz bardziej konkurencyjnym rynku podpisywali oni umowy, które przede wszystkim miały zapewnić im bezpieczeństwo dostaw paliw i preferencyjne ceny ich zakupu.

- Zachodnie koncerny paliwowe w ubiegłym roku kupowały paliwa w PKN średnio 8 groszy na litrze taniej niż jego własne stacje patronackie. Tylko z tego powodu straciliśmy około 127 mln zł. W tym roku nie jest lepiej. Właściciele stacji patronackich zadają bardzo często pytanie, czy PKN nie gra do swojej bramki i na niekorzyść akcjonariuszy. Umowy patronackie kiedyś się skończą, a po takim traktowaniu PKN zostanie z około 20 proc. swojej produkcji, bo tyle kupują stacje patronackie - wyjaśnia powód desperacji właścicieli stacji Mirosław Kulak.

Głos ma Orlen

Zarząd spółki zdaje się być całkowicie zaskoczony stanowiskiem właścicieli stacji patronackich.

- Z rozmów wynikało, że jesteśmy bliscy porozumienia. Nie rozumiem więc, co nagle się teraz stało. Tym bardziej że wszystkie tematy rozmów zaproponowane przez naszych rozmówców spotkały się z przychylnością zarządu. Przy współpracy ze stowarzyszeniem stacji patronackich został stworzony fundusz motywacyjny. Zarząd dał też zgodę na utworzenie grupy zakupowej - wylicza Wojciech Radomski, dyrektor ds. sprzedaży PKN Orlen.

Z oficjalnego stanowiska biura prasowego PKN wynika, że płocka spółka bardzo liczy na program współpracy franchisingowej, który w tym kwartale ma być zaprezentowany właścicielom stacji. Przewiduje on m.in. pięcioletni okres współpracy czy wprowadzenie jednolitego brandu.

,,Wdrożenie programu franchisingowego pozwala nam na rozwiązanie wielu nieporozumień tworzonych wokół sieci stacji patronackich''' - głosi oficjalny dokument.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: stacje | nowy program | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »