42 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa

Do stycznia Sąd Okręgowy w Katowicach odroczył sprawę z powództwa Roberta Janeczka - przedsiębiorcy handlującego przed laty olejem rzepakowym, który domaga się 42 mln zł odszkodowania od państwa za straty poniesione na skutek błędnych, jego zdaniem, decyzji aparatu skarbowego.

Do stycznia Sąd Okręgowy w Katowicach odroczył sprawę z powództwa Roberta Janeczka - przedsiębiorcy handlującego przed laty olejem rzepakowym, który domaga się 42 mln zł odszkodowania od państwa za straty poniesione na skutek błędnych, jego zdaniem, decyzji aparatu skarbowego.

Strony mają wcześniej podjąć próbę mediacji, co zaproponował na posiedzeniu prokurator.

We wrześniu ubiegłego roku, katowicki sąd okręgowy oddalił powództwo Janeczka uznając, że zgłaszane przez niego roszczenia przedawniły się. Biznesmen odwołał się. W czerwcu Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok I instancji. We wtorek sprawa wróciła na wokandę sądu okręgowego.

Po propozycji prokuratora - by strony spróbowały porozumieć się bez procesu - swoje stanowisko ma wkrótce przedstawić reprezentująca Skarb Państwa Prokuratoria Generalna oraz pełnomocnik Janeczka. Wiadomo już, że strona powodowa chce rozmawiać.

Reklama

"Cieszy nas bardzo inicjatywa prokuratora, który po pierwsze poparł nasze stanowisko co do bezprawności działań władzy publicznej, w tym wypadku Urzędu Skarbowego i Izby Skarbowej w Katowicach, natomiast w konsekwencji - również działając w interesie społecznym - zachęca strony do mediacji" - powiedział reprezentujący powoda radca prawny Piotr Kukawski.

Zaznaczył, że jego klient przed skierowaniem sprawy do sądu czterokrotnie wzywał Skarb Państwa do ugody - bezskutecznie. Strona powodowa uważa, że mediacje są znacznie lepsze niż proces, ale musi się na nie jeszcze zgodzić Prokuratoria. Następne posiedzenie sąd wyznaczył na 25 stycznia.

"Mediacje albo ugoda rozwiązałyby sprawę, do czego przez cały czas zmierzamy" - powiedział Janeczek. "Sąd apelacyjny jednoznacznie stwierdził, że należy mi się uczciwy proces. Mam cały czas nadzieję, że ktoś to rozsądzi. Czuję się po prostu skrzywdzony, a Prokuratoria jak dotychczas zakopuje głowę w piasek i udaje, że nic się nie dzieje" - dodał.

W 2004 r. firma Janeczka podpisała z Rafinerią Trzebinia duży kontrakt ma dostawę oleju rzepakowego do produkcji biopaliw, Janeczek miał dostarczać blisko 600 ton oleju na miesiąc. Kłopoty biznesmena rozpoczęły się, gdy zwrócił się do Urzędu Skarbowego w Częstochowie o interpretację prawa podatkowego. Chodziło o stawkę VAT na surowy, jadalny olej rzepakowy z przeznaczeniem na cele inne niż spożywcze.

Według interpretacji częstochowskiego urzędu, VAT w takim przypadku wynosi 22 proc., a nie 7 proc. - i taka też stawka przez pewien okres była odprowadzana. Później Izba Skarbowa w Katowicach podała, że informacja częstochowskiego urzędu była błędna. W połowie 2015 r. Janeczek dostał co prawda zwrot z tytułu nadwyżki wpłaconego podatku, ale - jak sam mówi - zaczęły się też jego kłopoty.

Miał wiele kontroli skarbowych, zablokowano mu konta bankowe, stracił wiarygodność u kontrahentów, dostał też zarzuty karno-skarbowe, a komornik zlicytował jego linie technologiczne do wytwarzania oleju. Z powodu braku możliwości kredytowych już w 2006 r. zaczął mieć zaległości wobec dostawców surowców i nie był w stanie zrealizować umowy z Rafinerią Trzebinia. Działalności gospodarczej nigdy nie udało mu się wznowić.

W grudniu 2015 r. skierował do sądu pozew, w którym domaga się 42 mln zł odszkodowania za utracone korzyści w związku z niezrealizowaniem kontraktu, który miał trwać do listopada 2010 r. Prokuratoria Generalna domagała się oddalenia powództwa ze względu na przedawnienie.

Janeczek podkreślał, że kilkakrotnie wzywał Skarb Państwa do zawarcia ugody, zawsze jednak spotykał się z odmową. Zwlekanie z pozwem tłumaczył m.in. poszukiwaniem prawników i koniecznością wiarygodnego i profesjonalnego wyliczenia doznanej szkody.

Oddalając powództwo, sąd okręgowy uznał, że kierowane przez Janeczka tzw. zawezwania do próby ugodowej miały jedynie charakter pozorny, więc nie przerwały biegu przedawnienia, które w tym przypadku następuje po trzech latach. Innego zdania był sąd apelacyjny - uznał że należy jednak stworzyć możliwość merytorycznego rozpoznania tej sprawy.

SA zauważył, że Janeczek kilkakrotnie bezskutecznie kierował do aparatu skarbowego wezwania do ugody i tylko pierwsze z nich przerwało bieg przedawnienia. Jednakże - zdaniem sądu - bardziej istotne znaczenie ma zachowanie strony pozwanej, które "może być ocenione jako sprzeczne z prawem czy zasadami współżycia społecznego".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »