W normalnym kraju poleciałyby głowy

Sukcesik, nawet najmniejszy, ma tylu tatusiów, że nie mogą się pomieścić w poczekalni porodówki. Klęska natomiast zawsze jest sierotką, a już trzecia, kolejna - to jest całą sierotą. Po przegranej, ze Słowacją, walce o inwestycję francuskiego PSA Peugeot - Citroen (rok temu), klęsce, z Czechami, w rywalizacji o fabrykę Citroena i Toyoty (dwa lata temu), znowu polegliśmy, w konkurencji ze słowacką Żyliną, w staraniach o Hyundaia.

Sukcesik, nawet najmniejszy, ma tylu tatusiów, że nie mogą się pomieścić w poczekalni porodówki. Klęska natomiast zawsze jest sierotką, a już trzecia, kolejna - to jest całą sierotą. Po przegranej, ze Słowacją, walce o inwestycję francuskiego PSA Peugeot - Citroen (rok temu), klęsce, z Czechami, w rywalizacji o fabrykę Citroena i Toyoty (dwa lata temu), znowu polegliśmy, w konkurencji ze słowacką Żyliną, w staraniach o Hyundaia.

No i zaczęło się. Najpierw Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych ogłosiła, że inwestycji to co prawda nie ma, ale informacja to i owszem jest i ona (Agencja) wie dlaczego Koreańczycy woleli Słowaków od Polaków. Zadecydowały "istotne detale", wśród których wymieniono lepszą infrastrukturę drogową i kolejową, niższe koszty pracy, transportu i logistyki po stronie Słowackiej oraz ... siłę związków zawodowych po stronie polskiej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Agencja o wielce złożonej nazwie zachowuje się jak Czukcza (ot, taka blondynka z dowcipów rosyjskich), który wiedział co potrzeba zepsutemu samochodowi. Wreszcie obwieścił: mechanika potrzeba. I z tym nie sposób się nie zgodzić. Do pozyskiwania inwestycji zagranicznych też potrzeba fachowców, specjalistów.

Reklama

Odezwało się też, co oczywiste, Ministerstwo Infrastruktury, które stwierdziło, że "polska infrastruktura w niczym nie ustępuje infrastrukturze słowackiej, a nawet ja przewyższa". Pozostaje to co prawda w niejakiej sprzeczności ze stwierdzeniami, z dnia poprzedniego, wicepremiera Hausnera, który twierdził, że pobrudził sobie lakiery w Kobierzycach, ale widocznie o wizycie nic nie wiedział drugi wicepremier, Pol, i nie zdążył z czerwonym dywanem. Jakby Kobierzyce wygrały, czerwony dywan leżałby tam na stałe, bo wszyscy by się tam zjeżdżali.

Szefowie Agencji o złożonej nazwie dodali też, że jest jeszcze dużo przetargów lokalizacyjnych, które możemy przegrać: europejskie centrum Philipsa, fabryka opon Hankoka i inne. I tak się zapewne stanie, a oni o wszystkim poinformują. Nikt natomiast nie zwrócił uwagi, że być może najprostszą przyczyną sukcesu Słowacji jest prosty, liniowy, niski podatek dochodowy. No i nie wiemy, czy sława Urzędu Skarbowego we Wrocławiu, który niejedną już firmę wykończył, nie dotarła aż do Korei.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: agencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »