Węgry przejadły wzrost

Eksperci węgierscy uważają, że rządząca lewicowo-liberalna koalicja popełniła błędy przez cztery lata kierowania państwem. W niedzielę odbędzie się na Węgrzech druga, rozstrzygająca tura wyborów parlamentarnych i wszystko wskazuje na to, że obóz rządzący ma szanse na utrzymanie władzy przez drugą kadencję.

Eksperci węgierscy uważają, że rządząca  lewicowo-liberalna koalicja popełniła błędy przez cztery lata  kierowania państwem. W niedzielę odbędzie się na Węgrzech druga,  rozstrzygająca tura wyborów parlamentarnych i wszystko wskazuje na  to, że obóz rządzący ma szanse na utrzymanie władzy przez drugą  kadencję.

Politolog Laszlo Lengyel jest zdania, że koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i liberalnego Związku Wolnych Demokratów (SZDSZ) słabo kierowała państwem. Jak podkreślił, od początku prowadziła błędną politykę gospodarczą, bo już w pierwszym roku rządów spełniła obietnice wyborcze, podnosząc o 50 proc. płace w szkolnictwie i służbie zdrowia oraz wprowadzając trzynastą emeryturę, choć nie pozwalała na to sytuacja gospodarcza.

Oględniej ujął to ekonomista, wicedyrektor Instytutu Badań Gospodarczych GKI Gabor Karsai, który powiedział w piątek : "Koalicja kontynuowała populistyczną politykę nakierowaną na zwiększenie konsumpcji".

Reklama

Jak zaznaczył w piątek w rozmowie Lengyel, wydatków nie ograniczono nawet wtedy, gdy premiera Petera Medgyessyego, krytykowanego przez liberałów, zastąpił w 2004 r. Ferenc Gyurcsany. Zdestabilizowało to finanse państwa, uruchamiając wysoki deficyt budżetowy, który w ubiegłym roku wyniósł już 6,1 proc.

"Rządowi nie udawało się dotrzymywać celów odnośnie do deficytu budżetowego, stale obiecywał większą poprawę niż realizował, co w międzynarodowym świecie finansowym osłabiło wiarogodność węgierskiej polityki budżetowej" - mówi Karsai.

"W normalnych warunkach doprowadziłoby to do upadku rządu" - uważa Lengyel. Fakt niesłabnącej popularności socjalistów przypisuje on słabości przeciwka - prawicowego Fideszu - Węgierskiego Związku Obywatelskiego (Fidesz-MPSZ). "Lider Fideszu Viktor Obran przedstawił alternatywę, która jeszcze pogorszyłaby sytuację gospodarczą: chciał nadal zwiększać wydatki - podkreśla Lengyel. - Nawet prosty obywatel rozumie, że nie można tworzyć takiego deficytu".

Eksperci są zgodni, że na Węgrzech konieczne są reformy w trzech dziedzinach: służbie zdrowia, szkolnictwie i administracji państwowej

Jak podkreślił Lengyel, węgierska sieć placówek służby zdrowia jest nieracjonalnie duża. "Obecny system zachęca pracowników służby zdrowia do (...) przyjmowania do szpitala jak największej liczby chorych i jak najdłuższego ich przetrzymywania, bo za to płaci państwo" - mówi Lengyel. Jego zdaniem należałoby także rozsądniej rozplanować sieć placówek służby zdrowia, bo choć w Budapeszcie jest w szpitalach więcej miejsc niż chorych, to na prowincji czasem ich brakuje.

Węgierskie szkolnictwo - jak podkreśla Lengyel -wypuszcza na rynek pracy coraz gorzej wykształconych ludzi, co osłabia ich szanse na rynku pracy i prowadzi do wzrostu bezrobocia wśród młodych. Zdaniem Lengyela niewystarczająco wykształcona siła robocza zniechęca też do Węgier inwestorów zagranicznych. Wśród wymienianych przez niego koniecznych posunięć jest m.in. zaostrzenie nadzoru nad jakością kształcenia w szkołach wyższych.

Zdaniem Karsaiego w dziedzinie administracji państwowej należałoby natomiast uprościć strukturę instytucji rządowych, łącznie z racjonalizacją sieci regionalnych przedstawicielstw poszczególnych resortów w terenie, a także zmienić zanadto rozdrobniony podział administracyjny kraju.

Karsai uważa, że zdaje sobie z tego sprawę zarówno koalicja rządząca, jak i Fidesz. W jego opinii rząd mógłby w tym roku doprowadzić do obniżenia deficytu budżetowego. "GKI szacuje, że deficyt wyniesie w tym roku 5,7 proc., pod warunkiem wprowadzenia oszczędnościowych korekt" - mówi.

Jeśli koalicja rządząca zwycięży i zdecyduje się na spełnienie rozdymających wydatki obietnic wyborczych, deficyt może wynieść - według GKI - nawet 8 proc. Spełnienie obietnic Fideszu-MPSZ kosztowałoby jeszcze więcej - podniosłoby deficyt do 10 proc. Ostatni sondaż Szondy Ipsos przewiduje, że MSZP zdobędzie ogółem 180 miejsc w 386-osobowym parlamencie, a jej koalicjant SZDSZ - 20. Fidesz-MPSZ miałby 169 posłów, a Węgierskie Forum Demokratyczne - od 12 do 13 miejsc (obecnie 9). W pierwszej turze wyborów 9 kwietnia rozdzielono 212 mandatów: koalicja MSZP i SZDSZ zdobyła 113 mandatów, Fidesz-MPSZ - 97, a MDF - 2.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | wzrosty | Węgrzech | Węgry | Węgier | deficyt | ekspert | koalicja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »