Polacy znów jadą na Wyspy Brytyjskie

Według szacunków GUS, w ciągu dwóch lat z emigracji zarobkowych do kraju wróciło pół miliona Polaków. Z danych brytyjskich wynika jednak, że Wielka Brytania znów przeżywa falę napływu Polaków. Tym razem to głównie rodziny pierwszych emigrantów. Dla Polski oznacza to ogólnie tyle, że straci na tym finansowo.

Na Wyspach Brytyjskich przybywa Polaków, którzy przyczyniają się do wzrostu brytyjskiego PKB. Suma odprowadzanych przez nich składek od wynagrodzeń przewyższa już łączną kwotę zasiłków wypłacanych tam Polakom. Maleje także liczba transferów zagranicznych wynagrodzeń przesyłanych do Polski, bo coraz więcej osób ma na tyle ustabilizowaną sytuację zawodową, że może sobie pozwolić na sprowadzenie całej rodziny.

Najnowsze, nieupublicznione jeszcze dane GUS (będą podane do publicznej wiadomości dopiero we wrześniu 2011r.), wskazują na ich drastyczny spadek. Trend taki potwierdzają również dotychczasowe statystyki bilansu płatniczego NBP za 2010 r. Suma transferów z zagranicznych wynagrodzeń Polaków spadła - z 700 mln euro w I kw. 2009 r. do 602 mln euro w IV kw. 2010 r. Zjawisko to nie pozostanie bez wpływu na polskie PKB.

Reklama

Wracają, czy nie wracają?

Najbardziej kompletnym badaniem dotyczącym skali emigracji zarobkowych Polaków będzie raport z zakończonego w czerwcu narodowego spisu powszechnego. Główny Urząd Statystyczny, wykonawca badania, zapowiada, że jego wyniki udostępni najwcześniej w listopadzie 2011r. Do tego czasu głównym źródłem informacji o skali wyjazdów zarobkowych Polaków pozostaje Rocznik Demograficzny GUS za 2009 r. (publikacji za 2010 r. jeszcze nie ma) oraz kwartalne Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL). Oba badania wskazują na silną tendencję spadkową wyjazdów zarobkowych. Z rocznika wynika bowiem, że liczba Polaków przebywających zagranicą powyżej trzech miesięcy spadła z 88,3 tys. w 2008 r. do 68,8 tys. w roku 2009 r. Z kolei BAEL pokazuje, że emigracja z Polski na pobyt czasowy (powyżej 3 miesięcy) w 2009 r. wynosiła 1 mln 870 tys. osób i była o 340 tys. mniejsza, niż rok wcześniej. Niektóre ośrodki analityczne, również GUS, informują o nasilających się powrotach do kraju.

Eksperci zalecają jednak daleko idącą ostrożność w interpretowaniu tych danych, bo skala niedoszacowania liczby emigrantów może być bardzo duża.

Prof. Krystyna Iglicka z Centrum Stosunków Międzynarodowych, w swoim najnowszym raporcie "Migracje długookresowe i osiedleńcze z Polski po 2004 r. - przykład Wielkiej Brytanii. Wyzwania dla statystyki i demografii państwa" podkreśla, że uznawane za najbardziej reprezentatywne w Polsce badanie BAEL, nie odzwierciedla skali zjawiska emigracji. Oprócz tego, że próba gospodarstw w domowych objętych tym badaniem jest zbyt mała do badania migracji zagranicznych, to badanie to nie obejmuje wszystkich grup migrantów, np. osób, które wyemigrowały z całymi rodzinami, a także osób, które przed wyjazdem tworzyły jednoosobowe gospodarstwa i mieszkały samodzielnie. A ponieważ migracje poakcesyjne dotyczyły głównie ludzi młodych, to właśnie dlatego skala niedoszacowania może być bardzo duża.

PESEL może mylić

Z kolei w przypadku migracji na pobyt czasowy, podstawowym źródłem danych GUS jest rejestr PESEL. Większość migrantów decydując się na migracje długookresową (powyżej 12 miesięcy) czy osiedleńczą, nie wymeldowuje się z Polski, w wyniku czego również następuje duże niedoszacowanie skali wyjazdów. Podobny problem dotyczy także liczby wyjazdów na pobyt czasowy. Dane te obejmują tylko te osoby, które zgłosiły swój wyjazd w biurach ewidencji ludności. Tymczasem obowiązek taki wypełnia tylko niewielka część wyjeżdżających.

- Dane GUS nie wskazują na masowe powroty do kraju, pokazują tylko pewne trendy wzrostowe wynikające z wahnięć krótkookresowych - podkreśla prof. Iglicka.

Dla zilustrowania podaje przykład: jako powroty do kraju BAEL rejestruje także sytuacje, gdy ktoś wraca z emigracji zarobkowej na miesiąc lub dwa do Polski, trafia na rachmistrza z GUS, który odnotowuje jego powrót, a następnie wyrusza ponownie za pracą zagranicę, co nie jest już odnotowywane. Takich "przypadkowych rejestracji powrotów" do kraju jest bardzo wiele.

Młodzi i gorzej wykształceni Polacy nie mogąc znaleźć miejsca na rynku brytyjskim czy irlandzkim faktycznie wrócili w 2009 r. do Polski, ale gdy na miejscu okazywało się, że lokalny rynek pracy nie jest w stanie ich wchłonąć - ruszali w dalszą podróż za pracą. Część z nich wyjechała na południe Europy, do Włoch i Hiszpanii, a część do Norwegii lub Holandii.

Jak informuje Justyna Frelak, kierownik Programu Migracji i Polityki Rozwojowej w Instytucie Spraw Publicznych, dużą grupę stanowiły także osoby, które pomimo wcześniejszej porażki, zdecydowały się wrócić na Wyspy.

- Wielka Brytania nawet w czasach kryzysu oferuje dużo lepsze zarobki i standardy życia niż polska prowincja - mówiła Justyna Frelak na łamach pisma "Guardian".

Łączenie rodzin

Wzrost liczby powrotów Polaków na Wyspy odnotowały także najnowsze brytyjskie rejestry WRS ( Worker Registration Scheme). O ile zestawiając wrzesień 2009 r. do września 2008 r. liczba rejestracji nowych emigrantów faktycznie spadła o 12 tys., to już we wrześniu 2010 r. była ona w stosunku do września 2009 r. wyższa aż o 43 tys. osób. Dane te obrazują łączną liczbę nowych emigracji z państw tzw. grupy A-8 (grupa krajów, które przystąpiły do UE po 2004 r. nie wliczając Cypru i Malty), gdzie populacja Polaków stanowi aż 69 proc. ogółu.

Według ekspertów, nowa fala emigracyjna do Wielkiej Brytanii wynika głównie z łączenia rodzin, a nie z nowych wyjazdów zarobkowych Polaków. Stabilizacja i zakorzenienie w nowym społeczeństwie wpłynęły na decyzje o sprowadzeniu do nowego kraju całych rodzin. Populacja dzieci polskich w Wielkiej Brytanii w wieku od 0 do 14 lat liczy już 130 tys. osób. Polki charakteryzują się na Wyspach jednym z najwyższych wskaźników dzietności. Pod względem liczebności dzieci Polaków wyprzedzają jedynie Pakistańczycy.

Zdaniem prof. Iglickiej, dalszemu przyrostowi emigracji rodzinnej do Wielkiej Brytanii może sprzyjać zniesienie (od 1 maja 2011 r.) embarga na świadczenia socjalne dla emigrantów (zasiłku dla bezrobotnych, zapomóg, ulg podatkowych i ułatwień w zdobywaniu mieszkania). Dotąd na wsparcie państwa mogli liczyć tylko ci emigranci, którzy przepracowali wcześniej w Wielkiej Brytanii 12 miesięcy odprowadzając przy tym składki i płacąc podatki. Wymóg ten przestał już obowiązywać.

Według brytyjskich służb emigracyjnych, zmiana ta może spowodować napływ ok. 100 tys. nowych przybyszów z Polski.

Katarzyna Bartman

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »