Włodzimierz Cimoszewicz, szef MSZ o zatrzymaniu prezesa PKN

To jest oczywiście ewenement, aby szef takiego wielkiego przedsiębiorstwa był zatrzymywany przez służby specjalne.

To jest oczywiście ewenement, aby szef takiego wielkiego przedsiębiorstwa był zatrzymywany przez służby specjalne.

Bogdan Rymanowski: Co pan sadzi o tym dziwnym zatrzymaniu, a potem zwolnieniu

Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa największej polskiej firmy paliwowej.

Włodzimierz Cimoszewicz: Od samego rana we wszystkich radiostacjach słyszę, że wszyscy goście przepytywani są o tę sprawę. Nie dziwię się. To jest oczywiście ewenement, aby szef takiego wielkiego przedsiębiorstwa był zatrzymywany przez służby specjalne. Wiem jednak na ten temat tyle,

ile donosi dzisiejsza prasa sugerująca, że jest to powiązane z jakimiś innymi sprawami i śledztwami prowadzonymi przez organy ścigania. No cóż, sprawa bulwersująca i miejmy nadzieję, że wszystko zostanie wiarygodnie wyjaśnione.

Reklama

Bogdan Rymanowski: Myśli pan, że ktoś może wykorzystywać służby specjalne, bo to dziwne, że najpierw zatrzymuje się człowieka, a po kilku godzinach wypuszcza się go.

Włodzimierz Cimoszewicz: Mam nadzieję, że nikt nie wykorzystuje służb specjalnych do zadań, do roli jakiej nie powinny odgrywać, do spraw jakimi nie powinny się zajmować. Z drugiej strony to, że ktoś jest przez kilka godzin przesłuchany, a później wypuszczony nie jest też niczym nadzwyczajnym.

Może w nieco uproszczony sposób podchodzimy do tymczasowego aresztowania. Wielu ludzi uważa, że to powinno mieć prawie zawsze miejsce. Tymczasem są określone przez prawo warunki jakie musza być spełnione, aby stosować taki środek.

Bogdan Rymanowski: Nie dziwi pana ta sytuacja w porównaniu z tym co robi Andrzej Lepper? Nie takich rzeczy się dopuszczał a jakoś UOP w jego sprawie nie „kiwnął palcem”.

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie chciałbym wypowiadać się na temat działalności

pana Andrzeja Leppera. Miałem okazję mówić to już wcześniej.

Bogdan Rymanowski: Czy po pańskiej wizycie w stolicy Węgier możemy wykrzyknąć „Budapeszt-Warszawa, wspólna sprawa”?

Włodzimierz Cimoszewicz: Doświadczenia z dotychczasowej współpracy państw kandydujących nie są zbyt budujące. Na ogół przez te 20 miesięcy negocjowania nie udawało nam się osiągnąć wspólnego stanowiska, więc z tego punktu widzenia należałoby zachować ostrożność, ale też przyznaję, ze wczorajsze moje rozmowy z premierem Węgier, z ministrem spraw zagranicznych, a także z przedstawicielami największych partii opozycyjnych raczej skłaniają do ostrożnego optymizmu, pozwalają oczekiwać, że Polska i Węgry skutecznie porozumieją się, a także zaproponują innym państwom kandydującym, poczynając od naszych partnerów z Grupy Wyszechradzkiej, przedstawienie wspólnego komentarza, czy wspólnej reakcji na propozycje Komisji Europejskiej.

Bogdan Rymanowski: Wie pan co mówią w kuluarach unijni dyplomaci? Liczą, że ta solidarność wyszechradzka załamie się wkrótce, bo tak naprawdę i w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech zbliżają się wybory i protesty tamtejszych polityków to przedwyborczy teatr.

Włodzimierz Cimoszewicz: Ja nikomu nie obiecuję, że do ostatniego dnia negocjacji wszyscy kandydaci będą niezwykle solidarni. Tym niemniej nic nie szkodzi, wprost przeciwnie – warto spróbować zbadać czy możliwe jest porozumienie czy nie i temu służą te inicjatywy. Pamiętam o zbliżających się wyborach w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech i reakcja na propozycje Komisji może odgrywać jakąś rolę w kampanii wyborczej. Dlatego zwróciłem się do opozycji na Węgrzech, a pośrednio i w pozostałych krajach, aby poparła ewentualne porozumienie, jakie zawarliby premierzy państw Grupy Wyszechradzkiej. Nadawałoby to wtedy temu wspólnemu stanowisku większą siłę. Byłoby to nie tylko stanowisko rządów, które mogą się zmieniać, ale znacznie szerszej reprezentacji społeczeństw.

Bogdan Rymanowski: Zaapeluje pan również do polskiej opozycji, aby podpisała kontrakt z rządem na temat poparcia dla negocjatorów z Brukselą?

Włodzimierz Cimoszewicz: Przy wszystkich kontrowersjach jakie mają miejsce w naszym kraju, o to chyba u nas najłatwiej. Nie jesteśmy w okresie kampanii wyborczej. Poza tym padały deklaracje przed wyborami jak i po wyborach. Przypomnę chociażby spotkanie premiera Millera z przedstawicielami opozycji kilka dni temu i deklaracja gotowości do współdziałania. Mam nadzieję, że nie będzie z tym problemu.

Bogdan Rymanowski: Wyobraża pan sobie takie porozumienie z Ligą Polskich Rodzin?

Włodzimierz Cimoszewicz: A ja nie mówię o opozycji, która nie chce przystąpienia do Unii Europejskiej. Tutaj to porozumienie jest niemożliwe. Można powiedzieć szkoda, chociaż nie bądźmy naiwni – mamy do czynienia z realną polityką a nie naiwnymi wyobrażeniami o niej. Natomiast duża część polskiej opozycji deklaruje proeuropejskie nastawienie i mimo, że dzisiaj nie rządzi może mieć bardzo pozytywny wkład w reprezentowaniu naszego społeczeństwa i naszej gospodarki.

Bogdan Rymanowski: W ostatnim wywiadzie dla niemieckiej gazety, komisarz Guenter Verheugen powiedział, że jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie rolnictwa, to opóźni się przyjęcie Polski do Unii. Jak pan ocenia te słowa komisarza? Czy to ultimatum?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie traktowałbym tego jako ultimatum, choć po obu stronach, tej debat, a więc w krajach kandydujących i w niektórych krajach członkowskich, także w Brukseli pada wiele zbyt twardych słów, zbyt mocnych sformułowań.

Bogdan Rymanowski: Ale czy komisarzowi Guenterowi Verheugenowi, to nie pierwsza taka wypowiedź, puściły nerwy?

Włodzimierz Cimoszewicz: Być może reaguje na zbyt radykalne wypowiedzi ze strony niektórych polityków państw kandydujących, także w Polsce. Jeżeli do kogoś dociera stwierdzenie „wszystko albo nic” – 100-procentowe dopłaty do rolnictwa, albo zrywamy negocjacje z Unią, to ma też prawo do twardego reagowania, choć uruchamiamy w ten sposób nielogiczny mechanizm zaostrzania sporu, czy zaostrzania dyskusji. Tutaj mamy do czynienia z dostatecznie skomplikowanym zagadnieniem, żeby trzymać nerwy na wodzy i w spokoju negocjować.

Bogdan Rymanowski: Wiemy na pewno, że do komisarza Verheugena dotarła wypowiedź wicepremiera Jarosława Kalinowskiego, bo mówił o nim właśnie w tym wywiadzie, że wicepremier Kalinowski powinien zapomnieć o cłach na żywność unijną, bo jeśli Polska je wprowadzi to nie ma mowy o wejściu do wspólnoty przed 2013 rokiem. Będzie pan namawiał wicepremiera Kalinowskiego, kolegę z rządu, aby zapomniał?

Włodzimierz Cimoszewicz: Wszystkich namawiałbym u nas w kraju, ale także w Brukseli, do tego byśmy pamiętali, iż mówimy o bardzo złożonym mechanizmie wspierania państw przystępujących do Unii, w tym także wspierania całej ich gospodarki i poszczególnych sektorów, także rolnictwa. Nie należy z żadnego instrumentu polityki gospodarczej, albo mechanizmu wspierania kandydatów czynić fetyszu.

Bogdan Rymanowski: Czyli wicepremier Kalinowski powiedział za dużo?

Włodzimierz Cimoszewicz: Chyba trochę tak, zwłaszcza, że każdy z członków rządu powinien prezentować precyzyjnie stanowisko rządu, a takiego stanowiska, poza wstępną reakcją na wstępne propozycje komisji nie ma, bo być nie może, jako że czekamy teraz na wyniki dyskusji wśród 15 państw

Unii Europejskiej i na oficjalne stanowisko negocjacyjne Brukseli.

Bogdan Rymanowski: Czy rozważa pan taką możliwość, że Polska może pozostać poza Unią?

Włodzimierz Cimoszewicz: Z mojego punktu widzenia byłby to dramat i wszystkich Polaków zachęcałbym do wyobrażenia sobie mapy Europy. Jak ona by wyglądała kiedy kraje naszego otoczenia byłyby w Unii a Polska pozostałaby poza tym gronem? Można nie znać się na wszystkich mechanizmach ekonomicznych, nie doceniać, lekceważyć jaki to będzie miało na nasza gospodarkę, ale wyobraźmy sobie układ geopolityczny, jaki by się wtedy wytworzył. Wnioski przyjdą same.

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »