Wyczuwalny oddech Rosji

Rozmowy ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego w Budapeszcie świadczą, że zarówno politycy w Polsce, jak i na Węgrzech zdają sobie sprawę z groźby wrogiego przejęcia firm petrochemicznych w Europie Środkowej przez rosyjski kapitał.

Rozmowy ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego w Budapeszcie świadczą, że zarówno politycy w Polsce, jak i na Węgrzech zdają sobie sprawę z groźby wrogiego przejęcia firm petrochemicznych w Europie Środkowej przez rosyjski kapitał.

- Dla każdego rządu Europy Środkowej dopuszczenie do opanowania tak ważnego rynku jak paliwowy przez Rosjan oznacza polityczne samobójstwo - mówi Andrzej Tabor, dyrektor Działu Analiz Banku Handlowego. - Jeśli Rosjanie przejęliby kontrolę nad sektorem paliwowym, poleciałoby wiele głów - dodaje Przemysław Rodecki, analityk Nomury.

Fakt, że Rosjanom zależy na umocnieniu pozycji na rynkach naszego regionu, jest bezsporny. Sprzyja im koniunktura na rynku (wysokie ceny ropy i gazu), co oznacza, że Łukoil i Gazprom mają coraz więcej środków na akwizycję. - Europa Zachodnia jest za dużym i za trudnym polem nawet dla rosyjskich gigantów. Europa Centralna wydaje się idealnym miejscem do ekspansji - mówi A. Tabor.

Reklama

Zarówno PKN Orlen, jak i MOL dysponują zaawansowanymi technologicznie rafineriami korzystającymi z rosyjskiej ropy oraz rozbudowaną siecią dystrybucyjną. - Z punktu widzenia interesów rosyjskich firm, nie ma lepszego rozwiązania niż zapewnienie sobie wpływów w PKN Orlen i MOL. Czy może być lepszy biznes niż rura z Syberii do Płocka, zakończona nowoczesną rafinerią i siecią dystrybucyjną? - zastanawia się A. Tabor.

Z rozmów ministra A. Chronowskiego w Budapeszcie wynika, iż rządy obu państw przestraszyły się ostatnich ruchów rosyjskiego kapitału na Węgrzech. Może to także świadczyć o tym, że władze posiadają jakieś informacje nie znane drobnym inwestorom. Na giełdzie w Londynie, gdzie handluje się GDR-ami, nie podaje się wolumenu obrotu tymi instrumentami. Nie wiadomo, o czym myślą teraz ani kim są posiadacze GDR-ów PKN Orlen, na które zamieniono niemal 30% kapitału spółki.

Zdaniem Marka Jurasia, analityka ING Barings w Londynie, atmosfera zagrożenia przez rosyjski kapitał narasta zwłaszcza na Węgrzech. Obawy Węgrów pojawiły się, gdy Gazpromowi (przez zależną spółkę Milford Holdings) udało się skupić znaczną część akcji firmy chemicznej BorsodChem. Jednym z akcjonariuszy BorsodChem jest z kolei spółka TVK, która jest jednocześnie akcjonariuszem MOL. Kilka dni temu miało się odbyć NWZA BorsodChem. Akcjonariusze związani z Gazpromem chcieli zablokować na nim pomysł sprzedaży przez BorsodChem pakietu TVK MOL-owi, gdyż utraciliby możliwość wpływu na MOL. Walne przesunięto.

Analitycy zwracają uwagę, że Rosjanie posiadają na Węgrzech także bank obsługujący ich interesy (w Polsce nie ma odpowiedniej instytucji). Gdyby rosyjskim firmom udało się przejąć kontrolę nad MOL-em i Orlenem, uzyskałyby łatwy dostęp do rynków zbytu w Polsce, na Węgrzech i Słowacji - tamtejszy Slovnaft jest bowiem już w 36% zależny od MOL.

Ceny akcji PKN Orlen mogą rosnąć na fali spekulacji wokół scenariusza przejęcia spółki przez kapitał rosyjski. Według Marka Jurasia, nie jest to jednak takie oczywiste. - Dopóki nie wyjaśni się sprawa, w jaki sposób rządy Polski i Węgier chcą współpracować w sprawie spółek petrochemicznych, dopóty inwestorzy będą raczej przyglądać się - ocenia. Według A. Tabora, jeśli założyć, że podmioty związane z rosyjskim kapitałem kupują PKN Orlen, nie musi to oznaczać nagłego wzrostu kursu. A. Tabor przypomina, że podobnie było w BorsodChem, gdzie podmioty powiązane z Gazpromem "ujawniły" się dopiero wtedy, gdy skupiły już dużą część kapitału akcyjnego.

Analitycy zwracają uwagę, że pomysł stworzenia środkowoeuropejskiego koncernu naftowego jest nie na rękę zachodnim instytucjom finansowym, które posiadają znaczne pakiety akcji zarówno Orlena, jak i MOL. - Interes akcjonariuszy tych spółek zdecydowanie nie pokrywa się z interesem politycznym rządów Polski i Węgier, a także z interesem społecznym obu państw - mówi Przemysław Rodecki z Nomury. Jego zdaniem, instytucjom posiadającym walory PKN i MOL nie przypadnie do gustu pomysł wymiany akcji miedzy obu podmiotami.

A. Tabor podkreśla, że z punktu widzenia zachodnich inwestorów nie jest ważne, czy firmy rosyjskie przejmą kontrolę nad sektorem paliwowym w Polsce i na Węgrzech. Dlatego trudno spodziewać się, że do obrony "polskości" Orlena i "węgierskości" MOL-a będą angażować się zachodni politycy.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: mol | Rosja | przejęcia | oddech | politycy | Orlen | Węgrzech | Rosji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »