Zły sygnał z USA wystraszył giełdy

Dzisiejszy gorszy od oczekiwań odczyt wskaźnika ADP, który obrazuje zmianę liczby etatów i stanowi "przedsmak" piątkowych danych o zmianie liczby miejsc pracy w amerykańskim sektorze pozarolniczym, zdecydowanie zmroził nastroje na rynkach. W Europie spadki widocznie się pogłębiły, zaś tam, gdzie tliła się nutka optymizmu, przed końcem dnia wyraźnie przygasła.


 Dzisiejszy gorszy od oczekiwań odczyt wskaźnika ADP, który obrazuje zmianę liczby etatów i stanowi "przedsmak" piątkowych danych o zmianie liczby miejsc pracy  w amerykańskim sektorze pozarolniczym, zdecydowanie zmroził nastroje na rynkach.  W Europie spadki widocznie się pogłębiły, zaś tam, gdzie tliła się nutka optymizmu, przed końcem dnia wyraźnie przygasła.

Polska GPW

Handel na warszawskim parkiecie zaczął się spadkiem indeksu największych spółek i wskaźnika szerokiego rynku o 0,3-0,5 proc. Jednak inwestorzy nie byli zbyt zdecydowani, przez półtorej godziny trwały niewielkie wahania. W ich trakcie oba wskaźniki próbowały iść w górę, by po chwili znów spaść pod kreskę. Żaden z nich nie był w stanie zanadto oddalić się od poziomu wtorkowego zamknięcia. W tych "przedbiegach" trudno było wskazać przewagę którejkolwiek ze stron rynku.

Głównymi "winowajcami" zniżek w pierwszych minutach sesji były spadające o ponad 1 proc. akcje KGHM i tracące 1,3 proc. walory BZ WBK. O zmienności nastrojów świadczyło zachowanie tych ostatnich. Po pierwszej godzinie zyskiwały już one ponad 1 proc. Można to złożyć na karb planów sprzedaży banku przez jego głównego akcjonariusza, czyli irlandzki AIB. W południe zwyżka sięgała już 3 proc., a nieco później nawet 4 proc.

Reklama

Niekorzystny odczyt wskaźnika ADP przesądził o losach sesji. Poziom 2500 punktów indeksu największych spółek stał się znów przedmiotem marzeń byków, choć zbyt mocno się od niego nie oddaliliśmy. Ostatecznie WIG20 zniżkował o 0,42 proc., wskaźnik szerokiego rynku spadł o 0,33 proc., a mWIG40 o 0,11 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych spółek zdołał utrzymać się symbolicznie nad kreską, rosnąc o 0,07 proc. Obroty na rynku akcji sięgnęły 1,57 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Remisem zakończyły się wtorkowe zmagania byków z niedźwiedziami na Wall Street. S&P500 nie zmienił swej wartości w porównaniu do poniedziałku, a Dow Jones wzrósł o zaledwie 0,11 proc. W przypadku tego pierwszego indeksu mamy więc coraz bardziej wyraźny ruch w bok. Zakres wahań od jedenastu sesji mieści się w ramach 20 punktowego przedziału. Jego dolne ograniczenie leży na poziomie 1160 punktów, poniżej których indeks "nie chce" spaść. Górne znajduje się na wysokości 1180 punktów, powyżej którego nie może się wybić. Wypada jedynie zaczekać na rozstrzygnięcie, czy Wielki Piątek okaże się wielki dla byków czy dla niedźwiedzi. Dane o zmianie liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym wydają się kluczowe, ale chyba nie aż tak, by ostatecznie zadecydować o losach ponad rocznej "hossy".

Dzisiejsza sesja w Azji przyniosła zdecydowane pogorszenie się nastrojów. Z niewielkimi wzrostami mieliśmy do czynienia na zaledwie trzech parkietach. Przeważały spadki, ale ich skala nie była zbyt wielka. Po około 1,3 proc. traciły jedynie wskaźniki na Filipinach i w Malezji. Nikkei zniżkował o symboliczne 0,06 proc. Na giełdzie w Chinach mieliśmy brak zgody między wskaźnikami, mierzącymi na niej koniunkturę. Shanghai B-Share zyskał 0,26 proc., zaś Shanghai Composite zniżkował o 0,6 proc.

Na trzech głównych europejskich parkietach początek sesji przebiegał pod znakiem niezdecydowania i niewielkich wahań. Handel zaczął się od małych spadków, a już po kilkunastu minutach wskaźniki znalazły się nieznacznie nad kreską. Po południu znów w Paryżu i Londynie było zniżkowo. Jedynie DAX bronił się przed spadkiem.

Na parkietach naszego regionu początek dnia nie był zbyt optymistyczny. Indeksy w Budapeszcie i Pradze zniżkowały po około 0,8-0,9 proc., indeksy w Sofii i Bukareszcie minimalnie zwyżkowały. "Liderem" był moskiewski RTS, rosnący o 0,4 proc. Wczesnym popołudniem zwiększył skalę zwyżki do 1 proc. Sygnał kapitulacji byków przyszedł po publikacji wskaźnika ADP, który okazał się znacznie gorszy niż oczekiwano. Na plusie zdołały się utrzymać jedynie indeksy w Tallinie, Oslo i Sofii. Głównie dlatego, że tam handel zakończył się publikacją danych. Tuż po godzinie 16.00 paryski CAC40 tracił 0,9 proc., DAX zniżkował o 0,4proc., a londyński FTSE spadał o 0,6 proc.

Waluty

Okazuje się, że w obecnych warunkach utrzymanie się powyżej 1,35 dolara za euro to dla kursu wspólnej waluty zadanie zbyt trudne. We wtorek udało się je zrealizować jedynie na chwilę. Skończyło się zepchnięciem do 1,342 dolara za euro. Dziś rano handel toczył się wokół tego poziomu i nie było mowy o większych wyskokach. Pojawiły się one jednak jeszcze przed południem i znów doprowadziły do testowania poziomu 1,35 dolara za euro.

Wtorkowe niewielkie osłabienie się naszej waluty okazało się jedynie przejściowe. Wieczorne straty dziś rano zostały w całości odrobione. Dolara można było kupić nawet po 2,87 zł. Złoty poczyna sobie bardzo śmiało wobec wspólnej waluty. Dziś rano za euro płacono jedynie niecałe 3,86 zł, ponad 4 grosze taniej niż w poniedziałek. Kurs franka poruszał się przed południem w przedziale 2,69-2,7 zł. Złoty trzyma się więc mocno i przy braku wyraźnych czynników "zakłócających" należy się liczyć z kontynuacją tej tendencji. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie nic w tej kwestii nie zmieniła. Dolar staniał 2,86 zł, euro i frank nie zmieniły ceny.

Podsumowanie

Dzisiejsza sesja charakteryzowała się niewielkimi procentowo wahaniami wartości indeksów, ale znak przy nich zmieniał się kilkakrotnie. To efekt niepewności związanej z nietypowym, świątecznym końcem tego tygodnia i początkiem następnego oraz piątkową publikacją danych dotyczących zmiany liczby miejsc pracy Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo swoje robi też nerwowość, wynikająca z trwającego od kilku dni testowania z różnych stron poziomu 2500 punktów w przypadku indeksu naszych największych spółek. O ostrożności inwestorów świadczą bardzo niewielkie obroty. Na rozstrzygnięcie wypada czekać do wtorku. Publikacja dzisiejszych danych z amerykańskiego rynku pracy i reakcja na nie rokuje najlepiej.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: sygnał | zły | giełdy | wskaźniki | USA | waluty | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »