Zrzutka na klientów WGI?

Straty klientów WGI Domu Maklerskiego mogą być pokryte z funduszu gwarancyjnego. Jeśli jego zasoby będą za małe, niedobór uzupełnią zapewne inne domy maklerskie.

Straty klientów WGI  Domu Maklerskiego mogą być pokryte  z funduszu gwarancyjnego. Jeśli jego zasoby będą za małe, niedobór uzupełnią zapewne inne domy maklerskie.

Klienci, którym likwidowany WGI Dom Maklerski nie chce zwrócić pieniędzy, mogą liczyć na częściową rekompensatę strat z maklerskiego funduszu gwarancyjnego (system rekompensat). Według Leszka Koziorowskiego z kancelarii prawnej Gessel, w najlepszej sytuacji są inwestorzy, którzy wypowiedzieli brokerowi umowę o zarządzanie. - Jeżeli do tego doszło, to niezależnie od tego, że pieniądze klienta zostały zainwestowane w obligacje, uzyskał on roszczenie pieniężne w stosunku do domu maklerskiego o zwrot środków należnych z tytułu zarządzania aktywami - twierdzi. Jego zdaniem, roszczenia pieniężne są wymagalne i podlegają ochronie w ramach systemu rekompensat.

Reklama

To, co jest dobre dla klientów WGI Domu Maklerskiego, niekoniecznie musi być korzystne dla innych brokerów i banków powierniczych. Po sześciu latach działania w funduszu gwarancyjnym jest 49 mln zł. To może być za mało, aby zaspokoić roszczenia wszystkich klientów WGI.

W takim przypadku w awaryjnym i pilnym trybie uczestnicy systemu rekompensat będą musieli wpłacić całość przewidzianych na ten rok składek (normalnie płacą je w kwartalnych ratach).

Gdyby i to nie wystarczyło, minister finansów specjalnym rozporządzeniem będzie mógł podnieść opłaty, zwiększając zobowiązania domów maklerskich i banków powierniczych.

Grzegorz Uraziński

Komentarz
Kwota, jaką zebrano dotychczas w funduszu gwarancyjnym domów maklerskich, wystarczy - z pewnym trudem - na ustawowe rekompensaty dla inwestorów jednej z najmniejszych instytucji działających na naszym rynku. Jeśli będzie trzeba. Być może domy maklerskie i banki powiernicze będą musiały tegoroczną "zrzutkę" na ten fundusz - rozłożoną na kolejne kwartały - przyspieszyć. Być może wpłata zabierze im nieco większą od spodziewanej część dochodów. Te jednak - przynajmniej w pierwszych miesiącach bieżącego roku - były wystarczająco wysokie, by nie dawać najmniejszych podstaw do niepokoju o sytuację brokerów.

Ponadto, o strukturze rynku decydują instytucje działające w ramach dużych grup finansowych. W efekcie - gdyby nawet doszło do najgorszego, z pokrywaniem strat inwestorów nie byłoby problemu. Choćby dlatego, że właściciele staraliby się uratować resztki reputacji.

Sprawa systemu gwarancyjnego biur maklerskich nastraja też do szerszej refleksji. Po takim wydarzeniu, jak wyeliminowanie jednego z uczestników rynku, z większym zainteresowaniem ze strony nadzoru powinni się liczyć też pozostali. Jeśli faktycznie tak się stanie, to kto ma większe szanse na to, by trafić pod lupę nadzorcy? Czy niewielkie instytucje, gdzie mogą być podobne "kwiatki" jak w WGI? Czy raczej duże, o większym znaczeniu dla całego systemu? Czy może przede wszystkim ci, którzy dopiero chcieliby podjąć działalność i będą się starać o uzyskanie licencji?

Łukasz Wilkowicz

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »