W dzisiejszych czasach monitoring staje się coraz bardziej powszechny. Kamery w domach czy na osiedlach mają chronić mienie i zapewniać poczucie bezpieczeństwa. Jednak decyzja Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) pokazuje, że prawo stawia wyraźne granice. Prywatny system monitoringu nie może ingerować w przestrzeń publiczną ani naruszać prywatności sąsiadów.
Kamery sąsiada, które "patrzą" za daleko. UODO wydał komunikat
Prezes UODO, Mirosław Wróblewski, nakazał właścicielowi jednej z posesji zaprzestanie przetwarzania danych osobowych "za pomocą monitoringu wizyjnego, który obejmował drogę publiczną i sąsiednie posesje" w ciągu 7 dni od doręczenia decyzji.
Skarżący wskazali, że system obejmował kilkanaście kamer rejestrujących obraz i dźwięk przez całą dobę. Jedna z nich była skierowana bezpośrednio na okno toalety w sąsiednim budynku, co szczególnie mocno naruszało poczucie prywatności.
Właściciel monitoringu nie odpowiedział na dwukrotne wezwania do złożenia wyjaśnień. Organ nadzorczy mógł jednak oprzeć swoją decyzję na innych materiałach, w tym zeznaniach świadków i oględzinach. "Twierdzenia skarżących uznał za udowodnione. Dowodami w postępowaniu administracyjnym mogą być bowiem np. zeznania świadków czy oględziny" - czytamy w komunikacie UODO.
Prawo jasno ogranicza "wyjątek domowy"
W ocenie Prezesa UODO, przetwarzanie danych osobowych przez osobę fizyczną w ramach monitoringu nie mieści się w tzw. wyjątku domowym (art. 2 ust. 2 lit. c RODO), jeśli kamery obejmują przestrzeń publiczną lub cudze posesje.
Wyjątek ten obejmuje jedynie działania o "czysto osobistym lub domowym charakterze" i dotyczy wyłącznie prywatnej sfery właściciela. TSUE w wyroku z 11 grudnia 2014 r. (C-212/13 František Ryneš) potwierdził wąską interpretację tego wyjątku.
"Wykorzystywanie systemu kamer przechowującego zapis obrazu osób na sprzęcie nagrywającym w sposób ciągły, takiego jak dysk twardy, zainstalowanego przez osobę fizyczną na jej domu rodzinnym w celu ochrony własności, zdrowia i życia właścicieli domu, który to system monitoruje również przestrzeń publiczną, nie stanowi przetwarzania danych w trakcie czynności o czysto »osobistym lub domowym charakterze«" - zaznaczono w decyzji UODO.
Oznacza to, że nawet jeśli celem właściciela jest ochrona własnego mienia, nie może on rejestrować tego, co dzieje się na sąsiednich posesjach czy na drodze publicznej.
Prywatny monitoring nie zastąpi państwa
Decyzja Prezesa UODO podkreśla również, że prywatny właściciel nie może samodzielnie pełnić funkcji organu publicznego w zakresie porządku i bezpieczeństwa. "Kwestia zapewnienia porządku publicznego nie leży w gestii podmiotów prywatnych i zadanie to nie może być wykonywane za pomocą prywatnego monitoringu wizyjnego" - wskazano w komunikacie.
W praktyce oznacza to, że właściciel posesji nie ma prawa inicjować postępowań o wykroczenia na podstawie własnych nagrań ani używać ich jako narzędzia "kontroli" sąsiadów.
Jak legalnie prowadzić monitoring?
Aby monitoring był zgodny z przepisami, prezes UODO wskazał jednoznacznie, co należy zrobić: kamery powinny zostać zdemontowane lub skierowane w sposób trwały wyłącznie na własną posesję właściciela. Tylko wtedy można mówić o legalnym przetwarzaniu danych osobowych w ramach prywatnego monitoringu.
Decyzja ta jest ważnym przypomnieniem, że ochrona własnego domu i mienia nie może odbywać się kosztem prywatności innych. Daje też praktyczny sygnał dla wszystkich właścicieli, że w świecie coraz powszechniejszego monitoringu cyfrowego prawo wyznacza wyraźne granice między bezpieczeństwem a nadmierną ingerencją w cudze życie.
Agata Siwek












