Wiatraki Orlenu ruszą w 2026 roku

PKN Orlen spodziewa się, że prąd z wiatraków, które będzie stawiał na morzu, popłynie w 2026 roku. Obecnie spółka rozmawia potencjalnymi partnerami, którzy mogliby wziąć udział w projekcie. Koncern chce jednak zachować większościowy, 51-proc. udział.

Jest już krótka lista podmiotów, które mogłyby wystąpić jako współinwestor w budowie farmy wiatrowej na morzu. - Jest na niej parę firm - mówi Wiesław Protasewicz, członek zarządu ds. finansowych PKN Orlen. - Ani my, ani nikt w Polsce nie posiada w tym obszarze dużego doświadczenia. Chcemy uniknąć błędów, które skutkowałyby wyższymi kosztami. Posiadanie partnera, który ma odpowiednią wiedzę i praktykę w eksploatacji farm wiatrowych, uchroniłoby nas przed tym - dodaje.

Orlen liczy, że wybór partnera nastąpi jeszcze w tym roku. Podpisanie umowy formalnej może nastąpić w I półroczu 2020 roku. W końcu 2022 roku lub na początku 2023 roku planowane jest rozpoczęcie prac budowlanych, które powinny potrwać 3-4 lata. - W 2026 roku farma powinna już działać - informuje Protasewicz.

Reklama

Obecna koncesja obowiązuje do 2020 roku. W przyszłym roku Orlen zamierza przedłużyć ją o kolejne dwa lata, a jeśli pozwolą na to regulacje - na dłużej.

Aktualne zasoby grupy, jeśli chodzi o energetykę, wynoszą 1500 MW, głównie w gazie. Po wybudowaniu farmy wiatrowej na Bałtyku pojawi się kolejne 1200 MW. Spółka nie zamierza jednak na tym poprzestać. - Na dzień dzisiejszy trudno mówić o kolejnych planach, ale jeśli idziemy w energetykę, to na pewno one się pojawią. Ujawnimy je, gdy będziemy ogłaszać strategię - zapowiada Protasewicz.

Firma bada warunki środowiskowe i wietrzność na obszarze posiadanej koncesji. Morze Bałtyckie cieszy się dobrą sławą, jeśli chodzi o warunki dla energetyki wiatrowej - dotychczasowe badania wskazywały, że średnioroczna prędkość wiatru wynosi tu 9-10 metrów na sekundę.

W piątek PKN Orlen przedstawił wyniki za drugi kwartał 2019 roku. Spółka pozytywnie zaskoczyła inwestorów, co powodowało wzrost kursu nawet o ponad 8 proc. Przychody grupy wzrosły w okresie kwiecień-czerwiec o 9 proc. rok do roku, do 29,2 mld zł, a EBITDA LIFO zwiększyła się o 600 mln zł, do 2,73 mld zł.

Stało się tak, mimo problemów z dostawami ropy rurociągiem Przyjaźń, do których doszło na skutek zanieczyszczenia surowca, a także mimo trudniejszego otoczenia makroekonomicznego. Firmie udało się nawet podnieść wykorzystanie mocy produkcyjnych i zwiększyć sprzedaż. W segmencie detalicznym wolumeny sprzedaży wzrosły o 4 proc., w tym w Polsce o 3 proc., w Czechach i w Niemczech o 6 proc., a na Litwie o 2 proc. Na koniec czerwca grupa posiadała ponad 2800 stacji.

Orlen zaplanował na ten rok wydatki na poziomie 5 mld zł. W pierwszym półroczu wydał tylko 1,7 mld zł. Mimo to spółka zakłada, że uda jej się zrealizować wcześniejsze założenia. - CAPEX nigdy nie jest realizowany liniowo. To, że w pierwszych kwartałach nakłady były mniejsze, nie oznacza, że nie wykonamy planu. Jesteśmy rozpędzeni inwestycyjnie, kończymy budowę instalacji polietylenu w Czechach, inwestujemy w detal, w rozbudowę i modernizację mocy, dzięki czemu będziemy mieli lepsze uzyski i produkty wysokomarżowe. Te nakłady będą zrealizowane w 2019 roku zgodnie z planem - zapewnia Zbigniew Leszczyński, członek zarządu ds. rozwoju.

Spółka pod koniec sierpnia rozpocznie remonty, które wskażą, jaki był wpływ na instalacje zanieczyszczonej chlorkami ropy, która wpłynęła w kwietniu do systemu rurociągiem Przyjaźń. To pozwoli oszacować wysokość roszczeń związanych z przerobem brudnej ropy, z którymi płocka firma wystąpi do dostawców. Szacunki powinny one być gotowe w ciągu kilku, kilkunastu tygodni. Dotychczas wysłała tylko roszczenia związane z wstrzymaniem dostaw rurociągiem.

Orlen oczekuje, że w całym 2019 roku zarówno poziom cen ropy, jak i marża downstream będą na poziomach porównywalnych z zeszłorocznymi. Przedstawiciele spółki wskazali na ryzyka związane ze spowolnieniem gospodarki światowej, wojną handlową między Chinami a USA, sytuacją na Bliskim Wschodzie a także w związku z sankcjami nałożonymi na Iran i Wenezuelę przez Stany Zjednoczone. Pozytywnym bodźcem dla cen ropy są z kolei na porozumienie krajów OPEC+ utrzymujące ograniczenie w produkcji ropy do końca marca 2020 roku.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odnawialne źródła energii | energetyka wiatrowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »