Felieton Gwiazdowskiego: Energetyczna pańszczyzna, czyli wszystko wraca do korzeni

Jak szalona drożeje energia elektryczna. Gaz, I paliwa też. Jarosław Kaczyński powiedział, że jakby rządził, to zmniejszyłby podatki, żeby nie było tak drogo. Ale to było w 2011 roku - jak nie rządził. Dziś niektóre podatki zmniejszyć może, jednak nie zmniejsza. Ale jest też podatek którego zmniejszyć nie może - to jest "opłata emisyjna".

Zgodnie z powszechnie akceptowaną w doktrynie definicją podatek to "publicznoprawne, przymusowe, pieniężne, nieodpłatne i bezzwrotne świadczenie na rzecz związków publiczno-prawnych" (czyli Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego).

Więc opłaty za energię elektryczną "podatkiem" - "zgodnie z  powszechnie akceptowaną w doktrynie definicją" - nie są. No to czym są? Bo z pewnością są przymusowe, pieniężne, nieodpłatne i bezzwrotne. Tylko, że nie na rzecz "związków publiczno-prawnych" a na rzecz "inwestorów" kupujących i sprzedających na "rynku" prawa do emisji.

Reklama

Gdyby państwa sprzedawały te prawa i tym, którzy CO2 emitują, żeby zbierać kasę na elektrownię atomową, albo na rekompensaty dla biednych, których najbardziej dotknie wzrost cen energii, tobym może jeszcze zrozumiał. Ale państwa stworzyły system, w którym same zarabiają na sprzedaży własnych praw do emisji, które sobie przyznały, więc tak się cieszą, że nie widzą, że inni, którzy je wspierali przy tworzeniu tego systemu, zarabiają jeszcze więcej.

No i już się gubię - czy to "neoliberalizm" na tym "wolnym rynku" szaleje, czy może jednak to jest "interwencjonizm państwowy"?

Elektrownie węglowe emitują CO2. A państwa emitują pieniądze. Te pieniądze wlewają się na "rynki". Przez lata wlewały się one na "rynki finansowe". Głównie giełdowe. 

Pięć lat temu akcje Google były po 800 dol., teraz są po 2800 dol. Amazona podrożały jeszcze bardziej - z 800 na 3200. Apple - były po 30, teraz są po 150 dol. Microsoftu - po 60, teraz są po 300. Zwiększyło to znacznie nierówności na świecie - bo przecież "majątek" Bezosa (czyli akcje Amazona) i Gatesa (czyli akcje Microsoftu) zwiększył się po pięć razy. A przeciętne wynagrodzenie przeciętnego amerykańskiego pracownika zwiększyło się z 20 dol./h do 27 dol./h. I pracownicy ci więcej płacą za swoje iPhony. Tylko, że w koszykach inflacyjnych ceny iPhonów mają dość małą wagę. Więc urzędy statystyczne spokojnie mogły twierdzić przez te wszystkie lata, że inflacji to w zasadzie nie ma. Ale jak długo i jak bardzo przy ciągłym dopływie na rynek "pierdylionów" dolarów mogą drożeć jedynie akcje i iPhone’y? W Europie zaczęły drożeć "prawa do emisji". Pięć lat temu to one były po 6 euro, a teraz to są po 60.

Skoro "prawo do emisji" CO2 nie oznacza prostego prawa do wypuszczenia w powietrze CO2, lecz jest "walorem", którym można "obracać" na "rynkach finansowych", to było tylko kwestią czasu, kiedy zaczną się z nim dziać różne dziwne rzeczy.

Zaczęło się od... kradzieży. Z konta rumuńskiego producenta cementu zniknęły prawa do emisji warte 80 mln euro. Z czeskich kont zniknęło niedawno 2 mln praw wartych ponad 30 mln euro. I zaczęły się wyłudzenia podatku VAT. Część transakcji wykonywano fikcyjnie tylko po to, by zarobić na odliczeniu VAT. Stosowano do tego odmianę tak zwanej "karuzeli podatkowej". 

Jakaś firma kupuje prawa do emisji CO2 za granicą. (Taka wewnątrzwspólnotowa dostawa usług jest zwolniona z podatku VAT). Potem ta sama firma sprzedaje je w swoim kraju drugiej firmie. Przy tej transakcji pierwsza firma nalicza drugiej VAT zgodnie z obowiązującą w ich kraju stawką. Druga sprzedaje uprawnienia do emisji CO2 za granicę, stosując znowu zerową stawkę VAT i  występuje o zwrot VAT do własnego urzędu skarbowego. Nietrudno zauważyć, że najbardziej się to opłaca w państwach, w których VAT jest najwyższy, a kontrole skarbowe najsłabsze.

Już w samym środku kryzysu z 2008 roku pisałem o "Derywatach CO2". Podstawową sprawą, do której nie wolno dopuścić, jest prawo do handlowania prawem do emisji przez "instytucje finansowe". Gdy w czerwcu-lipcu 2008 roku szalały ceny ropy naftowej, przekraczając granicę 145 dolarów/bbl, 80 proc. transakcji na NYMEX (Nowojorska Giełda Towarowa - New York Mercantile Exchange) dokonywanych było przez "instytucje finansowe". 

Wirtualne zyski z handlu ropą przykryć miały straty na różnych derywatach hipotecznych. Tak samo będzie z CO2. Kupować prawa do emisji powinni móc tylko ci, którzy CO2 emitują. Bo inaczej będziemy mieć kolejny balonik. Coś przecież z tymi bilionami dolarów, jenów, euro, funtów i franków, które pompowane są z kieszeni podatników do "instytucji finansowych", trzeba będzie zrobić! I obok tych wszystkich pięknych nazw instrumentów finansowych opartych na hipotekach pojawi się nam "wysokostrukturyzowane i najwyżej zabezpieczone prawo do powietrza".

I słowo ciałem się stało. Tym razem "rynki finansowe" się lepiej zabezpieczyły. Bo kredytów hipotecznych można było nie brać. A za prąd nie można nie płacić. Trzeba jakoś te iPhony ładować. Oczywiście można argumentować, że prądu nie trzeba kupować - więc to świadczenie na rzecz spekulantów giełdowych nie jest podatkiem. Ale w takim razie VAT też nie byłby podatkiem, ani tym bardziej akcyza, bo przecież niczego nie trzeba kupować, a już zwłaszcza wyrobów akcyzowych.

Mamy więc pewnego rodzaju "pańszczyznę". Część owoców swojej pracy ludzie muszą oddać w cenie energii elektrycznej "inwestorom finansowym". Ale kiedyś od pańszczyzny też się można było wykupić, płacąc panu odpowiednią kwotę. Więc wszystko wraca do korzeni.

W rezultacie znowu wzrosną nierówności. Więc ich przeciwnicy, będą mieli z czym walczyć. Przy okazji zauważyłem, że przeciwnicy nierówności są zwolennikami podatku nakładanego przez bogatych na biednych za korzystanie z energii elektrycznej. Ale skoro uważają, że nierówności da się zmniejszyć przy pomocy podatków, to nie sposób na to nic poradzić.

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu wyraża własne opinie.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: energia elektryczna | gaz | Robert Gwiazdowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »