Systemowe i fiskalne zmiany w podatkach

Jakie jest dobre rozwiązanie podatkowe? Tylko jedno: podatki nie istniejące lub wyrażające się liczbą "zero". Jeżeli jednak przyjmiemy za fakt nieuchronność ich płacenia, to dojdziemy do wniosku, że podatki nie "do lubienia", ale do płacenia.

Jakie jest dobre rozwiązanie podatkowe? Tylko jedno: podatki nie istniejące lub wyrażające się liczbą "zero". Jeżeli jednak przyjmiemy za fakt nieuchronność ich płacenia, to dojdziemy do wniosku, że podatki nie "do lubienia", ale do płacenia.

Wtedy pozostaje nam tylko oczekiwanie, że będą one możliwie najniższe, że wypełnienie zeznania podatkowego nie będzie wymagało doktoratu z rachunkowości, a postępowanie służb skarbowych nie będzie nas narażało na nieustanne stresy. Osobną sprawą pozostaje sposób dysponowania sumą wpłaconych przez nas podatków, ale na to wpływ mamy bardzo pośredni, by nie powiedzieć, że żaden.

Co to są bowiem podatki? To nic innego, jak danina każdego z nas, trafiająca do wspólnego worka, z którego później czerpie się na utrzymanie niezbędnego aparatu państwowego i zaspokojenie tzw. potrzeb zbiorowych. Ile byśmy rozmawiali o powinności obywatela wobec swojego państwa, ile razy byśmy formułowali hasło: nie pytaj co Polska może zrobić dla ciebie, zapytaj co ty możesz zrobić dla Polski - każdy traktuje podatki jak zamach na swój portfel. Każdy z nas ma zresztą przekonanie, że lepiej i efektywniej zagospodarowałby kwoty, które odprowadza w postaci podatków. I trudno w tej sytuacji dziwić się, że ambicją każdego człowieka, w każdym normalnym kraju, jest wygranie z fiskusem rozgrywki: kto, kogo. Kto z kim wygra, oczywiście w ramach obowiązujących norm prawnych, bo wykraczanie poza nie jest zwyczajnie niebezpieczne.

Reklama

Od początku transformacji ustrojowej czekamy na spójny system podatkowy. Taki, który zakłada niezmienność pewnych obciążeń przez kilka lat, zawiera system obniżania świadczeń, eliminuje ulgi będące nieustannym przedmiotem sporów i polem do nadużyć i - co bardzo istotne - jest prosty. Czy najnowsze propozycje zmian w podatkach, autorstwa ministra finansów, prof. Marka Belki, mogą wypełnić te kryteria? Wydaje się, że niestety nie. Jednak już pierwsze propozycje, które wywołały tak wiele komentarzy i sporów, mogą rodzić obawy, że przyjdą ciężkie czasy dla komentatorów i felietonistów: łatwiej przecież wyszukiwać absurdy i obśmiewać je niż zgadzać się z władzą. To zawsze nie wygodna rola. Okazuje się, że prof. Belka, w niewdzięcznej materii jaką są podatki, usiłuje wprowadzić wewnętrzną logikę. I nawet w sytuacji, gdy - z konieczności (budżetowa zapaść) - proponowane zmiany mają charakter fiskalno - systemowy, a nie tylko systemowy, tę logikę widać.

Warto w tej sytuacji zwrócić uwagę na ogromną szansę, jaką ma ten minister i cały rząd. W sytuacji zagrożenia wyższego rzędu, kryzysem finansów państwa, zaproponowane zmiany trafiają na atmosferę przyzwolenia społecznego. Dobrze by się stało, gdyby ta atmosfera została wykorzystana do stworzenia spójnej ordynacji podatkowej. Ordynacji i systemu bez rozbudowanych ulg, ale np.. z mniejszymi stawkami, gdzie każde rozwiązanie tymczasowe, choćby fiskalne, będzie miało swoje uzasadnienie, cel i określony horyzont czasowy. Bo podatki, choć bez przyjemności, i tak będziemy musieli płacić.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zmiany w podatkach | podatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »