Gdy wracamy z emigracji i czekają na nas... długi

Z danych GUS wynika, że na emigracji przebywa 2,5 mln Polaków. Większość z nich chce zarobić i wrócić do kraju. Po powrocie z emigracji na przysłowiowego Kowalskiego mogą czekać jednak nie tylko bliscy, ale również... zobowiązania finansowe, których wcześniej nie uregulował. Co zrobić, gdy znajdziemy w skrzynce pocztowej informację o zaległych długach? Gdzie szukać informacji o toczącym się postępowaniu komorniczym?

Większość Polaków wyjeżdża za granicę z powodu pracy zarobkowej. Prym wiedzie Wielka Brytania (800 tys. rodaków), jednak z powodu brexitu kierunki emigracji zaczynają się zmieniać. Dotychczas Polacy najczęściej wyjeżdżali do Niemiec (700 tys.), ale coraz chętnej wybierają również Holandię (120 tys.). Większość z rodaków chce wrócić z emigracji do kraju. Tylko co czwarty z nich nie bierze pod uwagę powrotu do ojczyzny.

- Polacy emigrują z różnych powodów. Część z nich nie pamięta, by uregulować wszystkie kwestie finansowe przed opuszczeniem kraju: spłacić pożyczki i kredyty, opłacić rachunki i mandaty, wypowiedzieć umowę usług telekomunikacyjnych itd. Część z Polaków wyjeżdżą zresztą właśnie po to, by zarabiać więcej i wreszcie spłacić długi, które niepokoiły ich oraz ich rodziny - mówi Andrzej Roter, prezes Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, która w imieniu firm windykacyjnych realizuje kampanię edukacyjną "Windykacja? Jasna Sprawa!". - Często zdarza się, że w kraju "zostają" nieuregulowane zobowiązania, które przecież nie znikają. A trzeba wspomnieć, że kontakt wierzyciela z osobą przebywającą poza granicami Polski jest utrudniony. To właśnie dlatego tak ważne jest, by po powrocie do kraju sprawdzić, czy wierzyciele nie upominają się o jakieś zaległe należności - dodaje Roter.

Reklama

Uregulowanie swojej sytuacji finansowej przed wyjazdem nie zawsze jest rozwiązaniem wystarczającym. Jeżeli, dla przykładu, ktoś będzie chciał wynająć swoje mieszkanie na czas nieobecności i pracy poza granicami, a najemca przestanie wywiązywać się z umowy i płacić czynsz do spółdzielni, czy za prąd, wodę, to właściciel nieruchomości mimo swojej rzetelności w rozliczeniach, powinien spodziewać się reakcji wierzycieli w związku z tak powstałym zadłużeniem, za które odpowiadać może właściciel mieszkania.

Od czego zacząć?

W Polsce nie ma jednego uniwersalnego rejestru długów czy też raportu, który zawierałby kompleksową informację o wszystkich zobowiązaniach i ich aktualnych statusach. Działają natomiast Biura Informacji Gospodarczej, zwane również rejestrami dłużników i warto sprawdzić, czy nasze dane nie widnieją w którymś z nich. Zanim jednak zaczniemy weryfikować naszą obecność na listach dłużników, warto zacząć od miejsca zamieszkania bądź zameldowania. Pierwszym krokiem powinno być sprawdzenie skrzynki pocztowej oraz korespondencji, która została tam dostarczona. Jeżeli znajdziemy tam monity ze spółdzielni mieszkaniowej, banku, urzędu miejskiego, wezwania do zapłaty z firmy telekomunikacyjnej, dostawcy telewizji kablowej - powinniśmy niezwłocznie skontaktować się z wierzycielami i ustalić jakie mamy zadłużenie, z jakiego tytułu, w jaki sposób możemy je spłacić, czy istnieje możliwość rozłożenia płatności na raty itp. Ważną kwestią jest także ustalenie, czy wierzyciel pierwotny (np. bank, urząd, spółdzielnia mieszkaniowa bądź firma telekomunikacyjna) zlecił obsługę naszego długu, czy też dokonał cesji (sprzedał) go wierzycielowi wtórnemu. Pamiętajmy, że monit jest co prawda wyłącznie ponagleniem polubownym, ale jeżeli nie odpowiadaliśmy na niego przez dłuższy czas, może stać się przyczyną rozpoczęcia postępowania sądowego. To właśnie dlatego warto ustalić, czy sprawa nie trafiła do sądu i, czy nie rozpoczęło się już postępowanie egzekucyjne, prowadzone przez komornika.

Gdy w skrzynce znajdujemy pismo z firmy windykacyjnej lub od komornika

Kiedy wierzyciel pierwotny (np. bank lub spółdzielnia mieszkaniowa) może zlecić obsługę długu lub sprzedać go wierzycielowi wtórnemu (np. firmie windykacyjnej)? Przede wszystkim wtedy, gdy sam nie będzie mógł odzyskać należności w czasie, który na to przeznaczył. Jeżeli w skrzynce znajdziemy wezwanie do zapłaty z firmy windykacyjnej oznacza to, że teraz ona przejęła obsługę naszej sprawy. Pamiętajmy, że takie wezwanie do zapłaty powinno zawierać wszelkie informacje dotyczące danej wierzytelności, począwszy od kwoty należności, naliczonych odsetek i daty wymagalności, aż po dane wierzyciela oraz informacje na temat dokumentu, z którego zadłużenie wynika (np. numer faktury lub umowy kredytowej). Warto skontaktować się z przedstawicielem takiej firmy i załatwić kwestię spłaty długu polubownie.

Warto pamiętać, że nawet raz nieopłacony rachunek może stać się powodem do rozpoczęcia procesu windykacyjnego, zwłaszcza jeżeli nie będziemy reagować na wezwania do zapłaty przez dłuższy czas (np. kilka tygodni), a wierzyciel nie będzie mógł skontaktować się z nami (ponieważ nie ma nas w kraju, nie odbieramy poczty ani telefonu). Nasze zadłużenie będzie wtedy narastać. Na etapie windykacji wstępnej wierzyciel będzie próbował podjąć próbę kontaktu wielokrotnie celem przypomnienia o zaległościach w spłacie. Będzie wysyłał wezwania, pisma ponaglające lub próbował rozmawiać telefonicznie. Jeżeli nie uda mu się skontaktować z dłużnikiem w ten sposób - będzie podejmował starania, by nawiązać kontakt poprzez swoich przedstawicieli terenowych. Jeżeli opisane powyżej działania zawiodą, instytucja lub osoba, wobec której mamy dług, może skierować sprawę na drogę postępowania sądowego. Po otrzymaniu orzeczenia sądu lub po uzyskaniu przez wierzyciela innego tytułu wykonawczego, sprawa - na wniosek wierzyciela - może trafić do egzekucji komorniczej. Jeśli w skrzynce znajdziemy pismo od komornika, to znaczy, że nasz dług został zasądzony przez sąd. W tej sytuacji najważniejszy będzie niezwłoczny kontakt z komornikiem i ustalenie dalszych kroków postępowania dotyczącego spłaty powstałego zadłużenia.

Gdy w skrzynce nie było żadnych wezwań...

W Polsce działa kilka Biur Informacji Gospodarczej (np. BIK, BIG, KRD, ERIF itd.). Takie instytucje funkcjonują na podstawie Ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych. Dzięki tym uprawnieniom mogą gromadzić dane m.in. o zadłużeniach. Na listę dłużników może nas wpisać wierzyciel, któremu nie spłacamy należności. Każdy konsument może, raz na pół roku, nieodpłatnie sprawdzić swoje dane w bazach Biur Informacji Gospodarczej. W ten sposób możemy dowiedzieć się, kto nas umieścił w takiej bazie, co było podstawą do dokonania takiego wpisu oraz czy - w ciągu ostatniego roku - ktoś szukał informacji na nasz temat. To szczególnie ważne, gdy wracamy z dłuższej emigracji i chcemy wiedzieć jak wygląda nasza sytuacja finansowa oraz o jakie należności upominają się wierzyciele. Pamiętajmy, że banki, instytucje pożyczkowe, firmy leasingowe weryfikują przyszłych klientów pod kątem ich sytuacji finansowej. Jeżeli dane konsumenta widnieją w jednym z Biur Informacji Gospodarczej, może mieć on trudności z zaciągnięciem nowej pożyczki, zakupem telefonu czy sprzętu RTV na raty.

Po powrocie do kraju warto zasięgnąć również informacji w banku, który prowadzi nasz polski rachunek (o ile nie robiliśmy tego na bieżąco). Jeżeli okaże się, że z rachunku prowadzona jest egzekucja komornicza, należy uzyskać w banku informację jaki komornik prowadzi sprawę i jaka jest sygnatura akt. Później warto ustalić, który sąd prowadzi naszą sprawę i jaka jest sygnatura akt sądowych.

- Wielu Polaków, którzy wracają z emigracji, zapewne chce uporządkować swoje sprawy związane z zadłużeniem. Nie wiedzą jednak od czego zacząć, gdzie szukać informacji. Gdy ustalimy szczegóły, najważniejsza jest szybka reakcja i rozmowa z wierzycielami. Na każdym etapie procesu windykacyjnego można się porozumieć oraz i załatwić polubownie sprawę, związaną z długiem w taki sposób, by jego spłata nie rujnowała naszego portfela - podsumowuje Roter.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »