W skrócie
- Skandal korupcyjny w ukraińskim sektorze energetycznym wywołał niepokój wśród partnerów z UE i postawił pod znakiem zapytania przejrzystość wydatkowania zachodnich środków.
- Unijni przywódcy i eksperci apelują do Ukrainy o zdecydowane działania antykorupcyjne.
- Afera może mieć potencjalny wpływ na ciągłość wsparcia finansowego dla Kijowa, co miałoby katastrofalne skutki wobec zbliżającej się zimy i trwających ataków Rosji.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna ujawniły skandal korupcyjny w ukraińskim sektorze energetycznym, w który zamieszany jest Timur Mindycz, oligarcha blisko związany z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Z podsłuchów rozmów urzędników Enerhoatomu - ukraińskiej państwowej spółki z sektora energetyki jądrowej - wynika, że kontrahenci tego strategicznego przedsiębiorstwa płacili osobom zaangażowanym w korupcyjny proceder łapówki w wysokości 10-15 proc. zawieranych umów.
W Brukseli słychać apele, by Ukraina twardo przeciwstawiła się korupcji
Afera na najwyższych szczeblach biznesu i władzy w Ukrainie podzieliła europejskich sojuszników Kijowa - zauważa "Politico". Wielu z nich jest zdania, że sam fakt, iż skandal ten wyszedł na jaw, jest dowodem na realne wysiłki państwa ukraińskiego na rzecz ograniczenia skali korupcji. Ale nie brak też głosów, że Kijów powinien przedstawić konkretne zobowiązania co do tego, że w przyszłości tego rodzaju praktyki nie będą już miały miejsca.
Jeden z wysokich urzędników UE, pragnący zachować anonimowość, powiedział "Politico", że "endemiczna korupcja" ujawniona na skutek dochodzenia jest "odrażająca" - i "nie przysłuży się" reputacji Ukrainy wśród międzynarodowych partnerów.
Rozmówca "Politico" odniósł się do pomocy Brukseli dla ukraińskiego sektora energetycznego. Jak stwierdził, w świetle ostatnich wydarzeń Komisja Europejska "z pewnością będzie musiała ponownie ocenić sposób, w jaki wydaje te środki", zaś sama Ukraina w przyszłości będzie musiała poświęcić więcej uwagi swoim wydatkom i temu, czy są one transparentne.
W czwartek z Zełenskim telefonicznie rozmawiał kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Po rozmowie wyraził on oczekiwanie, że "Ukraina będzie kontynuować działania antykorupcyjne i reformy w swoim kraju".
Zdaniem unijnego urzędnika, z którym rozmawiał "Politico", Wołodymyr Zełenski musi uspokoić międzynarodową społeczność, przedstawiając plan walki z korupcją.
Ukraina liczy na pomoc Zachodu. Skandal korupcyjny wybuchł w trudnym momencie
"Politico" zauważa, że skandal korupcyjny wybuchł w trudnym dla Ukrainy czasie. Kijów stoi przed perspektywą deficytu budżetowego rzędu 41 mld euro w przyszłym roku. Tymczasem kraje UE wciąż nie mogą porozumieć się co do odblokowania środków pochodzących z zamrożonych rosyjskich aktywów w zachodnich instytucjach finansowych, które miałyby stać się podstawą do udzielenia Ukrainie tzw. pożyczki reparacyjnej.
Na razie - dodaje serwis - ujawniony skandal nie skłonił sojuszników do sformułowania gróźb obcięcia pomocy dla Ukrainy. W czwartek 13 listopada UE potwierdziła, że przeznaczy na wsparcie Kijowa kolejne 6 mld euro. Wcześniej w tym tygodniu Estonia poinformowała, że wesprze ukraiński sektor energetyczny kwotą 150 tys. euro. Z kolei Niemcy mają rozważać przekazanie Ukrainie 3 mld euro w 2026 roku.
Litewski minister energetyki Žygimantas Vaičiūnas powiedział "Politico", że "korupcja drążąca ukraiński sektor energetyczny to bolesny widok, zwłaszcza w kontekście nadchodzącej zimy i trwających brutalnych rosyjskich ataków na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie".
"Stoimy jednak niezachwianie u boku Ukraińców - nasze wsparcie nie ustanie" - dodał.
Sektor energetyczny Ukrainy pod presją
Gdyby Zachód odciął pomoc dla sektora energetycznego Ukrainy, miałoby to rzeczywiście katastrofalne skutki - w ostatnich miesiącach Moskwa nasiliła bombardowania krytycznych instalacji w Ukrainie, biorąc za cel gazownie i elektrownie węglowe. Kijów musiał pożyczyć z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju 500 mln euro na zakupy gazu z importu w ramach interwencji kryzysowej.
"Politico" dodaje, że za zamkniętymi drzwiami sojusznicy Ukrainy w UE wyrażają obawy, iż zbyt głośna krytyka może wpisać się w narrację przeciwników wspierania Kijowa (którzy oponują także wobec planów włączenia Ukrainy w europejską wspólnotę), takich jak węgierski premier Viktor Orban. Ten ostatni pisał już w mediach społecznościowych o "wojennej sieci mafijnej mającej niezliczone powiązania z prezydentem Zełenskim" i o "chaosie, w który brukselskie elity chcą wpompować pieniądze europejskich podatników".
Pragnący zachować anonimowość unijny dyplomata powiedział serwisowi, że ci, którzy nagłaśniają skandale korupcyjne w Ukrainie, "dają jedynie amunicję tym, którzy, podobnie jak Węgry, twierdzą, że to skorumpowany kraj".
Bruksela może mocniej domagać się reform od Kijowa
Były wysoki rangą ukraiński urzędnik stwierdził z kolei, iż spodziewa się, że Bruksela będzie mocniej nalegać na przeprowadzenie reform w Ukrainie, uzależniając od tego pomoc dla Kijowa. "Ale ogólne tabu dotyczące publicznej krytyki Ukrainy będzie obowiązywać" - dodał.
Obrońcy Ukrainy podkreślają, że śledztwo ogranicza się póki co do jednej firmy (zarzuty manipulowania kontraktami przedstawiono siedmiu urzędnikom Enerhoatomu) - i argumentują, że międzynarodowi partnerzy nie powinni w związku z tym karać całego sektora energetycznego. Sam Wołodymyr Zełenski w środę zapowiedział "porządki i reset" w kierownictwie Enerhoatomu.
Biuro rzecznika prasowego KE przekazało "Politico", że poczynając od 2022 r. Bruksela przekazała Kijowowi pomoc dla sektora energetycznego wartą ponad 3 mld euro.











