Kolejna odsłona kryzysu politycznego we Francji - czyli ustąpienie ze stanowiska premiera Sebastiena Lecornu zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu składu rządu - to cios w program FCAS (Future Combat Air System), kluczowy z punktu widzenia europejskiego bezpieczeństwa - zauważa "Politico". Chodzi o budowę nowego systemu bojowego dla Starego Kontynentu, w skład którego mają wchodzić myśliwiec szóstej generacji i współpracujące z nim bezzałogowce.
Miał być nowy europejski myśliwiec, jest wielki znak zapytania
Realizacja FCAS miała być oparta na trójstronnej współpracy Francji, Niemiec Hiszpanii. Teraz jednak Francja znów nie ma premiera i nie ma ministra obrony, a czas ucieka.
"Sytuacja jest bardzo niesprzyjająca dla francuskiego obozu i może przyczynić się do tego, że przed końcem roku projekt FCAS upadnie. Jaką wiarygodność ma Francja bez ministra (właściwego do spraw obrony - red.)?" - pyta retorycznie w rozmowie z "Politico" przedstawiciel francuskiego sektora przemysłowego chcący zachować anonimowość.
Ministrem obrony w rządzie Lecornu został Bruno Le Maire (wcześniej minister finansów Francji), ale on też złożył dymisję zaledwie dzień po mianowaniu. Wprawdzie prezydent Emmanuel Macron zobowiązał Lecornu, by prowadził rozmowy ostatniej szansy z siłami obecnymi na francuskiej scenie politycznej, ale mało kto wierzy, że przyniosą one pożądane efekty.
Tymczasem - jak przypomina "Politico" - ministrowie obrony Francji, Hiszpanii i Niemiec mieli spotkać się w Berlinie w październiku, żeby rozmawiać o współpracy w ramach projektu FCAS. Szef resortu obrony Niemiec Boris Pistorius dał już do zrozumienia, że w obecnej sytuacji trójstronne spotkanie jest wstrzymane.
Podczas gdy we Francji trwa polityczny zamęt, Niemcy - jak mówi źródło "Politco" - mają pieniądze, ambicję, a ich minister obrony piastuje urząd od dawna, co przydaje mu wiarygodności i zwiększa jego polityczne wpływy.
Program FCAS został zainicjowany w 2017 r. przez Francję i Niemcy (później dołączyła do nich Hiszpania). Jego celem jest zastąpienie - do 2040 r. - francuskich myśliwców Dassault Rafale i brytyjsko-niemiecko-włosko-hiszpańskich samolotów bojowych Eurofighter Typhoon.
Polityczny pat we Francji to problem dla europejskiej obronności
Między francuskim koncernem Dassault Aviation i niemiecką dywizją konsorcjum Airbus Defence & Space od pewnego czasu toczą się trudne rozmowy na temat tego, który podmiot będzie odgrywał wiodącą rolę w programie FCAS. Swoje ambicje ma też Hiszpania - rząd w Madrycie niedawno ogłosił, że udzieli pożyczki w wysokości 350 mln euro krajowej firmie technologiczno-obronnej Indra, która została wyasygnowana do uczestnictwa w projekcie. Wcześniej "Politico" podawało też, że Niemcy rozważają współpracę z Wielką Brytanią i Szwecją, gdyby budowa myśliwca przyszłości wspólnie z Francją okazała się jednak niewykonalna.
Październikowe spotkanie było postrzegane jako kluczowe z punktu widzenia załagodzenia wewnętrznych napięć w projekcie FCAS. Obecnie - informuje "Politico" - strona niemiecka i hiszpańska starają się ustalić, czy może ono w ogóle dojść do skutku i kto po stronie francuskiej mógłby nakłonić koncern Dassault do większej elastyczności w negocjacjach z niemiecką dywizją Airbusa. Serwis zauważa, że nawet pozycja Emmanuela Macrona nie wydaje się tutaj dość silna. W tej sytuacji nie wiadomo, kto miałby reprezentować interesy Francji w inicjatywach kluczowych z punktu widzenia zbrojeń Europy.











