Po czwartkowej rozmowie telefonicznej z Putinem prezydent Trump poinformował, że spotkają się w Budapeszcie, by - jak stwierdził - sprawdzić, czy uda się położyć kres "niesławnej" wojnie między Rosją a Ukrainą.
Kolejne rozmowy pokojowe po fiasku na Alasce
"La Repubblica" zaznaczyła, że do kolejnego szczytu Trump - Putin, który - jak dodała - wydaje się decydujący dla pokoju między Rosją a Ukrainą, może dojść w stolicy Węgier w ciągu dwóch tygodni.
Rzymski dziennik odnotował słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który po przylocie do Waszyngtonu stwierdził, że Moskwa spieszy się ze wznowieniem dialogu, gdy tylko usłyszała o Tomahawkach dla Kijowa. Tak odniósł się do amerykańskich pocisków manewrujących, których sprzedaż ma być tematem jego piątkowej rozmowy z prezydentem USA.
Na łamach dziennika "La Stampa" włoski dyplomata Ettore Sequi napisał, że Donald Trump wykorzystuje kwestię pocisków dalekiego zasięgu, by wywrzeć presję na Kreml. Jak ocenił autor komentarza, bezpośredni przekaz Trumpa jest następujący: "albo droga dyplomacji, albo koszty wojny wzrosną".
"To propozycja i groźba w jednym ruchu" - podkreślił ambasador Sequi. Jego zdaniem planowane spotkanie przywódców USA i Rosji w Budapeszcie będzie pierwszą prawdziwą próbą rozmów po fiasku sierpniowego szczytu na Alasce.
"Prezent" dla Putina
"Corriere della Sera" następująco podsumowało rozmowę prezydentów: "Donald Trump mówi o postępach, dostaje gratulacje od cara w związku z pokojem w Strefie Gazy i zawiadamia, że wiele czasu poświęcił na omówienie kwestii handlu między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, kiedy zakończy się wojna na Ukrainie".
"Ale przede wszystkim po Anchorage Trump robi rosyjskiemu prezydentowi prezent w postaci nowej międzynarodowej sceny, tym razem europejskiej, na pewno przez niego mile widzianej biorąc pod uwagę wrogość węgierskiego premiera Viktora Orbana wobec Zełenskiego i wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej" - podkreślono na łamach mediolańskiego dziennika.
Przypomniano również, że to w Budapeszcie w 1994 roku zostało podpisane memorandum w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy w związku z jej przystąpieniem do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Odnosząc się do piątkowej wizyty przywódcy Ukrainy w Białym Domu, publicystka "Corriere della Sera" zastrzegła: "Choć powrót Zełenskiego do Gabinetu Owalnego odbędzie się w atmosferze zdecydowanie innej niż ta, jaka była w lutym, kiedy lider z Kijowa został przyparty do muru przez gospodarza, absolutnie nie jest przesądzone, że wróci on do domu z tak oczekiwanym zielonym światłem, by zakupić broń uważaną za kluczową, by prowadzić trwającą kampanię Deep Strike przeciwko celom strategicznym na terytorium rosyjskim".
"Il Messaggero" zinterpretowało rozmowę Trumpa z Putinem jako dowód tego, że są "sygnały pokoju". Świadczą o tym według tej rzymskiej gazety słowa amerykańskiego prezydenta o dokonanym dużym postępie.
"Policzek dla UE"
Według "Il Giornale" hipoteza spotkania obu przywódców w Budapeszcie, "mieście, gdzie rządzi Viktor Orban bliski Moskwie w wymiarze politycznym i zaprzyjaźniony z Waszyngtonem, oznacza potencjalny przełom na międzynarodowej scenie dyplomatycznej".
Dziennik "Il Domani" ocenił, że szczyt Trump-Putin w stolicy Węgier to "policzek dla UE". Odbędzie się on przy "mediacji autokraty" - stwierdziła gazeta nazywając tak premiera Orbana.
Gazeta zaznaczyła również, że "Władimirowi Putinowi udało się to po raz drugi. Podczas telefonicznej rozmowy wczoraj wieczorem przekonał wojowniczego Donalda Trumpa do następnego bezpośredniego spotkania, tym razem w Budapeszcie".
"Putin dopieścił ego Trumpa gratulując mu doprowadzenia do pokoju na Bliskim Wschodzie"- podkreśliła.
W ocenie tej lewicowej gazety wybór stolicy Węgier i gospodarza - premiera Orbana, bliskiego sojusznika Trumpa mającego doskonałe relacje z Putinem oznacza, że "nabite w butelkę zostały Kijów i Europa Chętnych". Tak w komentarzu przywołana została Koalicja Chętnych, czyli krajów wspierających Ukrainę.













