Czy przyszłych absolwentów czeka szok?

Co zrobić, aby po zakończeniu studiów mieć szanse na, może nie od razu wymarzoną, ale chociaż zbliżoną do naszych wcześniejszych wyobrażeń pracę? - Przede wszystkim praktyki w czasie studiów, angażowanie się w życie organizacji studenckich, podejmowanie staży zawodowych - radzi Rafał Mroziewski z Agencji Pracy Mondi Polska.

Coraz więcej uczelni rozpoczyna stałą współpracę ze środowiskiem biznesowym, dzięki czemu studenci mogą zyskać nie tylko wiedzę teoretyczną, ale również praktyczne umiejętności. Warto korzystać z szans, które daje taka współpraca - dodaje Mroziewski.

Rynek pracy nieustannie się zmienia. Bardzo trudno trafnie przewidzieć, które zawody będą się cieszyć dużą popularnością, a które przestaną się liczyć. Przy wyborze uczelni kierujemy się zazwyczaj tym, by dobrze przygotowała nas do pracy, którą chcemy wykonywać po studiach. Często zdarza się jednak, że absolwenci lądują w zupełnie innych miejscach niż wcześniej zakładali.

Reklama

Od lat specjaliści prześcigają się w badaniach, które zawody będą w niedalekiej przyszłości zapewniać rozwój kariery.

Tworzone są rankingi najbardziej perspektywicznych stanowisk, na których już niedługo będzie można bez problemu znaleźć zatrudnienie. Po kilku latach okazuje się, że dynamiczny rynek rozpisał zupełnie inny scenariusz podaży i popytu na pracowników, którzy sami także muszą reagować na zmiany. Rynek pracy w zawodzie, do którego przygotowywali się od dłuższego czasu, szybko stał się nasycony potencjalnymi kandydatami, a szansę na zdobycie pracy w tej profesji znacznie zmalały - ilość chętnych przewyższa zapotrzebowanie pracodawców.

Specjalizacja

Mimo to warto zauważyć, że pewne trendy na rynku pracy znajdują potwierdzenie w badaniach. Dla pracowników różnych branż, najważniejsza przy selekcji kandydatów staje się ich ścisła specjalizacja. Jako, że liczba polskich studentów w ostatnich latach wzrosła trzykrotnie, wykształcenie ogólne i tytuł magistra już nie wystarczają.

Od pewnego czasu zauważa się powrót do łask zawodów technicznych. Przysłowiowy "fach w ręku", dzięki trendowi wszechstronnego kształcenia, stał się zupełnie nieoczekiwanie towarem deficytowym. Umiejętności, które powinny nam zapewnić pracę, możemy więc zdobyć, także kończąc zasadniczą szkołę zawodową lub technikum. Do maksimum zwiększamy swoje szanse, będąc absolwentami uczelni technicznych, które oprócz wiedzy teoretycznej zapewniają praktyczne wdrożenie do zawodu.

Prognozy

Jak dowodzi Bilans Kapitału Ludzkiego 2011, w ostatnim czasie aż 40 proc. pracodawców poszukuje robotników wykwalifikowanych: kierowców i operatorów pojazdów, robotników budowlanych, robotników obróbki metali i przemysłu spożywczego. Kolejne 40 proc. chce zatrudniać specjalistów w zakresie ekonomii i zarządzania, lekarzy, inżynierów i architektów, informatyków oraz fachowców w zakresie telekomunikacji i nauczycieli różnego stopnia. Pozostałe 20 proc. ofert zostało skierowane do sprzedawców, pracowników usług osobistych oraz obsługi klienta. Symboliczną jest także kolejna statystyka. Największą grupę poszukiwanych do pracy stanowili robotnicy budowlani i pokrewni - aż 120 000 osób.

Dla absolwentów uczelni wyższych ważne jest natomiast, jakie kryteria biorą pod uwagę pracodawcy przy selekcji kandydatów. Dobra znajomość tych kryteriów pozwala we własnym zakresie udoskonalać swoje umiejętności i kompetencje. Ponad 2/3 pracodawców zwraca uwagę na doświadczenie zawodowe.

Staże

Pogodzenie studiowania ze zdobyciem jakiegokolwiek doświadczenia na wymarzonym stanowisku stanowi dla młodych ludzi wyzwanie, ale z drugiej strony znacznie podnosi szansę na zdobycie etatu. Staże i praktyki, nawet jeśli bezpłatne, powalają wypełnić CV interesującymi z punktu widzenia przyszłego pracodawcy informacjami. I choć w większości nie uda się zapewne spełnić magicznego kryterium - "wiek 25 lat i co najmniej pięć lat doświadczenia w zawodzie" - to nasze szanse wzrosną.

Równie korzystnie na pozycję absolwenta uczelni na rynku pracy wpływa udział w wymianach studenckich. Obok nowych umiejętności czysto technicznych i większej rutyny, pozwalają one poszerzyć potrzebne umiejętności językowe. Według badań, wyżej niż znajomość języków obcych, pracodawcy cenią tylko wykształcenie. Im bardziej wyspecjalizowane, tym lepsze.

W przypadku zawodów specjalistycznych i kierowniczych, wykształcenie wyższe stanowi minimum. Nie bez znaczenie pozostają również tak zwane "umiejętności miękkie", które wielu młodych kandydatów przypisuje sobie niejako z marszu. Zdolności interpersonalne, asertywność, umiejętność radzenia sobie z presją czasu i narastającym stresem, czy zdolność do efektywnej pracy w zespole - to wszystko sprawia, że zyskujemy w oczach ewentualnego pracodawcy.

- Nikt nie ma "certyfikatu umiejętności miękkich", dlatego ich ocena odbywa się już podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Absolwenci podlegają ocenie pracodawcy, który na podstawie ich zachowań i wypowiedzi analizuje poziom umiejętności miękkich - tłumaczy Mroziewski. - Znacznie korzystniejszym i coraz częściej stosowanym modelem staje się jednak ocenianie kandydatów w dłuższym czasie, w trakcie miesięcznych stażów. Wyciąganie wniosków na podstawie jednej, bardzo stresującej dla studenta rozmowy, nie daje bowiem pracodawcy pełnego oglądu sytuacji. Tak czy inaczej, warto pracować nad samorozwojem, bo wszystkie wyżej opisane kompetencje na pewno nam nie zaszkodzą, a mogą tylko pomóc - dodaje Mroziewski.

Absolwenci

Rynek pracy działa według brutalnych, często trudnych do przewidzenia praw. Absolwenci uczelni wyższych mają problemy, by od razu znaleźć stanowisko, do którego czują się przygotowani. Stały rozwój umiejętności niewynikających wprost z wykształcenia oraz korzystanie z każdej okazji, by zdobyć wysoko cenione doświadczenie, zwiększają nie tylko szanse na wymarzony zawód. A przy okazji, przygotowują nas do ewentualnego planu "B".

A pod tą literą polska młodzież koduje rozwiązania takie jak: kontynuowanie edukacji, otwarcie własnego biznesu, emigracja zarobkowa i każde inne, które pozwoli bardziej miękko wylądować w dorosłości.

Opr. MZ

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Polskie uczelnie nie produkują bezrobocia; w Polsce mamy około 9 proc. absolwentów szkół wyższych, którzy nie mogą znaleźć pracy, w innych krajach UE ta stopa jest wyższa - powiedziała w poniedziałek we Wrocławiu minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka.

Minister odwiedziła wrocławską siedzibę firmy Nokia Siemens Networks, gdzie pracuje liczna grupa absolwentów Politechniki Wrocławskiej oraz obejrzała robota, który powstał na wrocławskiej uczelni.

W rozmowie z dziennikarzami prof. Kudrycka podkreślił, że co roku ministerstwo monitoruje potrzeby rynku pracy i dostosowuje kierunki zamawiane do potrzeb pracodawców. "Mamy w tej chwili 10 kierunków zamawianych. W ramach tego programu dofinansowujemy uczelnie i studentów wysokimi stypendiami, po to by wybierali studia techniczne i ścisłe. Dzięki temu mamy dużo więcej kandydatów na uczelnie techniczne niż kilka lat temu" - mówiła minister.

Jej zdaniem polskie uczelnie "nie produkują bezrobocia". "Dużo większe bezrobocie jest wśród absolwentów uczelni wyższych w innych krajach Unii Europejskiej i nie mówię to jedynie o Hiszpanii czy Grecji. W Polsce mamy około 9 proc. absolwentów szkół wyższych, którzy nie mogą znaleźć pracy" - powiedziała.

Minister zaznaczyła, że radząc sobie z bezrobociem wśród absolwentów szkół wyższych należy z jednej strony zmieniać strukturę kształcenia, z drugiej zaś na kierunkach humanistycznych i społecznych w większym zakresie dbać o pracodawców dla studentów.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »