Ekonomiści: Niemcy potrzebują imigrantów

CSU boi się napływu Rumunów i Bułgarów. Niemieccy ekonomiści widzą natomiast w imigrantach szansę dla rynku pracy.

W Niemczech rozgorzała dyskusja wokół napływu imigrantów z dwóch najbiedniejszych krajów UE: Bułgarii i Rumunii. Jaka jest prawda? Czy są oni, jak twierdzi bawarska CSU, zagrożeniem dla systemu opieki społecznej, czy, przeciwnie, szansą na ożywienie rynku pracy?

Pomyślny koniec roku

W grudniu 2013 roku liczba bezrobotnych w Niemczech wzrosła wprawdzie o 67 tys. osób do poziomu 2 873 000 ludzi bez stałego zajęcia, ale ten wzrost był zdecydowanie mniejszy niż zwykle o tej porze roku. Stopa bezrobocia w Niemczech zwiększyła się o 0,2 punktu proc. i wynosi w tej chwili średnio 6,7 proc. To dobry wynik, zwłaszcza na tle innych krajów członkowskich UE.

Reklama

- Stosunkowo pomyślna sytuacja na rynku pracy dowodzi wysokiego stopnia innowacyjności niemieckiej gospodarki - twierdzi profesor Gerhard Bosch z Uniwersytetu Duisburg-Essen w wywiadzie dla Deutsche Welle. - Na ten stan rzeczy złożyły się także dobre wyniki w eksporcie oraz wzrost popytu na rynku wewnętrznym wskutek wzrostu płac i emerytur - dodaje ekonomista.

- Niepokoi za to fakt, że w roku 2013 inwestycje utrzymywały się na niezbyt wysokim poziomie, ponieważ przedsiębiorcy nie byli pewni, czy w skali długookresowej okażą się one opłacalne - podkreśla profesor Bosch, który liczy na to, że zapowiedź nowego rządu koalicyjnego wyraźnego zwiększenia nakładów na infrastrukturę i oświatę pozytywnie wpłynie na postawę przedsiębiorców.

Czy bezrobocie będzie maleć?

Eksperci Federalnej Agencji Pracy w Norymberdze przewidują na rok 2014 dalszy, ograniczony spadek bezrobocia. Nieco inaczej widzą to analitycy z Instytutu Gospodarki Niemieckiej, który reprezentuje poglądy niemieckich pracodawców.

- Z aktualnych badań nastrojów w zarządach dużych organizacji gospodarczych wynika, że na przełomie starego i nowego roku przeważał optymizm - mówi szef Instytutu Michael Hüther. - Nie oznacza to jednak automatycznie, że ten optymizm przełoży się na wzrost miejsc pracy. W tej chwili w Niemczech panuje rekordowe zatrudnienie. Liczba pracujących wynosi 42 mln osób i bez napływu obcej siły roboczej niewiele tu się zmieni - twierdzi Hüther.

Czy należy się bać Bułgarów i Rumunów?

W Federalnej Agencji Pracy nie ma obaw przed możliwym napływem imigrantów z Bułgarii i Rumunii. Doświadczenia z lat ubiegłych wykazały, że pochodzący z tych krajów robotnicy sezonowi okazali się zjawiskiem korzystnym w niemieckim rolnictwie oraz w takich branżach jak służba zdrowia i gastronomia.

Podobnie uważa profesor Herbert Brücker z Instytutu Badań Rynku Pracy i Szkolenia Zawodowego (IAB) w Norymberdze. - Zdecydowana większość Rumunów i Bułgarów, przybywających do Niemiec, to typowi przedstawiciele imigracji zarobkowej, a nie osoby, które można podejrzewać o pasożytnictwo społeczne - twierdzi.

Wtóruje mu prezes Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) dr Martin Wansleben. Jego zdaniem zainicjowana przez CSU dyskusja o rzekomym zalaniu Niemiec przez Rumunów i Bułgarów, którzy odbiorą miejsca pracy rdzennym Niemcom lub będą starali się żyć z zasiłku na ich koszt, jest nadzwyczaj szkodliwa. - Wskutek niekorzystnych zmian demograficznych Niemcy będą potrzebowały w latach następnych do 1,3 mln wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. Ich napływ umożliwi utrzymanie wysokiego poziomu życia w RFN i ustabilizuje nasz system opieki społecznej - podkreśla szef DIHK. - Imigranci są nam pilnie potrzebni i należy uczynić wszystko, żeby chcieli szukać pracy w naszym kraju. Zachęcanie ich do tego jest wspólnym, ważnym zadaniem świata polityki, Kościołów, związków zawodowych, przedsiębiorstw oraz mass mediów - dodaje.

Stopa bezrobocia wśród 155 tys. Rumunów i Bułgarów przebywających obecnie w Niemczech jest niższa, niż wśród przedstawicieli innych narodowości. Nieprawdą jest zatem twierdzenie, że większość z nich żyje na koszt niemieckich podatników. Prawdą natomiast jest występowanie sporych problemów z integracją ich części w borykających się z problemami finansowymi gminami i miastami, takimi jak Duisburg, Dortmund, Berlin, Mannheim i Offenbach.

Klaus Ulrich / Andrzej Pawlak, red. odp.: Bartosz Dudek, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »