Koniec z dyskryminacją polskich pielęgniarek

Polskie pielęgniarki po liceach medycznych mogą już bez przeszkód podejmować pracę w szpitalach na terenie całej UE. Jest to możliwe dzięki uchwalonym zmianom unijnej dyrektywy o uznawaniu kwalifikacji zawodowych.

Nowe przepisy mają ogromne znaczenie dla tysięcy polskich pielęgniarek i położnych, które od 10 lat walczyły o automatyczne uznawanie kwalifikacji. Dzięki zmianie dyrektywy nasze rodaczki będą mogły pracować w swoim zawodzie w innych państwach UE bez konieczności posiadania wyższego wykształcenia. Kluczowe poprawki w tej sprawie złożyła europoseł Małgorzata Handzlik.

Kwalifikacje zawodowe wszystkich polskich pielęgniarek i położnych będą uznawane na takich samych zasadach jak wszystkich innych pielęgniarek w Unii Europejskiej. Dotyczy to w szczególności absolwentek nieistniejących już liceów medycznych oraz studium medycznego, które stanowią ponad 70 proc. czynnych zawodowo polskich pielęgniarek, a więc około 250 tys. pielęgniarek oraz około 40 tysięcy położnych.

Reklama

Pielęgniarki drugiej kategorii

Do tej pory polskie pielęgniarki po liceach medycznych nie mogły swobodnie podejmować pracy w krajach Unii. Musiały albo nostryfikować dyplom za granicą albo się dokształcić. Jedno i drugie rozwiązanie wiązało się z pewnymi trudnościami. Nostryfikacja dyplomu skazywała pielęgniarkę na załatwianie szeregu formalności. Z kolei zdobycie dodatkowych kwalifikacji wymagało podjęcia trzyletnich studiów pomostowych. Obostrzenia te nie dotyczyły absolwentek studiów licencjackich i magisterskich. Ich kwalifikacje były uznawane automatycznie.

- System kształcenia pielęgniarek w Polsce nie różnił się od systemów kształcenia w innych krajach UE na tyle, żeby nie uznawać tych kwalifikacji - podkreśliła Dorota Gardias, była przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Dzisiaj każda polska pielęgniarka może pracować w Unii Europejskiej i to jest najważniejsze. Gardias nie obawia się, że polskie pielęgniarki zaczną wyjeżdżać za granicę i zabraknie ich w kraju. - Jestem przekonana, że aż tyle pielęgniarek nie wyjedzie. Myślę, że polski rząd powinien się raczej martwić tym, że brakuje chętnych do tego zawodu - dodała.

1800 euro miesięcznie

W ciągu ostatnich dziewięciu lat do pracy za granicę wyjechało kilkanaście tysięcy polskich pielęgniarek. Dzięki korzystnej zmianie unijnej dyrektywy w zakresie uznawania kwalifikacji pielęgniarskich liczba ta może się znacząco zwiększyć.

Z oficjalnych danych przedstawionych przez Niemieckie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych, w sektorze pielęgniarskim do obsadzenia jest ok. 3 tys. wakatów. Tymczasem, Federalna Agencja Pracy mówi aż o 14 tys. miejsc pracy czekających na pracowników w domach spokojnej starości.

Nasze rodaczki pracujące za Odrą mogą liczyć na zarobki w granicach 1800 euro miesięcznie. Warunkiem zatrudnienia jest posiadanie aktualnego prawa do wykonywania zawodu i wykształcenia o profilu pielęgniarskim: pomaturalne, licencjat lub wyższe. Niezbędne jest też doświadczenie oraz dobra znajomość języka niemieckiego. Nie oznacza to jednak, że osoby mówiące słabo w tym języku są tu całkowicie bez szans.

Niezwykle pomocne w tym przypadku może się okazać skorzystanie z usług agencji oferującej płatne kilkumiesięczne praktyki połączone z kursem języka niemieckiego. Odbywają się one głównie w szpitalach i domach spokojnej starości. Zgodnie z umową, po ich odbyciu pielęgniarka ma zapewnione legalne zatrudnienie w Niemczech. W czasie praktyk może też liczyć na darmowe wyżywienie i zakwaterowanie. Największe szanse na szybkie znalezienie pracy za Odrą mają pielęgniarki z wyższym wykształceniem (z tytułem licencjata lub magistra pielęgniarstwa).

Belgia i Wielka Brytania

Spore zainteresowanie polskimi pielęgniarkami wykazuje też sektor medyczny w Belgii. Poszukiwane są szczególnie osoby z dyplomem, najlepiej z tytułem magistra lub licencjata. Szansę na zatrudnienie mają również osoby po szkołach pielęgniarskich.

Kandydatki powinny znać język obcy. Na początek wystarczy komunikatywny angielski lub niemiecki, lecz trzeba wykazać wolę nauki francuskiego lub niderlandzkiego w zależności od tego, w jakiej części językowej kraju podejmie się pracę. Wielu pracodawców opłaca pracownikom kurs językowy oraz pokrywa w całości koszty tłumaczeń niezbędnych do otrzymania autoryzacji dyplomu pielęgniarki w Belgii. Zarobki pielęgniarek w Belgii wahają się w granicach 11-13 euro na godzinę. Polskie siostry zatrudnione w tym kraju mają zapewnione komfortowe zakwaterowanie.

Duże zapotrzebowanie na pielęgniarki i położne zgłaszają też brytyjskie szpitale. Jeszcze do niedawna, nasze rodaczki zainteresowane pracą na Wyspach musiały ukończyć specjalne szkolenie i zdać rygorystyczny egzamin, i to niezależnie od tego jakie wykształcenie i doświadczenie zawodowe posiadały. Procedura ta stanowiła ogromną barierę ograniczającą dostęp do brytyjskiego rynku pracy. Pielęgniarkom, które nie mogły podołać ciężkim egzaminom lub nie spełniały któregoś z rygorystycznych wymogów formalnych Brytyjczycy nakazywali zaliczenie intensywnego kursu adaptacyjnego.

Na skutek nacisków Komisji Europejskiej, wymagania stawiane kandydatkom zostały obniżone. Pielęgniarki zainteresowane pracą na Wyspach muszą teraz jedynie zaliczyć dwudniowy test i udowodnić, że posiadają odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie. Sam egzamin składa się z części teoretycznej i praktycznej. Ćwiczenia wykonywane są na manekinach.

Szacuje się, że w najbliższym czasie pracę w angielskich szpitalach podejmie kilka tysięcy polskich pielęgniarek. Nasze rodaczki zatrudnione na Wyspach zarobią 20-26 tys. funtów rocznie.

Maciej Sibilak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »