Zarabiać na Wschodzie?

To prawdziwe wyzwanie. Miejsce, gdzie można się sprawdzić - mówią Polacy, którzy wyjechali na stałe na wschód. To już masówka: nawet 10 tys. osób przekroczyło ostatnio granicę - ocenia "Metro".

Dariusz Cwajda od trzech lat pracuje w moskiewskim oddziale Alpha Consulting. Kiedy zaczynał, był jednym z nielicznych Polaków, którzy nie przyjechali jako turyści. Teraz takich jak on jest kilka tysięcy.
- Nasi rodacy w końcu zrozumieli, że to rynek, który daje nie tylko największe możliwości rozwoju zawodowego, ale też i zarobków. Chyba w żadnym innym europejskim kraju kadra zarządzająca nie zarabia aż tak dobrze - mówi.

Specjaliści od rynku pracy potwierdzają, że już nie Wielka Brytania, ale właśnie Rosja i inne byłe republiki radzieckie to kierunek, w którym podążają Polacy.

Reklama

- Bez wątpienia. Tam swoje przedstawicielstwa otwiera mnóstwo firm polskich i zachodnich. Jest możliwość wykazania się w budowaniu takiego oddziału od zera, i to na zupełnie nieprzewidywalnym jeszcze rynku, co na pewno dla wielu menedżerów jest fascynującym wyzwaniem. To z pewnością świetna trampolina do jeszcze większej kariery - nie ma wątpliwości Jacek Męcina z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".

- Każdego miesiąca zgłasza się do nas kilka zagranicznych i polskich firm z prośbą o znalezienie specjalisty od finansów, strategii, sprzedaży czy marketingu do pracy właśnie w Rosji - potwierdza Kamila Niska z warszawskiej agencji pośrednictwa Simplika.

W czym tkwi tak ogromna popularność polskich pracowników na wschodzie?
- Na pewno jesteśmy bliżsi kulturowo Ukraińcom i Rosjanom niż mieszkańcy Europy Zachodniej - argumentuje Kamila Niska z agencji pośrednictwa pracy Simplika.
- Anglikowi czy Holendrowi straszliwie trudno byłby się poruszać w tym gąszczu często mało logicznej biurokracji. A Polak jest do tego przyzwyczajony. Poza tym nie ma co udawać, mentalnie jesteśmy bliscy Rosjanom - dodaje Dariusz Cwajda.

Za pracę na mało stabilnym i stresującym wschodzie firmy są w stanie zapłacić dużo - rzędu kilkunastu tysięcy euro miesięcznie. Tyle, że każdy kontrakt negocjowany jest indywidualnie. Firmy kuszą bowiem nie tylko wyższym wynagrodzeniem, ale też darmowymi biletami lotniczymi do Polski, mieszkaniem w apartamentowcu, kursem językowym, elitarną szkołą dla dzieci i superubezpieczeniem dla całej rodziny.

PAP/Metro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »