Nord Stream 2 złapie opóźnienie?

Budowa Nord Stream 2 może się przedłużyć ze względu na stanowisko Danii, która poprosiła inwestora o kolejny wniosek zezwalający na położenie gazociągu. Mówi się, że na opóźnieniu skorzysta Ukraina, z którą Gazprom będzie musiał podpisać umowę na tranzyt gazu w kolejnym roku.

Jednak według ekspertów Rosja i tak zdana jest na przesył przez Ukrainę dopóki Niemcy nie wybudują u siebie rurociągu łączącego się z Nord Stream 2, co planowane jest w 2021 r.

Nord Stream AG, spółka zarządzająca gazociągiem, złożyła w Danii trzeci już wniosek o zgodę na budowę gazociągu, na alternatywnej trasie. Jak podkreślają rosyjskie media, Dania jest ostatnim krajem, który jak dotąd nie wydał pozwolenia, w odróżnieniu od Rosji, Finlandii, Szwecji i Niemiec.

W wyniku jej działań może nie udać się zrealizować w terminie tej inwestycji. Pierwotnie zakładano, że rurociąg będzie gotowy do końca tego roku. Obecnie jest on wybudowany w ok. 40 proc. (gotowe jest około 1000 km). Długość Nord Stream 2 wynosi 1200 km. Inwestycja obejmuje budowę równolegle dwóch nitek, co w sumie daje 2400 km rurociągu.

Reklama

Możliwe opóźnienie budowy Nord Stream 2

Rosyjski dziennik "Kommiersant" szacuje, że ocena oddziaływania na środowisko może zająć Duńczykom od trzech do sześciu miesięcy. Dodatkowo Dania zapowiedziała, że chce jeszcze szybko przeprowadzić konsultacje społeczne w sprawie nowego wniosku. Mogą one wymagać również udziału Polski. Wszystko to sprawia, że budowa podmorskiej infrastruktury może się przedłużyć. Póki co postępowania są w toku. Trzeci, ostatni wariant trasy, wskazywany jest jako optymalny, najmniej kontrowersyjny jeśli chodzi o kwestie ekologiczne. Wygląda na to, że Duńczykom trudno będzie odmówić wydania zgody.

Pytanie jednak, ile czasu zajmą procedury.

- Dotrzymanie terminów przez Gazprom staje się rzeczywiście trochę trudniejsze, ale jak pokazuje doświadczenie, w kwestiach energetycznych możliwe są gwałtowne zwroty akcji, choćby na skutek zaangażowania politycznego stron. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że opóźnienie wystąpi, choć nie musi tak się faktycznie stać. Jest duży poziom determinacji ze strony rosyjskiej i niemieckiej, by ta infrastruktura została jak najszybciej zbudowana - ocenia Szymon Kardaś, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Budżet projektu Nord Stream 2 wynosi ok. 9,5 mld euro. Wyznaczenie na prośbę Danii trzeciej, nieco dłuższej trasy może oznaczać konieczność zwiększenia wydatków, ale nie będą to istotne kwoty z punktu widzenia całości nakładów. Szacuje się, że przy realizacji tej wersji projektu koszty realizacji inwestycji mogą wzrosnąć o 0,3 do 0,5 mld euro.

Tranzyt przez Ukrainę będzie przedłużony

Pojawiają się głosy, że działania Duńczyków ratują z opresji Ukrainę, przez terytorium której Rosja przesyła gaz do innych krajów, zasilając ukraiński budżet opłatą tranzytową. A jest to niemała kwota - około 2 mld dol. rocznie.

Wcześniej Gazprom sugerował, że począwszy od 2020 roku tranzyt przez Ukrainę może zostać wstrzymany. Wydaje się jednak, że jeszcze przez co najmniej dwa lata Ukraińcy mogą spać spokojnie. Co prawda wolumeny przesyłanego gazu zapewne spadną, ale i tak pozostaną znaczące.

- Mówi się, że decyzja Duńczyków jest na rękę stronie ukraińskiej, bo w tej sytuacji Rosjanie będą musieli zawrzeć kontrakt tranzytowy z Ukrainą. Ale duński opór nie jest tu elementem rozstrzygającym. Gazprom i tak jest zdany na zawarcie takiej umowy w roku 2020, a nawet w 2021.

Wszelkie przeprowadzane wcześniej symulacje wskazywały, że niezależnie od tego, czy Nord Stream 2 będzie gotowy w tym roku, czy nie i tak w 2020 nie będzie można z niego korzystać, bo nie jest gotowa infrastruktura niemiecka - informuje Szymon Kardaś.

Według niego budowany tam gazociąg Eugal, łączący się z Nord Stream 2, mógłby - według najbardziej optymistycznych wariantów - zostać uruchomiony w 2021 r. A to oznacza, że Nord Stream 2 mógłby być wykorzystywany w skali przemysłowej najwcześniej w 2021 r.

W 2018 roku Gazprom przesłał przez Ukrainę 86,6 mld m sześc. gazu.

- Przy założeniu, że zapotrzebowanie na rosyjski gaz w Europie utrzyma się na obecnym poziomie, w przyszłym roku tranzyt przez terytorium Ukrainy mógłby objąć od ponad 50 do 75-78 mld m sześc. gazu. Rosjanie będą mogli jedynie przekierować wolumeny gazu eksportowanego przez Ukrainę do Turcji na pierwszą nitkę Tureckiego Potoku - ocenia Szymon Kardaś.

Turcja jest jednym z większych odbiorców surowca z Rosji. W zeszłym roku nastąpił co prawda spadek eksportu Gazpromu do tego kraju z niecałych 30 do 24 mld m sześc., ale i tak są to znaczące ilości. Około połowa wolumenów tłoczona była do Turcji gazociągiem Błękitny Potok, biegnącym po dnie Morza Czarnego, a druga połowa gazociągiem Transbałkańskim, przez terytorium Ukrainy. W wyniku oddania pod koniec zeszłego roku pierwszego odcinka Tureckiego Potoku Turcja będzie mogła być w całości zaopatrywana w surowiec rurociągami bezpośrednio łączącymi ją z Rosją.

Kluczowy będzie wynik negocjacji

Unii Europejskiej zależy na kontynuacji tranzytu gazu przez Ukrainę. Zachowanie alternatywnej trasy dostaw byłoby korzystne dla Europy. - Przedstawiciele Komisji Europejskiej w ubiegłym tygodniu zapowiadali, że negocjacje trójstronne związane z tranzytem mają uwzględniać interesy wszystkich stron - Ukrainy, której zależy na kontrakcie tranzytowym na jak największe wolumeny, Europy, by zapewnić bezpieczeństwo dostaw surowca, ale też Rosji - zwraca uwagę ekspert OSW.

Rosjanom zależałoby na umowie krótkoterminowej i elastycznej, jeśli chodzi o przesyłane wolumeny. Z kolei Ukraina chciałaby, by kontrakt był jak najdłuższy i zakładał przesył możliwie dużych ilości surowca. Pozycja negocjacyjna Rosjan byłaby silniejsza, gdyby Nord Stream 2 został ukończony w terminie. Opóźnienie wzmocni więc nieco w negocjacjach Ukraińców.

Według Szymona Kardasia, Rosjanie mogą traktować te negocjacje rozmowy jako kartę przetargową - być może będą skłoni podpisać na dłużej umowę tranzytową, ale w zmian za odstępstwa od trzeciego pakietu energetycznego przy eksploatacji gazociągu Nord Stream 2, w zakresie choćby rozdziału właścicielskiego (właściciel infrastruktury nie może być jednocześnie właścicielem przesyłanego surowca), czy zasady TPA (dostępu do infrastruktury osób trzecich).

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | Nord Stream | gazociąg | Dania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »