Zielony grząski grunt

Uprzywilejowana energetyka odnawialna wypiera z rynku energetykę konwencjonalną i stawia pod znakiem zapytania opłacalność inwestycji w tradycyjne elektrownie. Czy stać nas na dalsze zwlekanie z decyzjami?

Przywódcy państw, akceptując Pakiet klimatyczno- energetyczny i przyjmując w jego ramach konkretne cele ilościowe dotyczące energetyki odnawialnej czy redukcji CO2, rzucili tym samym na rynek zamówienia na konkretne technologie i ich stosowanie - w ograniczonym na razie do 2020 roku czasie.

Po to, by wywiązać się z przyjętych zobowiązań, państwa członkowskie zaczęły wprowadzać subsydia dla inwestorów OZE - bez tego nie opłacałoby się ich budować. Wśród celów tak zdefiniowanej polityki wobec wybranych źródeł energii trzeba wymienić - poza ochroną Ziemi przed skutkami zmian klimatu - także zmniejszenie zależności od importu paliw i rozwoju innowacyjnego przemysłu OZE oraz powstanie nowych miejsc pracy.

Reklama

Rachunek za zieloną energię

Za rozwój OZE płacą jak zwykle ci, którzy są na końcu łańcucha - nie producenci energii czy jej dystrybutorzy, lecz odbiorcy energii. Ale w pułapkę wpadli nie tylko oni. Koszty wsparcia OZE okazały się wyższe niż szacowano, a z obranej drogi nie można się cofnąć, bo za brak realizacji zobowiązań wynikających z Pakietu klimatycznego grożą kary.

Ale stało się coś jeszcze. Prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji, wskazuje, że obowiązek wynikający z pakietu podjęło państwo, a nie przełożyło go na obowiązki cząstkowe. I teraz to państwo kłopocze się jak go zrealizować, a członkowie wspólnoty, jaką jest państwo, za nic bezpośrednio nie odpowiadają.

- Nie można w ten sposób realizować takiej polityki - ocenia prof. Żmijewski.

Z dotychczas upublicznionych projektów ustawy o OZE nie wynikało, że świat polityki ma jakiś pomysł na to, żeby przełożyć obowiązki OZE na przykład na przedsiębiorców. Natomiast od kiedy tylko pojawiły się zapowiedzi, że system subsydiowania OZE zostanie zmieniony (a to historia sięgająca 2010 roku), trwa przeciąganie liny pomiędzy politykami i przedsiębiorcami o to, jakie technologie OZE mają być wspierane, na jakich zasadach i jak długo.

Ujmując rzecz skrótowo - biznes negocjuje z politykami, za ile jest skłonny zrealizować obowiązki, które ci wzięli w imieniu Polski, akceptując Pakiet klimatyczno-energetyczny. Kompromis rodzi się w bólach, także w obozie władzy. Znamienne jest, że resort skarbu był, a może dalej jest, przeciwko ograniczeniu wsparcia dla współspalania, bo to zahamowałoby zyski grup energetycznych i w konsekwencji wpływy budżetu z dywidend.

Bruksela chce od nas wyższych cen energii

Jerzy Pietrewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, uważa, że jeśli opłacalność inwestycji, jak w przypadku OZE, jest zabezpieczana za pośrednictwem państwa, to powstaje pytanie, czy powinny być wspierane wszystkie rodzaje inwestycji, czy też takie, które przysparzają najwięcej pożytku publicznego. - Wydaje się, że to ten drugi kierunek powinien naszemu myśleniu towarzyszyć - uważa Pietrewicz.

Takie dylematy, jak się wydaje, powinny już dawno być rozstrzygnięte.

Istnieją opracowania, także zamawiane przez resort gospodarki, na temat tego, jak powinien wyglądać polski miks energetyczny w 2030 roku, a nawet później. Nie brakuje analiz oceniających krajowe zasoby OZE i możliwości ich wykorzystania. Brakuje decyzji, a projekty regulacji wciąż się zmieniają.

Pierwsze założenia zmian w systemie wsparcia zostały generalnie dobrze przyjęte, aczkolwiek nie przez inwestorów czy właścicieli instalacji, którzy mieli na tym stracić (duże farmy wiatrowe, współspalanie, duża energetyka wodna). Teraz resort gospodarki podaje, że współspalanie, nie wchodząc w szczegóły, ma być utrzymane do 2017 roku.

Beata Jaczewska, wiceminister środowiska, podkreśla, że polityka energetyczna i klimatyczna nie są odrębne i nie należy ich sobie przeciwstawiać.

Deklaruje zrozumienie dla potrzeby utrzymania konkurencyjności polskiej gospodarki.

- Dla tej konkurencyjności definiujemy cenę energii, która musi pozostawać na niskim poziomie jako warunek utrzymania przewagi konkurencyjnej - zapewnia Jaczewska.

To otwiera pole do dyskusji, ile należy płacić za rozwój OZE, albo inaczej - na ile nas stać. Nie ma zgody w tych ocenach. Licząc prosto - energia elektryczna z OZE kosztuje więcej niż ze źródeł konwencjonalnych, bo na jej cenę składa się cena samej energii i koszty systemu wsparcia.

Ale środowiska "zielonych" oceniają, że błędna jest diagnoza jakoby energia z OZE był droższa od konwencjonalnej.

- Podstawowym mitem jest to, że skoro mamy mieć tanią energię, to powinna ona pochodzić z węgla brunatnego, a w związku z tym powinniśmy otworzyć zagłębia pod Legnicą, pod Gubinem, tysiące osób przesiedlić i mówić, że będziemy mieć tanią energetykę - mówi Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na Rzecz Ekorozwoju.

- To absurdalne. Dzisiaj Polska ma najwyższe koszty zewnętrzne produkcji energii elektrycznej w UE. Według Europejskiej Agencji Środowiska, gdybyśmy te koszty zewnętrzne uwzględnili w cenie energii, to powinna być ona o 70-150 proc. wyższa. My płacimy tę różnicę w zdrowiu, w ograniczeniu funkcjonowania przyrody, rolnictwa, lasów, w szybszej korozji, nie mówiąc już o zmianach klimatu.

Cele bliskie i dalekie

Do rozstrzygnięcia są też inne sprawy - nie mniej fundamentalne. Zważywszy że ma być weryfikowana polityka energetyczna Polski, zasadne staje się pytanie, czy nie należy poczekać z tworzeniem nowego prawa OZE do czasu, aż jasne stanie się, jak polityka energetyczna ma wyglądać, czy celem w OZE w perspektywie 2020 ma być przede wszystkim osiągnięcie celu statystycznego (zobowiązań), czy może jest jakiś szerszy plan działań. W tej sprawie też zdania są podzielone, ale ze sfer rządzącej kolacji płyną sygnały świadczące, że celem krótkoterminowym będzie raczej jednak realizacja podjętych zobowiązań.

- Po wielu latach dyskusji zbliża się teraz okres decyzji. To jest tak, że każdy chce zrobić jakiś interes i w okresie przygotowawczym forsuje swoje zdanie.

Tak jest na naszej scenie krajowej i również na scenie europejskiej, a także w kontekście globalnym. Jeśli został zamknięty etap europejski w celach 3 x 20, dla Polski 15 proc. w przypadku OZE, to nie kontestujemy tych 15 proc. do 2020 roku. Powinniśmy stworzyć teraz takie narzędzia, żeby pokazać w Europie, że wywiązaliśmy się ze zobowiązań.

To, co ma być po 2020 roku, to etap dalszych negocjacji - mówił poseł Andrzej Czerwiński.

Generalnie stanowisko Polski jest takie, że zobowiązania w obszarze polityki klimatycznej po roku 2020 powinny być funkcją zobowiązań międzynarodowych na okres po zakończeniu bieżącej dekady. Ustaleń globalnych można się spodziewać najwcześniej w 2015 roku, co wynika z dotychczasowych szczytów klimatycznych ONZ.

Nie wydaje się jednak, by można było tak długo czekać z rozwiązaniem problemu polegającego na tym, że energetyka odnawialna ciesząca się rozlicznymi przywilejami, a w tym pierwszeństwem w odbiorze, wypiera z rynku energetykę konwencjonalną. Przyczynia się to do spadku cen hurtowych energii i stawia pod znakiem zapytania opłacalność inwestycji w energetykę konwencjonalną.

Ta wciąż będzie niezbędna - chociażby jako zabezpieczenie niestabilnych źródeł OZE.

- Problem, który dotyczy Polski, dotyczy także w ogóle rynku energii w Europie. Model rynku oparty głównie na energetyce konwencjonalnej ze wzrastającym udziałem OZE jest już po prostu przestarzały - oceniaBogdan Pilch, prezes zarządu PGE Energia Odnawialna.

- Problem wziął się z tego, że energia odnawialna jest dotowana i działa na innych prawach niż konwencjonalna, która - można powiedzieć - jest w pełni urynkowiona. Ta dysproporcja spowodowała, że przy wzrastającym udziale energii odnawialnej nastąpił spadek cen hurtowych i ma to również takie reperkusje, że projekty w energetyce konwencjonalnej są po prostu nierentowne, a to powoduje, że w przyszłości mogą się pojawić kłopoty z bilansowaniem mocy.

Dyskusje na temat OZE będą zapewne trwały jeszcze długo. Cały wachlarz problemów i kontrowersji rozwinie, wolno się spodziewać, projekt ustawy o OZE - niezależnie od momentu, w którym się pojawi. Natomiast jasne jest, że najwyższa pora kończyć te dyskusje i wziąć w nich pod uwagę także konkurencyjność systemu wsparcia OZE w Polsce. Ze względu na konkretne zobowiązania polityczne rynek OZE w UE to raczej rynek dostawcy niż zamawiającego, a systemy wsparcia nie są w skali UE zharmonizowane. Poza tym nawet zważywszy, że Polska jest w przypadku technologii OZE głównie rynkiem zbytu, to mimo to inwestycje w ten obszar też mają znaczenie.

A ewidentnie brak przewidywalności regulacji hamuje i te inwestycje.

- Dzisiaj inwestorom brakuje pewności.

Zawsze jest jakieś ryzyko, ale proszę zapytać bankierów, czy sfinansują inwestycje. Zainwestowaliśmy w Polsce w portfolio projektów 700 MW w energetyce wiatrowej i teraz przyglądamy się, w jakim kierunku idzie ustawa o OZE, bo dzisiaj nie jesteśmy w stanie tych projektów finansować - mówił Jaromir Pečonka, członek zarządu CEZ Polska.

- Chcemy do 2015 posiadać 300 MW w energetyce wiatrowej lądowej, ale niestety obecna sytuacja nie sprzyja podejmowaniu decyzji. Obawiam się, że te 300 MW do 2015 roku może być trudne do osiągnięcia, bo w obecnym środowisku prawnym nie ma danych do podjęcia decyzji inwestycyjnych na dziesięciolecia - ocenia Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables Polska.

Sektor bankowy, a przynajmniej jego część, podziela opinie inwestorów. Europejski Bank Inwestycyjny przewiduje, że w 2013 roku na projekty polskie będzie miał ponad pięć miliardów euro, ale...

- Jeśli chodzi o finansowanie projektów inwestycyjnych z dziedziny energetyki odnawialnej, to niestety z nimi jest kiepsko - przyznaje Piotr Michałowski, inspektor kredytowy (loan officer) Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

W 2012 roku EBI nie sfinansował żadnego projektu z tej branży, a w roku 2013 zapowiada się, że też nie uda nam się zamknąć żadnej transakcji. Powód jest jeden - brak stabilności prawnej.

Ireneusz Chojnacki, Nowy Przemysł

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »