Polski rynek VC potrzebuje przyśpieszenia

Jeszcze 25 lat temu Izrael nie był krajem znanym z innowacji i nowoczesnych technologii. Sukces gospodarczy i promocja kraju jako miejsca dla nowoczesnych technologii oraz prac badawczo-rozwojowych dokonała się przy dużym wsparciu państwa.

Tak jak wtedy w Izraelu, podobnie dzisiaj w Polsce ogromne środki są przesuwane na wydatki B+R, innowacje, finansowanie startupów i ich akcelerację. Ekosystem w Polsce dopiero się kształtuje, dlatego nie tyle musimy biec tą samą prędkością, co pozostałe kraje, ale - by gonić najlepszych - znacznie szybciej. Tak jak zrobił to Izrael 25 lat temu.

Czy sukces Izraela jest do powtórzenia w Polsce? Zależeć to będzie od efektów tworzonych dzisiaj programów i podejmowanych decyzji. W powstającym ekosystemie kluczową rolę odegra kilka czynników: skuteczne finansowanie pomysłów na wczesnym etapie rozwoju (finansowanie venture capital), zaangażowanie dużych firm (nie tylko z udziałem Skarbu Państwa, ale też prywatnych), połączenie pieniędzy publicznych z prywatnymi przy finansowaniu akceleracji i wzrostu firm technologicznych, wykorzystanie potencjału uczelni wyższych i instytutów badawczych.

Reklama

Nie bez znaczenia jest także nakreślenie "megatrendów" rozwojowych, które przez najbliższe lata będą zajmować naukowców, przedsiębiorców i inwestorów w ramach tworzenia tzw. gospodarki 4.0. Co to może być? Chociażby transport bezemisyjny, elektromobilność, smart city, biotechnologia i biochemia, Big Data lub sztuczna inteligencja.

Podążając śladami Izraela

Tworzący się w Polsce ekosystem finansowania startupów, w tym przez instytucje ventures capital, w dużym stopniu opiera się na środkach publicznych. Aż 81 proc. transakcji inwestycyjnych realizowanych jest przy wsparciu państwowego kapitału (za opracowaniem przygotowanym przez fundację StartUp Poland i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju "Złota księga VC w Polsce 2018"). Dla sukcesu kluczowa będzie współpraca i włączenie kapitału prywatnego w inwestycje (obecnie jedynie 19 proc. transakcji). Wyzwaniem jest zatem, by wydając jeden zł ze środków publicznych pozyskać minimum jeden zł z kapitału prywatnego, mając nadzieję, że z czasem rynek wzmocni się na tyle, by być w stanie samodzielnie funkcjonować, tj. bez dominującej pozycji publicznych pieniędzy.

Kluczowa rola pieniędzy publicznych finansujących na początku ryzykowne pomysły i startupy to jednak nic dziwnego. Podobnie wyglądały początki ekosystemu budowanego w Izraelu. Jak pokazuje historia tego niewielkiego kraju nad Jordanem i stworzony przez tamtejszą administrację funduszu Yozma - to państwo może dać impuls rozwojowy dla rynku ryzykownych inwestycji w startupy (VC), ale nie powinno być - w dłuższym terminie - stroną dominującą. Zamiast tego stopniowo się wycofywać na rzecz kapitału prywatnego, wciąż jednak pełniąc rolę "ubezpieczyciela" odważnych decyzji inwestycyjnych.

- Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wspiera tych, którzy mają odwagę inwestować w pomysły, które cechują się wysokim ryzykiem, a jednocześnie bardzo dużą stopą możliwego zwrotu. Tak działa nasz flagowy program BRIdge Alfa - wybraliśmy zespoły, które już posiadają doświadczenie w finansowaniu innowacji i wsparliśmy je dodatkowym sporym kapitałem. Mariaż środków prywatnych i publicznych to aktualnie najczęstszy model finansowania innowacji w Polsce. Kluczową rolę w takim ekosystemie dla innowacji - zwłaszcza dla projektów w zalążkowej fazie rozwoju - odgrywa NCBR - mówi zastępca dyrektora NCBR, prof. Aleksander Nawrat.

Czas na przyśpieszenie

Co można zrobić z tym dalej, mając na uwadze, że Polski Fundusz Rozwoju niedawno podpisał 9 umów z funduszami VC i CVC, a Narodowe Centrum Badań i Rozwoju rocznie wciąż będzie inwestować w polskie firmy i ich prace badawcze ok. 1 mld euro? Oznacza to przecież, że strumień państwowych pieniędzy na rynek popłynie jeszcze szerszym strumieniem... Gdzie polski rynek VC powinien być za te 5-10 lat?

- Naszym wspólnym celem powinno być budowanie dojrzałego rynku VC, który będzie się cechował zwiększeniem zaangażowania kapitału prywatnego, wysokimi kompetencjami zespołów zarządzających, a przede wszystkim dużo wyższym poziomem inwestowanych środków - komentuje prof. Nawrat. - Jaka więc będzie rola instytucji publicznych takich jak NCBR za 5-10 lat? Z jednej strony możemy systematycznie odchodzić od systemów grantowych i skupić się na instrumentach zwrotnych, tak aby pieniądze publiczne pracowały na takich samych rynkowych zasadach, co środki prywatne. Z drugiej możemy iść w stronę instytucji, której głównym celem jest nie finansowanie B+R, ale tworzenie przestrzeni do wymiany doświadczeń i współpracy ekspertów ze świata nauk i biznesu. Możliwych scenariuszy jest naprawdę wiele - dodaje.

- W Polsce sektor prywatny w niewielkim stopniu jest aktywny jeśli chodzi o finansowanie młodych innowacyjnych firm, bardzo ryzykownych projektów. Chcemy to zmienić, zakręcić kołem, stworzyć dużą grupę prywatnych funduszy, osób posiadających kompetencje w zarządzaniu takimi programami i funduszami, które przejdą pewien cykl inwestycyjny, a następnie będą w stanie w większym stopniu pozyskiwać inwestorów na rynku prywatnym. Podobnie jak to miało miejsce na innych rynkach - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. - Już dzisiaj w ramach pierwszych 9 funduszy, które utworzyliśmy w PFR Ventures, udało się nam zmobilizować ponad 250 mln środków od prywatnych inwestorów. Mamy też pierwszych zarządzających z rynków zagranicznych. Krok po kroku udaje nam się wzmacniać ten prywatny sektor związany z finansowaniem innowacji w Polsce - dodaje prezes PFR.

Nie tylko pieniądze

Państwo może wskazywać na perspektywiczne branże i technologię przyszłości, tworząc specjalne, dedykowane programy, które będą kierunkować rynek: inwestorów i przedsiębiorców. Może stawiać problem do rozwiązania i oczekiwać, że druga strona odpowie na to zapotrzebowanie konkretnymi rozwiązaniami. Państwo może pomagać w komercjalizacji, tworząc specjalne programy łączące biznes z nauką lub duże firmy z małymi. Z czasem udział państwa w całym ekosystemie powinien być coraz mniejszy, tak by powstał autonomiczny system, finansowany w przeważającym stopniu przez pieniądze prywatne.

Inwestowanie w innowacje nie jest proste. Wymaga kapitału, znajomości rynku, branż, globalnych trendów. Przede wszystkim jednak wymaga odwagi i wysokiego przyzwolenia na popełnienie błędu. Wymiana doświadczeń może być w tym niezwykle pomocna. W punkcie, w którym obecnie jest polski rynek VC, Izrael był lata temu.

- Polska ma warunki dla zaistnienia prężnego rynku venture capital: wysoki poziom przedsiębiorczości i wysokiej jakości edukację techniczną. Problemem może być m.in. brak skalowania innowacyjnych projektów na zagraniczne rynku. To znacząca różnica w polskim i izraelskim podejściu do startupów. W Izraelu myśli się przede wszystkim o rozwoju biznesu na skalę globalną - zauważa prof. Nawrat.

VC, czyli rozwój

Fundusze VC to nie tylko kapitał. Także doświadczenie i kompetencje, które pozwalają na wybór najlepszych projektów. Sciąganie zagranicznych funduszy do kraju, które mają duże doświadczenie i chcą przekazać wiedzę na lokalnym rynku, to kolejny cel prowadzonych programów.

Rola dla publicznego kapitału, którą musi spełnić, to nie tylko nadanie odpowiedniej dynamiki inwestycjom na rynku, ale przede wszystkim obecność tam, gdzie ryzyko dla prywatnego kapitału jest zbyt duże. A jest o co walczyć. Tak się składa, że kraje, które najwięcej inwestują w startupy - są dzisiaj jednocześnie zaliczane do tych najbardziej rozwiniętych i konkurencyjnych.

W 20 lat udało się w Izraelu stworzyć nie tylko doskonale działający system finansowania startupów, ale również przyciągania największych firm. Gdy Izrael wydaje na badania i rozwój ponad 4 proc. PKB, Polska - oscyluje wokół 1 proc. PKB. Gdy niewielkie państwo nad Jordanem zostało uznane przez Światowe Forum Ekonomiczne za trzecie, po USA i Szwajcarii, najbardziej innowacyjny kraj na świecie, co przełożyło się na konkurencyjność gospodarki (16 miejsce), Polska zajmuje 39 pozycję. Izrael jest numerem 1 na świecie pod względem inwestycji venture capital zarówno per capita, jak i jako procent PKB; koncentracji startupów (jeden startup przypada na 400 osób) i osób zatrudnionych w sektorze badań i rozwoju (140 osób na 10 tys. obywateli).

Od początku tego wieku (fundusz Yozma powstał w 1993 r.) w Izraelu powstało około 12 tysięcy startupów (600-800 rocznie). Przetrwało ok. 7000, a 3 proc. z nich generuje przychody w wysokości minimum 100 mln dolarów rocznie. Trzy takie firmy uzyskały status tzw. jednorożca - tj. prywatnej firmy wartej przynajmniej 1 miliard dolarów. Izraelskie firmy z sektora hi-tech pozyskały w ubiegłym roku od inwestorów ponad 3,4 mld dolarów, w większości z funduszy venture capital (VC) i corporate venture capital (CVC).

Polska - kraj startupów?

Tworząc podobne rozwiązania (jak te w Izraelu) można zakładać, że Polska też w nieodległej przyszłości zostanie zaliczona do grupy rynków innowacyjnych, z rozbudowanym ekosystemem finansowania startupów.

- Staniemy się rynkiem innowacyjnym, jeśli współpraca sektora przedsiębiorstw, nauki, państwa będzie przebiegała dobrze a efektem tego będzie zdecydowanie większa liczba patentów rejestrowanych międzynarodowo, zdecydowanie większa liczba firm - marek, które odnoszą międzynarodowe sukcesy, staną się jednorożcami, czyli ich rynkowa wartość przekroczy 1 mld dol., kiedy wydatki na B+R nie będą ledwo przekraczać 1 proc. PKB, tylko zbliżą się do 2 proc. a wręcz tę barierę przekroczą. Takie mierniki pozwolą powiedzieć nam, że mamy już dojrzały, zaawansowany system finansowania i rozwijania innowacji. To, co teraz zapewniliśmy z NCBR, z PARP, ze spółkami w ramach PFR Ventures - to kompleksową, komplementarną ofertę dla sektora prywatnego, różnego rodzaju instrumenty doradcze i finansowe, które mają pozwolić temu ekosystemowi rozwinąć skrzydła - tłumaczy Borys.

- Dla funduszu VC, który inwestuje w startupy kluczowa jest stopa zwrotu. W NCBR podobnie myślimy o projektach, które finansujemy - chcemy wspierać takie pomysły, które mają duże szanse, aby osiągnąć sukces rynkowy lub realnie przełożyć się na rozwiązanie ważnego społecznego lub gospodarczego problemu - komentuje prof. Nawrat. - Wynalazki nie są dla naukowców, ale dla ludzi. Nasza gospodarka będzie innowacyjna, jeżeli to, co uda się nam wypracować w zaciszu laboratoriów realnie przełoży się na podniesienie poziomu życia lub znajdzie swoje komercyjne zastosowanie - dodaje.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »