Innowacje pomogą wskoczyć gospodarce do wyższej ligi

Kluczowym wyzwaniem jest dziś zaspokojenie rosnących aspiracji społeczeństwa mierzonych poziomem dobrobytu. Potrzebna jest też lepsza współpraca między nauką a biznesem - uznali uczestnicy debaty "Centralny Okręg Przemysłowy. W kierunku innowacyjnej gospodarki w Polsce", która odbyła się w Stalowej Woli z okazji 80-lecia COP.

- 80 lat temu COP był elementem planu 4-letniego planu Eugeniusza Kwiatkowskiego. Wtedy celem było uzyskanie niezależności gospodarczej przez państwo. Dziś jesteśmy państwem niepodległym, ale z gospodarką zależną. Jako kraj nie mamy własnych silnych marek technologicznych i przemysłowych, szukamy ich, takie firmy staramy się budować. Na przykład w branży motoryzacyjnej trudno wygrać konkurencję, ale w ramach planu Mateusza Morawieckiego jest wsparcie autobusów elektrycznych. W jednym z ostatnich konkursów na najlepszy autobus wybrano np. produkt Solarisa. I to jest nasza szansa - mówił Zbigniew Jagiełło, prezes PKO Banku Polskiego.

Reklama

Obecny na konferencji wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński - urodzony w Stalowej Woli - podkreślał, że tak jak przed 80-laty także dziś kluczowym wyzwaniem jest "zaspokojenie aspiracji społeczeństwa mierzone poziomem dobrobytu". - Zaczęliśmy być postrzegani jako kraj rozwinięty, ale wiemy, że ta luka jest spora, bo zarabiamy mniej niż Niemcy czy Amerykanie. To podobne wyzwanie jak 80 lat temu. Wtedy silnym bodźcem było zagrożenie wojną - ocenił Kwieciński.

- To że w tej chwili świat zaczął zwracać silną uwagę na sektor obronny jako zabezpieczenie bezpieczeństwa w kraju jest też podobne do sytuacji sprzed osiemdziesięciu lat. Wtedy też innowacje powstawały w sektorze zbrojeniowym. Ale np. Korei czy Izraelowi udało się postawić na innowacje i my też próbujemy łamać schematy - dodał wiceminister rozwoju.

COP miał przede wszystkim służyć zapewnieniu Polsce bezpieczeństwa militarnego. W latach 30. ubiegłego wieku wiadomo było, że kolejna wojna będzie zupełnie inaczej wyglądać niż poprzednia, a kluczową rolę odegrają w niej wojska pancerne lotnictwo. Na lokalizację zakładów ciężkiego przemysłu zbrojeniowego wybrano widły Wisły i Sanu, zwane "trójkątem bezpieczeństwa", gdyż geograficznie region ten był stosunkowo odległy od granicy Niemiec i ZSSR. Aspiracje związane z budową COP były też duże - z zaplecza na front miało docierać najnowocześniejsze jak na tamte czasy uzbrojenie.

- Dziś skala wyzwań jest trochę inna, inne są realia, ale także dziś Huta Stalowa Wola ma takie same cele jak wtedy gdy powstała: chodzi o dostarczenie najbardziej technologicznego sprzętu - podkreślał Bernard Cichocki, prezes HSW.

- Mamy fantastyczną chwilę w polskiej energetyce i możemy poukładać energetykę po swojemu. Konieczne będą jednak miliardy złotych, bo trzeba odnowić 12-16 tys. megawatów mocy - zwrócił uwagę Jacek Janas, prezes Elektrociepłowni Stalowa Wola.

Autorem koncepcji budowy COP był wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski, który pracował nad nią już w 1936 roku. W lutym 1937 roku budowę COP zatwierdził Sejm, a w lecie w ziemię wiosek Rozwadów i Pławo, na której stoi dziś Stalowa Wola, wbijano pierwsze łopaty. COP rozrósł się w stosunku do pierwotnych wizji (jeszcze z lat 20.), bowiem sięgał po Radom na północnym zachodzie, Lublin na północnym wschodzie, Przemyśl na południowych wschodzie i Tarnów na południowym zachodzie, a nawet nieco dalej. W sumie obejmował 44 powiaty, na terenie których mieszkało ok. 6 mln ludzi.

- Dziś, mimo że przemysł miał problemy w latach 90., możemy budować na zasobach historycznych. Mamy plan Morawieckiego, który jest dokumentem rządowym i będziemy inwestować, co wyrasta ponad podziały polityczne - uznał Marcin Chludziński, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.

- Można wyzwalać kapitał zgromadzony w takich systemach jak OFE, mamy kapitał wśród małych i średnich firm, widzimy to choćby przez pryzmat stref ekonomicznych. Mamy też nowe podejście do firm, ogłoszone w Krynicy na Forum Ekonomicznym by Polska była jak jedna strefa ekonomiczna i można było szerzej korzystać z ulg - dodał Chludziński.

W ramach COP, do wybuchu II Wojny Światowej powstały naprawdę ogromne inwestycje. Oprócz miasta Stalowa Wola oraz zlokalizowanych tam huty i zakładów zbrojeniowych powstały w Mielcu Państwowe Zakłady Lotnicze, fabryka kauczuku syntetycznego i gum w Dębicy, fabryka silników lotniczych w Rzeszowie, celulozy pod Tarnowem, zakłady chemiczne w Nowej Sarzynie, aut ciężarowych w Lublinie, fabryka broni w Radomiu oraz klika innych wytworni broni, prochu i amunicji. Do tego dochodziły elektrownie budowane na zaporach wodnych w Porąbce, Rożnowie i Czchowie, mające zaopatrzyć przemysł w energię.

"Porównując Polskę dziś i wtedy, faktycznie mamy wiele podobieństw. Ale dziś poszukałbym wyzwań - brakuje nam wykwalifikowanych rąk do pracy, odczuwamy deficyt zawodów technicznych, tego też brakowało w czasach COP. Dlatego powstawały gimnazja mechaniczne, firmy wydawały pieniądze na szkolenie - zauważył dr Marcin Furtak z Politechniki Krakowskiej.

- Wciąż uczymy według starych schematów z lat 80/90. Dziś potrzebne jest przebranżowienie nauki by proces nauki odbywał się w porozumieniu z biznesem, który potem odbierze tych studentów i zatrudni ich. Ważne jest też niwelowanie różnic społecznych, to też był cel COP - chęć dofinansowania i poprawy sytuacji w słabszych regionach. Dziś też mamy programy rządowe jak np. ten przeznaczony dla Polski Wschodniej, na którym korzysta np. Podkarpacie - dodał.

COP powstał na terenach, gdzie ponad 80 proc. ludności pracowało w rolnictwie, a bezrobocie było olbrzymie. Gdyby machina COP miała szanse wprawić w szybszy ruch cała gospodarkę, być może przedwojenna Polska w ciągu kilku, kilkunastu lat stałaby się nowoczesnym państwem.

- Dziś w naszym programie bardzo ważne miejsce mają np. startupy. Warto wspomnieć, że największe - najbardziej innowacyjne firmy amerykańskie mają po kilkanaście lat. Dlatego trzeba stworzyć takie warunki by takie firmy powstawały także w Polsce. A przykłady już mamy jak choćby spółka CD Projekt - podkreślił Jerzy Kwieciński.

- Dziś też przez program 500+ wspieramy najsłabszych. To wzbudziło energię w społeczeństwie, liczymy że ten entuzjazm będzie można spożytkować w takich miejscach jak Stalowa Wola - dodał wiceminister rozwoju.

Prezes PKO Banku Polskiego Zbigniew Jagiełło zauważył jednak, że "możemy mieć wspaniałe plany, ale nasza kultura może utrudnić ich realizację". - Współpraca i zaufanie to jest nasz problem - mówię o tym poważnie, to jest praca może na jedną dwie generacje, bo wówczas dzięki synergii będziemy mogli korzystać z tego - zakończył Zbigniew Jagiełło.

jc, ram

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »