Bezpieczeństwo gazowe Polski

PGNiG pokazało nowy kontrakt. Czy wystarczy gazu na zimę?

Od dłuższego czasu obserwatorzy rynku zastanawiali się, na ile uda się wypełnić gazociąg Baltic Pipe łączący złoża na szelfie norweskim z polskim systemem przesyłowym. Jego docelowa przepustowość to 10 mld m sześc., z czego ok. 8 mld m sześc. zarezerwował PGNiG. Spółce zarzucano, że nie podpisała na czas kontraktów zabezpieczających dostawy. W ostatnich dniach pojawiały się jednak informacje o nowych umowach. Firma zapewnia, że gazu nie zabraknie.

PGNiG zamierza gazociągiem przesyłać m.in. gaz z własnego wydobycia. Od lat spółka prowadzi produkcję węglowodorów na norweskim szelfie. W 2021 r. wydobyła 1,42 mld m sześc. gazu. W tym roku ma to już być 3 mld m sześc., a w perspektywie kilku lat - 4 mld m sześc. rocznie. Do tego dojdą wolumeny wydobywane w Norwegii przez Lotos, który także prowadzi tam wydobycie.

W 2020 r. gazowa firma podpisała dodatkowo umowę na zakup gazu od duńskiego Ørstedu. Kontrakt miał obowiązywać od 1 stycznia 2023 r. do 1 października 2028 r., a jego całkowita wielkość to ok. 6,4 mld m sześc. Doszło jednak do opóźnienia prac remontowych instalacji wydobywczej na polu gazowym Tyra, z którego miał pochodzić surowiec. Początkowo mówiło się, że dostawy ruszą w połowie 2023 r., później pojawiły się informacje, że mogą się przesunąć bliżej końca tego roku.

Reklama

Duży popyt na norweski gaz

W międzyczasie Rosja zaatakowała Ukrainę, a z czasem zaczęła odcinać kolejne kraje europejskie od gazu. Polska została odłączona od gazu z Rosji pod koniec kwietnia, jako jedno z pierwszych państw.

Kontrakt jamalski, na podstawie którego zaopatrywaliśmy się w błękitne paliwo od Gazpromu, wygasał z końcem tego roku. PGNiG nie zamierzał przedłużać umowy, ani podpisywać nowej z dostawcą rosyjskim. Baltic Pipe miał zapewnić możliwość zakupów gazu z Północy. Jednak na skutek podjętych przez Rosję działań sytuacja się skomplikowała. Kryzys energetyczny i zagrożenie niedoborami gazu sprawiły, że chętnych na surowiec z Północy przybyło.

Na rynku pojawiały się obawy, że PGNiG nie będzie w stanie wypełnić gazociągu paliwem ze względu na brak odpowiedniej liczby umów z dostawcami. Poprzedni prezes firmy Paweł Majewski wyjaśniał, że preferuje dostawy realizowane na bieżąco, w miarę potrzeb. Tłumaczył, że nie po to Polska dywersyfikowała import, by teraz uzależniać się od kolejnego źródła. Jednak nowa prezes PGNiG, Iwona Waksmundzka - Olejniczak, która objęła stanowisko na początku kwietnia tego roku, nadała - jak informowała spółka -  "bezwzględny priorytet" działaniom na rzecz wykorzystania zarezerwowanych w Baltic Pipe mocy.

Nowy kontrakt uzupełnia portfel zakupowy

W obecnych warunkach nie było łatwo pozyskać kontrahenta, mimo to w ostatni piątek pojawiła się informacja o podpisaniu kolejnej umowy. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz spółki z grupy Equinora porozumiały się w sprawie dostaw gazu z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego. Łączny wolumen to 2,4 mld m sześc. gazu rocznie przez 10 lat. W ramach kontraktu gaz od nowego partnera będzie płynął do Polski od stycznia 2023 r. do stycznia 2033 r.

Equinor i PGNiG współpracują przy wydobyciu ropy i gazu na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Firmy są partnerami koncesyjnymi na złożach Skarv i Gina Krog.

Obserwatorzy rynku oceniają, że podpisanie takiej umowy w obecnych warunkach musiało być kosztowne. Ale - jak zauważają z drugiej strony - najważniejsze jest bezpieczeństwo energetyczne i zapewnienie odpowiedniego wolumenu dostaw, szczególnie w tak trudnej i nieprzewidywalnej sytuacji jak obecna.   

Wcześniej, jeszcze w sierpniu, przedstawiciele PGNiG mówili dodatkowo o pozyskaniu mniejszych kontraktów "z kilkoma producentami i firmami aktywnymi na norweskim szelfie", wśród których wymienili m.in. Total.

Według PGNiG Polska jest zabezpieczona

PGNiG będzie na razie jedynym użytkownikiem Baltic Pipe. Spółka zarezerwowała przepustowość na poziomie ok. 8 mld m sześc. rocznie (z dostępnych 10 mld m sześc.). W lipcu, zgodnie z procedurami Gaz-System i Energinet zaoferowały dodatkowe zdolności przesyłowe na kolejne lata, jednak nie było zainteresowanych.

Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin informował 23 wrześnie na Twitterze, że najnowsza umowa z Equinorem wraz z zawartymi wcześniej kontraktami i własnym wydobyciem zapewni w przyszłym roku wykorzystanie ponad 80 proc. mocy Baltic Pipe zarezerwowanej dla PGNiG.

Firma zapewnia, że posiada odpowiednie wolumeny gazu do zapełnienia zarezerwowanych przepustowości. I przekonuje, że wraz z pozostałymi źródłami pozyskania, w tym z wydobyciem krajowym, dostawami LNG i zapasami zgromadzonymi w magazynach, będzie w stanie odpowiedzieć na zapotrzebowanie swoich odbiorców w najbliższym sezonie grzewczym.

W 2021 roku wydobycie krajowe PGNiG wyniosło 3,7 mld m sześc., z kolei import gazu skroplonego wyniósł ponad 3,8 mld m sześc.

Wcześniej pojawiały się też głosy, że zabraknie przepustowości gazociągu Europipe II, który łączy norweski szelf kontynentalny z duńskim systemem przesyłowym. Gazowa spółka zapewnia jednak, że dysponuje wystarczającymi mocami, by skierować do Polski założony wolumen gazu.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »