Analiza Interii. Nic nie powstrzyma zielonej rewolucji

Kryzys klimatyczny, globalne ocieplenie, niedobory wody, rabunkowe wycinki lasów, smog, wszystko to wstęp do globalnej katastrofy. Dziś świat podejmuje próbę odwrócenia tych trendów. Poszczególne kraje prześcigają się w terminach dojścia do neutralności klimatycznej. Triumfy święci energetyka odnawialna. Zielona rewolucja dokonuje się na naszych oczach.

Do pewnego momentu rozmowy na temat ekologii traktowano wyłącznie jako fanaberię ekologów, później - zepsutego dobrobytem Zachodu. Dziś to jeden z głównych tematów debaty publicznej już nie tylko w Europie, ale i w innych regionach świata. Ekologia i klimat zaprzątają głowy polityków i ich wyborców. Szwedzka nastolatka Greta Thunberg sprawiła, że rozmawiać o klimacie zaczęła też młodzież. Na ulice wychodzą młodzi ludzie z nośnymi hasłami: "Nie zabierajcie nam przyszłości", "Jeśli nie teraz, to kiedy?", "Dzieci i ryby mają głos", "Dość słów, czas na czyny".

Reklama

W grudniu 2015 roku w Paryżu podczas konferencji klimatycznej przyjęto porozumienie paryskie. Określono w nim ogólnoświatowy plan działania, który ma nas uchronić przed groźbą zmian klimatu. Celem jest ograniczenie globalnego ocieplenia do wartości poniżej 2°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej i dążenie do utrzymania go na poziomie 1,5°C. Do porozumienia przystąpiło ok. 190 krajów.  

Unia Europejska zapowiedziała, że chce być neutralna klimatycznie od 2050 roku. Część krajów deklaruje jednak, że cel osiągnie wcześniej. Na przykład Norwegia chce być zeroemisyjna już w 2030 roku, Finlandia w 2035 roku, Austria w 2040 roku, a Szwecja w 2045 roku. Nawet Chiny zmieniają podejście do klimatu. We wrześniu tego roku prezydent Chin Xi Jinping obiecał, że jego kraj osiągnie szczyt emisji gazów cieplarnianych przed 2030 r., a neutralność pod względem emisji dwutlenku węgla przed 2060 r.

Z porozumienia paryskiego wycofały się co prawda w 2017 roku Stany Zjednoczone za sprawą Donalda Trumpa, ale wygląda na to, że nie na długo. Prezydent elekt Joe Biden deklaruje, że już pierwszego dnia pracy jego administracja ponownie dołączy do porozumienia. A to oznacza, że Stany Zjednoczone wrócą do pakietu klimatycznego nakładającego obowiązek redukcji emisji gazów cieplarnianych. 

Polsce ciąży węgiel  

Temat, szczególnie w ostatnich latach, jest szeroko dyskutowany również w Polsce. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę coraz ambitniejsze cele klimatyczne stawiane sobie przez Unię. W 2030 roku UE zadeklarowała wyższy cel emisji CO2 - mają one spaść względem 1990 roku już nie o 40, a o 55 proc. Cel jest zbiorowy, dla całej Unii. Poszczególne kraje przygotują rewizje dziesięcioletnich planów energetyczno-klimatycznych, uwzględniając w nich nowe wyzwania. Jeśli propozycje nie będą wystarczające, KE będzie dyskutować z poszczególnymi państwami i rekomendować im zmiany.

To dla Polski oznacza prawdziwą rewolucję. W 2019 roku ok. 75 proc. energii wytwarzaliśmy z węgla. Z gazu wyprodukowaliśmy 8,8 proc., a z OZE ok. 15,5 proc. Podstawą miksu jest więc wciąż brudna energia.

Wygląda jednak na to, że pogodziliśmy się mentalnie z samym kierunkiem wytyczonym przez Unię. Nie dyskutujemy już, czy iść w zieloną energię, tylko jak to zrobić. Dotyczy to także polityków  PiS. - Jestem ostatnią osobą, która chciałaby likwidować kopalnie, ale w ostatnich latach wydarzyło się wiele spraw, które każą nam przewartościować spojrzenie - mówił Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.

Kosztowna brudna energia

Działania w kierunku ochrony klimatu to już nie tylko kwestia ideologiczna, ale w coraz większym stopniu czysto biznesowa. Praw do emisji CO2 będzie coraz mniej, będą więc mocno drożały. Eksperci szacują, że ich ceny mogą wzrosnąć z obecnych ok. 30 euro za tonę do nawet 70-80 euro za tonę w roku 2030. To oznacza znaczące koszty dla polskich przedsiębiorstw.

Coraz większego znaczenia nabiera kwestia śladu węglowego, czyli całkowitej emisji gazów cieplarnianych podczas pełnego cyklu życia produktu. Rosnąca świadomość w tym zakresie sprawia, że produkty o wysokim śladzie węglowym będą odrzucane przez konsumentów i stopniowo wypierane z rynków. Eksperci uważają, że już niedługo zarządzanie śladem węglowym przez firmy produkcyjne i usługowe będzie warunkiem realizowania sprzedaży.

Wiele regionów kraju związanych jest z sektorem węglowym. I tu dochodzi kolejne wyzwanie, jakim jest transformacja społeczna. Stan zatrudnienia w samym górnictwie węgla kamiennego na koniec grudnia 2019 r. wyniósł 83,3 tys. osób. Zamykanie kopalń i bloków węglowych oznacza prawdziwe trzęsienie ziemi dla terenów węglowych. Nowe stanowiska pracy wygeneruje sektor odnawialnych źródeł energii, pytanie tylko, czy będzie w stanie wchłonąć odpowiednią liczbę pracowników.

Słońce, wiatr i wodór

Polacy przekonali się do fotowoltaiki. W zeszłym roku nasz kraj zajął piąte miejsce pod względem przyrostu nowych mocy w energetyce słonecznej w Unii Europejskiej. Na koniec 2019 roku moc zainstalowana w fotowoltaice w kraju wynosiła 1,3 GW, tymczasem już na koniec sierpnia 2020 roku było to ponad 2,5 GW. Nie bez znaczenia był tu program rządowy "Mój prąd", w ramach którego można było otrzymać dopłaty do przydomowych instalacji PV (do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, maksymalnie 5 tys. zł).

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Gorzej wygląda sytuacja w energetyce wiatrowej na lądzie. Tu w wyniku wprowadzenia w 2016 r. tzw. zasady 10H budowa nowych mocy wiatrowych została praktycznie wstrzymana. Rynek liczy na liberalizację przepisów, by elektrownie można było za zgodą władz lokalnych stawiać w bliższej odległości niż przewidują to przepisy z 2016 r.

Polska spore nadzieje wiąże z rozwojem offshore, czyli mocy wiatrowych na Bałtyku. Sprzyjają temu doskonałe warunki w polskiej strefie Morza Bałtyckiego. Największe krajowe koncerny prowadzą już od pewnego czasu prace przygotowawcze w tym zakresie. Obecnie zakłada się, że do 2040 r. mamy wybudować 11 GW mocy wiatrowych na Bałtyku, ale coraz częstsze są opinie, że to program minimum, a rzeczywisty potencjał jest dużo wyższy.

Zamierzamy też budować magazyny energii i pracować nad technologiami wodorowymi. To one bowiem uwolnią nas od paliw kopalnych, a konkretnie gazu, który ma stanowić pomost między erą węgla a energetyką przyszłości. Przez jakiś czas bloki gazowe będą stabilizowały system OZE, przejmując funkcje bloków węglowych, które stopniowo będą wychodzić z użycia.

Nie ma wątpliwości, że czeka nas mnóstwo pracy. Przed Polską dekady wymagających i kosztownych inwestycji, które pozwolą spełnić wyśrubowane cele emisyjne. To przełoży się na działalność dużych grup energetycznych, ale też przedsiębiorstw, w tym szczególnie  energochłonnych. Zmiany nieuniknione są jednak również w transporcie, rolnictwie, leśnictwie, budownictwie, czy gospodarce odpadami. Bo na transformację trzeba patrzeć szerzej. To prawdziwa rewolucja - mentalna, biznesowa i technologiczna.

Monika Borkowska

***

Trwa wielka loteria na 20-lecie Interii! 

Weź udział i wygraj! Każdego dnia czeka ponad 20 000 złotych - kliknij i sprawdź

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »