Bomba w górę

Odzyskać utracony czar... PRL-u

Tor Wyścigów Konnych na Służewcu - jeden z najciekawszych architektonicznie torów wyścigowych w Europie - ma zmienne szczęście. Krótko po jego inauguracji wybuchła II wojna i lata świetności kompleksu przypadły na szare czasy komunizmu, kiedy to Służewiec był jednym z najelegantszych i najchętniej uczęszczanych miejsc w Warszawie. Paradoksalnie, odkąd nastała demokracja, torowi wiedzie się gorzej.

Ostatnia, przedwojenna gonitwa odbyła się na Służewcu pod koniec sierpnia. Bywalcy toru, którzy przybyli w nadziei obejrzenia koni, zastali porozmieszczane na szczytach trybun stanowiska obrony przeciwlotniczej. Na początku września na tor zajęła 4. Dywizja Pancerna (4. Panzer-Division). Podobno z wieży ciśnień ostatnie walki kampanii wrześniowej w Warszawie obserwował sam Adolf Hitler. Agresja Niemiec i Rosji na Polskę przerwała prace wykończeniowe kompleksu i unicestwiła plany skomunikowania go z miastem. Podczas wojny Służewiec nie ucierpiał wprawdzie tak, jak Warszawa, ale Niemcy wysadzili w powietrzę wieżę ciśnień, tor wyścigowy zamienili w pas startowy i zanim wyjechali - splądrowali większość budynków.

Reklama

Po wojnie ocalała garstka zwierząt

Okupant opuścił teren Służewca w styczniu 1945 roku. Rok później mianowano pierwszego, powojennego kuratora, został nim generał Leon Bukojemski. Brakowało jednak koni. - W 1938 roku było zgłoszonych do Księgi Stadnej 913 klaczy, po wojnie ocalała garstka, 70-80 zwierząt - mówi Interii Jerzy Budny, osoba wyznaczona przez Agencję do przeprowadzenia restrukturyzacji toru wyścigowego pełniący funkcje zarządcy gospodarstwa skarbowego, następnie prezes zarządu spółki Służewiec TWK, a od 2002 roku prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych.

Większość koni zostało zrabowanych do Niemiec. Te ze Służewca na początku 1940 roku razem z opiekunami trafiły do Hamburga i Baden-Baden. Aby odzyskać zwierzęta, wraz z końcem wojny na terenie Niemiec powstał Zarząd Stadnin Polskich w Niemczech. Dzięki niemu do Polski wróciło około dwustu koni pełnej krwi a dodatkowo, grupa koni pełnej krwi włoskiego pochodzenia.

Przez pierwsze powojenne lata przy Torze działały osoby należące do przedwojennego środowiska związanego z wyścigami - właściciele koni, przedwojenni pracownicy biurowi i fizyczni. Jednak komunistyczna władza na podstawie ustawy o wyścigach z1950 r. upaństwowiła Służewiec. Znacjonalizowane zostały też stadniny i rozwiązane Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni. Na jego miejsce powstało przedsiębiorstwo Państwowe Tory Wyścigów Konnych.

Jeżdżenie konno było niepopularne..

W najcięższych czasach komuny jeżdżenie konno było niepopularne, źle widziane a często - zakazane. Dlatego ważnym po wojnie zadaniem było udowodnienie nowej władzy, że warto podtrzymywać hodowlę a wyścigi na Służewcu są konieczne. Wyjaśnienie przyszło z góry, w 1949 roku w Pradze założono Międzynarodowy Kongres ds. Hodowli i Prób Dzielności Koni. - Co roku organizowano kongres i miting wyścigowy w jednym z państw. Po nieudanym występie polskich koni w Berlinie w 1954 roku, udało się uzyskać pieniądze na import ogiera i kupiono Aquino, który przyczynił się do postawienia naszej hodowli na nogi - opowiada J.Budny.

Służewcowi sprzyjał los. Konie bardzo lubił marszałek Konstanty Rokossowski i chętnie odwiedzał tor. Kiedy przyjeżdżał, zamykano ośrodek, ale - jak wspominają jego bywalcy - przy tych okazjach można było załatwić ważne dla kompleksu sprawy. Zdarzało się, że cichego wsparcia udzielała ówczesna nomenklatura. W pobliskiej, wtedy słynnej a dziś popadającej w ruinę restauracji Baszta, zaprojektowanej pod koniec XIX wieku przez Stanisława Marconiego, często przesiadywał Józef Cyrankiewicz i jego świta. - W pewnym sensie w czasach PRL bywało łatwiej. Żeby coś załatwić czasem wystarczyło tupnąć nogą - wspomina Stanisław Szweycer, były członek zarządu Służewca ds. administracyjnych.

Wstęgę przeciął sam Bolesław Bierut

Mimo problemów, odkąd w 1946 roku służewiecki tor wznowił działalność - wstęgę przeciął sam Bolesław Bierut. Jak donosiła wtedy Kronika Filmowa, w dniu inauguracji toru obrót wyniósł przeszło 2 mln zł. Tłok panował zarówno podczas Derby, jak i innych prestiżowych dni wyścigowych, a z braku autobusów, gracze byli dowożeni na Służewiec ciężarówkami. Wyścigi konne na Służewcu były jedynym miejscem w Warszawie, gdzie nawet w czasach stalinowskich można było obstawiać zakłady. - Miałem osiem, może dziewięć lat, kiedy po raz pierwszy przyprowadził mnie tu ojciec. W środy odbywały się wyścigi bez dużych, ważnych gonitw. Było najfajniej, mniej ludzi, nie było tłumów, właściwie sami gracze. W niedziele natomiast panował zwykle ogromny tłok. Na Służewcu gromadziło się wtedy nawet 20 tys. osób - wspomina Interii Paweł Gocłowski, prezes zarządu Polskiego Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej.

Szczyt sławy Służewiec przechodził w latach siedemdziesiątych. Było tłoczno, głośno i elegancko. - Pamiętam czasy, to był koniec lat siedemdziesiątych, kiedy na trybunę w duże dni przychodzili panowie w marynarkach i krawatach. To było dla nich święto - wspomina Paweł Gocłowski. I dodaje, że wciąż na Służewcu spotkać można starszych graczy, którzy pamiętają lata prosperity. - To są świetni ludzie, w pozytywnym klimacie Warszawy - podkreśla prezes zarządu Polskiego Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej.

"Na konie" chodziły znane osobistości

Jedyna obok Toto-Lotka legalna w PRL-u forma hazardu przyciągała znane osobistości. "Na konie" chodzili Tadeusz Konwicki, Gustaw Holoubek i Daniel Olbrychski. Na Trybunie Honorowej spotkać można było Aleksandra Zelwerowicza, Ludwika Sempolińskiego, Władysława Broniewskiego i Aleksandrę Śląską. Częstym gościem wyścigów był też komentator sportowy Jan Ciszewski. Uwielbiała je Joanna Chmielewska, która swoją pasją podzieliła się w kilku książkach, m.in w Córce diabła. Jerzy Hoffman i Edward Tchórzewski nakręcili 10-minutowy, dokumentalny obraz "Typy", Krzysztof Zanussi w "Cwale" utrwalił powojenną rzeczywistość toru. Mimo upływu lat tematyka wciąż kusi twórców kina. W powstałym w 2011 roku "Wygranym" Wiesława Saniewskiego (genialna rola Janusza Gajosa), ważnym aktorem był koń Ruten, wychowanek zamiłowanego w wyścigach reżysera.

Hossa Toru zaczęła słabnąć w latach 80., gdy w sklepach na półkach stał jedynie ocet. Państwu brakowało pieniędzy na dotacje i od stadnin zaczęto wymagać lepszych wyników finansowych. - Wszystko trzeszczało w szwach i stadniny musiały się ratować, zwykle sprzedażą koni. Był na nie popyt, nasze konie były na tyle ciekawe, że przyjeżdżali je kupować Skandynawowie i Włosi. Jednak handel kolidował z planami toru, które popadały w tarapaty, bo konie były wycofywane z wyścigów - wspomina Jerzy Budny.

Do tego Tor na Służewcu zaczął tracić płynność finansową w związku z kredytem zaciągniętym na budowę bloku mieszkalnego. - Wyścigi popadły w spiralę planu Balcerowicza. Dług urósł tak, że Służewiec był niewypłacalny. Dodatkowo, w 1992 roku weszła w życie ustawa o grach losowych, która podnosiła podatek od zakładów wzajemnych do 10 proc. Obniżenie podatku mogło nastąpić jedynie na podstawie decyzji ministra finansów - wyjaśnia Budny. I przypomina, że wcześniej podatek wynosił 2,5 a potem 5 procent. - Czterokrotny wzrost był kolejnym gwoździem do trumny - dodaje.

Śmietanko zlikwidował PTWK

W sytuacji, kiedy Tor był bez przyszłości decyzje podjął minister rolnictwa Andrzej Śmietanko i z końcem 1993 roku zdecydował o likwidacji Państwowych Torów Wyścigów Konnych i przekazaniu majątku Służewca Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. - Nie ma przyszłości stadnin i hodowli koni bez wyścigów. Robiliśmy wszystko, żeby w zamieszaniu powstałym podczas zmian ustrojowych nie doszło do likwidacji wyścigów i się udało - podkreśla J.Budny. Z powodów ustawowych Agencja zdecydowała, że na części przejętego majątku powstanie spółka uprawniona do organizacji wyścigów i przyjmowania zakładów wzajemnych. - W tym kierunku poszła cała restrukturyzacja. Spółka przejęła tor i trybuny ale nie była właścicielem gruntu. W ten sposób, w razie bankructwa spółki, chcieliśmy go uratować - wyjaśniał Jerzy Budny, ówczesny prezes jednoosobowego zarządu spółki. Miliardowe - na stare pieniądze -zadłużenia po PTWK przejęła Agencja ale też spółka, co ograniczało możliwości jej rozwoju. - Przejęliśmy Tor z długami. Połowę wzięła na siebie Agencja, połowę miała zapłacić spółka. Trzeba było wyrównać zaległości za prąd i wodę. Żeby dostać kredyt, musiałem zaręczyć własnym majątkiem - wspomina Jerzy Budny, prezes tamtej spółki.

Kiedy wydawało się, że sytuacja Toru zaczyna wychodzić na prostą, minister finansów cofnął spółce pozwolenie na prowadzenie zakładów wzajemnych. Nad Służewcem znów zawisły czarne chmury. W rekordowym tempie trzeba było przeprowadzać restrukturyzację kapitałową. Ponieważ nie było czasu Agencja podjęła negocjacje z Totalizatorem Sportowym. Jej rezultatem było przekazanie w 2001 roku, za symboliczną złotówkę, 100 proc udziałów spółki TS i na podstawie drugiej umowy - wydzierżawienie gruntów i majątku.

Polski Jockey Club

W tym samym roku uchwalona została ustawa o wyścigach konnych dająca podstawy do ustanowienia Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, polski Jockey Club, który podobnie jak w Wielkiej Brytanii nadzoruje organizację wyścigów. Automatycznie stał się on stroną umowy zawartej między Agencją a Totalizatorem. Ten jednak utracił prawa organizowania zakładów wzajemnych na wyścigach konnych. Trzeba było szybko myśleć o szukaniu rozwiązania. Ponieważ TS podlegał Skarbowi Państwa, to minister skarbu powołał na Służewcu jednoosobową spółkę SP, która mogła przyjmować zakłady wzajemne. Po dwóch latach spółka ta ogłosiła upadłość. Syndyk zajął wszystko, łącznie z obrazami i pucharami (wykupionymi potem przez PKWK).

Pomocną dłoń wyciągnął Krzysztof Jurgiel, od 2005 roku minister rolnictwa, który zainicjował kolejną turę rozmów z Totalizatorem. Zabytkowy obiekt wrócił pod skrzydła toto-lotka w 2008 roku. Totalizator przejął go w 30-letnią dzierżawę. - Gdyby nie Totalizator Sportowy, to nie byłoby już wyścigów - przyznaje Jerzy Budny. Przez ponad dekadę "mecenatu" na torze zorganizowano 624 dni wyścigowe, rozegrano 5226 gonitw, a łączna pula nagród przekroczyła 75 mln złotych. Jednak wpływy do kasy Służewca nie rosną. Torowi wciąż daleko do niedawnej świetności. - Fakt, że wtedy nie było aż tylu rozrywek, darmowych koncertów, imprez, festynów, galerii handlowych... Czasy się zmieniają i trzeba sobie z tym radzić - podkreśla prezes Polskiego Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej.

Propozycji dotyczących Służewca nie brakuje. Zdaniem Pawła Gocłowskiego, inicjatywa powinna wyjść między innymi od hodowców. - Nie możemy czekać, że Państwo nam wszystko da. Przyniesie walizkę pełną pieniędzy i powie, że jak się skończą, to dostaniemy następną. A my tak trochę czekamy, że ktoś coś zrobi za nas - mówi Interii prezes PZHKPK. I przypomina, że hodowcy od dawna proponują rozwiązania systemowe - premiowanie hodowców, których konie odnoszą sukcesy w gonitwach. - Stoimy na stanowisku, że to jest dobry pomysł. W tym roku mijają trzy lata, odkąd go proponujemy. Już byśmy wiedzieli, czy jest ono dobre czy złe - argumentuje P.Gocłowski.

Inni uważają, że Służewiec - wzorem wrocławskiego toru wyścigów konnych - powinno przejąć miasto. Są też tacy, zdaniem których do udziału w wydarzeniach należałoby zaprosić Towarzystwo Ziemiańskie - spadkobiercę tradycji jeździeckich. - Przed wojną większość ziemian hodowała konie - zwraca uwagę S.Szweycer. Ważne jest też rozwijanie zakładów wzajemnych. - Wiem, że to jest trudny temat. Wpływy z zakładów wzajemnych powinny być podstawowym źródłem finansowania działalności organizatora wyścigów. Gra na wyścigach jest zdrowym hazardem - podkreśla Gocłowski. I zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do innych gier hazardowych, w wypadku gonitw wszystko zależy od grającego. - To ja wybieram konia. Wystarczy, że poczynię trafne obserwacje. Na przykład, że koń lubi miękki tor, albo że w poprzednim starcie biegał bez okularów, teraz biega w okularach, albo że pod konkretnym jeźdźcem biega lepiej - wylicza rozmówca Interii.

Służewcowi nie grozi podział na działki budowlane

Mającym około 140 ha obiektem kilkakrotnie byli zainteresowani deweloperzy. Jednak - jak nieoficjalnie dowiedziała się Interia - Służewcowi nie grozi podział na działki budowlane. Podobno umowa sprzedaży gruntów, jaką w 1925 roku z rodziną Branickich zawarło Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce, zawiera klauzulę, z której wynika, że jeśli teren zmieni przeznaczenie, wróci do pierwotnych właścicieli.

Zarządzający od 11 lat warszawskim Torem Służewiec - Totalizator Sportowy dokonuje wielu działań by utrzymać i zrewitalizować tę perłę wczesnego modernizmu w sercu stolicy.

e.w.

Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa utworzyła z części przejętego majątku jednoosobową spółkę nie wnosząc do niej prawa własności gruntu a jedynie skapitalizowany czynsz dzierżawny za okres 15 lat. Na prezesa jednoosobowego zarządu spółki został powołany Jerzy Budny, który pełnił jednocześnie funkcję zarządcy gospodarstwa skarbowego na pozostałej części majątku przewidzianej do prywatyzacji. Rozszerzenie zarządu do 3 osób nastąpiło w lipcu 1996r . Prezesem został Janusz Bacia a v-ce prezesem Jerzy Budny. Wobec decyzji Ministra Finansów cofającej zgodę na prowadzenie przez spółkę TWK Służewiec zakładów wzajemnych i niedostosowania tej spółki do wymogów ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych AWRSP weszła w 2001r w porozumienie z Totalizatorem Sportowym przekazując prawa własności spółki oraz wydzierżawiając majątek na okres 30 lat. Zmiana przepisów nie pozwoliła TS na prowadzenie zakładów wzajemnych wobec czego Minister Skarbu, któremu podlegał także TS, powołał w roku 2002 jednoosobową spółkę Skarbu Państwa z 3-osobowym zarządem. Spółka ta w 2004 roku została doprowadzona do upadłości. - Ustawa o wyścigach konnych z 2001 roku powołała Polski Klub Wyścigów Konnych. Na mocy tej ustawy PKWK przejął od AWRSP wykonywanie prawa własności w stosunku do terenów Służewca. Pierwszym prezesem PKWK był Feliks Klimczak. Od 16 kwietnia 2002 r. do 5 października 2006 r. funkcję tę piastował Jerzy Budny.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »