Spowolnienie gospodarki może ciążyć na surowcach

Rynek surowców, napędzany dotąd dobrą koniunkturą gospodarczą i wysokim popytem, może odczuć spowolnienie światowej gospodarki, którego zaczątki są już widoczne.

Ryzyka w postaci napięć handlowych i politycznych stanowią czynnik dużej niepewności. Ale są też elementy wspierające notowania surowców.

Teraz na rynkach trwa wyczekiwanie na dalszy rozwój sytuacji. Kluczowe instytucje światowe tną prognozy globalnego wzrostu PKB. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zakłada wzrost globalnego PKB o 3,5 proc. (wobec szacunków na poziomie 3,7 proc. z września 2018 r.). Podobnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował w dół swoje oczekiwania na ten rok do 3,5 proc. z 3,7 proc. w październiku zeszłego roku. Ostrożniejsze podejście wykazuje Bank Światowy. Szacuje on światowy wzrost w tym roku na poziomie 2,9 proc.

Reklama

Bardzo istotnym rynkiem dla surowców są Chiny. Gorsze wieści z tamtejszej gospodarki oznaczają potencjalnie niższy popyt, a Chiny są jednym z kluczowych konsumentów surowców, w tym metali przemysłowych (przykładowo w przypadku miedzi jest to około połowa światowego popytu). W ostatnim czasie chińska gospodarka wyraźnie słabnie. Zeszłoroczne tempo wzrostu PKB było najniższe od 28 lat. Wzrost wyniósł 6,6 proc. Obawy budzą też styczniowe odczyty indeksu PMI określającego koniunkturę w sektorze przemysłowym. Wyniósł on, według wyliczeń Caixin Media i Markit Economics, 48,3 pkt., wobec 49,7 pkt. na koniec grudnia. Rynek zakładał poziom 49,6 pkt. Wartość wskaźnika powyżej 50 pkt. oznacza ożywienie w sektorze, a poniżej - jego kurczenie się.

Sytuacja na rynkach towarowych w oczywisty sposób wiąże się z koniunkturą gospodarczą. Wyższe tempo wzrostu gospodarczego sprzyja wzrostowej tendencji cen większości surowców. Ale na ceny surowców mogą też wpływać inne czynniki, jak choćby nadpodaż wywołana inwestycjami firm we wzrost mocy produkcyjnych, czy np. czynniki polityczne.

Przed 2016 rokiem przez kilka lat ceny surowców spadały. Wiele firm borykało się z problemami z płynnością. Nastąpiła fala restrukturyzacji, wstrzymane zostały inwestycje. Z czasem zaskutkowało to ograniczeniem podaży. W momencie odbicia, które nastąpiło w 2016 roku, pojawił się problem z dostarczeniem na rynek odpowiedniej ilości surowców. Zwiększenie mocy produkcyjnych wymaga czasu, nie jest to proces krótki. A niedostateczna podaż jakiegokolwiek towaru przekłada się na wzrost jego ceny. Tak jest w przypadku miedzi.

Miedź: Popyt większy niż podaż

Sytuacja na rynku miedzi obecnie nie wygląda źle. Po dołku osiągniętym w połowie stycznia 2016 roku, kiedy to cena czerwonego metalu wyniosła 4.318,5 dol./t, nastąpiło wybicie w górę. Notowania rosły aż do lata 2018 r. W czerwcu za miedź płacono nawet ponad 7.346 dol./t. Następnie kurs nieco spadł, utrzymując się długi czas w trendzie bocznym, między 5.750 dol./t a 6.350 dol./t. Obecnie miedź kosztuje ok. 6.385 dol./t.

Citi szacuje wzrost cen miedzi do 6.600-6.800 dol./t do połowy 2019 r. Scenariusz ten zakłada deeskalację wojny handlowej z Chinami. Jednocześnie zakłada wzrost PKB w Chinach w 2019 r. na poziomie 6 proc. Jednak już Barclays jest zdecydowanie mniej optymistyczny. Obawia się, że po dobrym cenowo pierwszym półroczu tego roku, będącym zasługą sezonowej poprawy popytu w Chinach, w drugiej części roku może pojawić się presja związana ze spadkiem globalnej aktywności gospodarczej. Nie wyklucza, że czerwony metal potanieje nawet do 5.500 dol./t.

Ale sytuację na rynku miedzi wspierać mogą zmiany techologiczne w różnych sektorach rynku, skutkujące rosnącym zużyciem tego metalu. Fitch Solutions zakłada wzrost światowego popytu na miedź - z 23,5 mln ton w 2018 roku do 29,9 mln ton w roku 2027, przy rocznym wzroście o 2,7 proc. Ma on być napędzany przez sektor energetyczny, infrastrukturalny i motoryzacyjny. Mniej więcej do 2021 roku popyt będzie przeważał nad podażą, co oznaczałoby wsparcie dla cen surowca. W dłuższym jednak terminie, gdy firmy zajmujące się produkcją miedzi zakończą prowadzone inwestycje ze wzrost mocy, będziemy mieć do czynienia z nadpodażą metalu. Według prognoz Fitch Ratings, cena miedzi w bieżącym roku wyniesie ok. 6500 dol./t, w 2020 r. ok. 6800 dol./t, a w 2021 r. ok. 7000 dol./t.

Miedź jako doskonały przewodnik prądu ma szerokie zastosowanie w energetyce. Nowa strategia klimatyczna Unii Europejskiej zakłada, że w 2050 r. unijne kraje miałaby osiągnąć neutralność jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla. W efekcie coraz większy nacisk kładzie się na poprawę efektywności energetycznej, rozwój odnawialnych źródeł energii, energetyki rozproszonej i prosumenckiej. W tych właśnie obszarach kluczowe jest zastosowanie miedzi. W elektrowni fotowoltaicznej o mocy 1 MW zużycie miedzi wynosi między 3,1 a 4,8 tony. Również elektrownie wiatrowe nie obejdą się bez czerwonego metalu. W przypadku morskiej energetyki wiatrowej potrzeba ok. 6 ton miedzi na 1 MW energii. Ale dodatkowy popyt generuje też rozwój samochodów elektrycznych, w których jest nawet cztery razy więcej miedzi niż w tradycyjnych autach spalinowych.

Ropa odbiła po cięciach OPEC

Ropa naftowa drożała od stycznia 2016 roku, kiedy to zanotowała dołek cenowy na poziomie nieco ponad 27 dol. za baryłkę. Od tamtej pory aż do początku października jej cena rosła, dochodząc do ponad 86 dol./b, co było poziomem najwyższym od czterech lat. Dalej nastąpił zjazd do ok. 50 dol./b (w grudniu 2018 r.). Surowiec odbił się jednak od tego poziomu i zaczął powoli piąć się do góry. Obecnie kosztuje blisko 70 dol./b.

US Energy Information Administration szacuje, że w 2019 roku średnia cena ropy Brent wyniesie 61 dol./b, a w 2020 r. nieznacznie więcej, 62 dol./b. To o 11 dol./b mniej od szacunków tego ośrodka sprzed trzech miesięcy. US EIA zdecydowała się ściąć prognozy po tym, jak cena ropy spadła pod koniec zeszłego roku do ok. 50 dol./b.

Z kolei Bank of America Merrill Lynch przewiduje, patrząc na rynek w dłuższej perspektywie, że do 2024 roku ropa będzie się wahać w przedziale 50-70 dol./b, przy czym w krótkim terminie oczekuje poziomów bliższych 70 dol./b. Z ankiety przeprowadzonej przez "The Wall Street Journal" wśród 11 banków inwestycyjnych wynika natomiast, że oczekiwana średnia cena ropy w tym roku to 67 dol./b (wobec 69 dol./b w ankiecie grudniowej).

W przypadku ropy sporo jest elementów, poza samą kondycją gospodarki, wpływających na notowania surowca. OPEC i kraje stowarzyszone zdecydowały się obniżyć produkcję o 1,2 mln baryłek dziennie od stycznia 2019 r., by podbić kurs surowca, co faktycznie zaowocowało wzrostem cen. Cięcia mają być kontynuowane przez sześć miesięcy. Do tego należy dodać inne czynniki ograniczające podaż, jak nałożenie przez USA sankcji na Iran, czy kryzys gospodarczy w Wenezueli.

Kryzys mógłby sprzyjać cenie złota

Cena złota od trzech lat porusza się w przedziale 1.150-1.350 dol. za uncję. Teraz kosztuje blisko 1.330 dol. za uncję. Od początku października zeszłego roku notowania złota zaczęły rosnąć. Część analityków liczy, że przerodzi się to w trwalszy trend. Do tego potrzebna jest jednak bessa na rynku akcji. Wówczas uwaga inwestorów przeniesie się właśnie na rynek złota.

Przyjmuje się, że ceny złota rosną w czasach kryzysu i recesji, gdy wzrasta zapotrzebowanie na bezpieczne lokaty kapitału. Złoto było postrzegane jako sposób na zabezpieczenie wartości pieniądza. Być może czekające nas schłodzenie gospodarki w połączeniu z niepewnością polityczną będzie sprzyjać korzystnym trendom na złocie.

Ważne będzie też, co stanie się z kursem dolara. Przeważnie spadek kursu amerykańskiej waluty skutkował wzrostem cen złota i odwrotnie. Analitycy spodziewają się niższej niż w ubiegłym roku dynamiki wzrostu gospodarczego w USA, ale nie zakładają załamania na tamtejszym rynku. Z jednej strony obserwujemy tam pogarszanie się konsumpcji i spadki sprzedaży, z drugiej jednak pojawiają się optymistyczne dane z rynku pracy. Kolejne miesiące przyniosą zapewne więcej odpowiedzi na to, w jakim kierunku będzie się rozwijać sytuacja w USA.

wd

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2018

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »