Zamach na pieniądze w OFE

Średnie zarobki w OFE - 53 tys. zł

- 24,5 mln zł zarobiło w 2012 r. łącznie ok. 40 osób zasiadających w zarządach Otwartych Funduszy Emerytalnych. Przeciętnie dostali po 6 tys. zł podwyżki - ustaliła "Gazeta Wyborcza".

Jak wynika ze sprawozdań przesyłanych do Komisji Nadzoru Finansowego - "GW" poznała zbiorcze dane z tych dokumentów.

Średni roczny zarobek wyniósł 636 tys. zł (nie tylko pensje, ale też premie roczne i inne świadczenia).

Jak wylicza "GW", daje to średnio 53 tys. zł miesięcznie, czyli wzrost wyniósł 13 proc., bo w 2011 r. było to 47 tys. zł. A w 2012 r. przeciętne zarobki w Polsce zwiększyły się tylko o 3,5 proc. - do 3591 zł; inflacja w tym czasie wzrosła o 3,6 proc.

Wczoraj "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że ujawnienia zarobków w zarządach OFE domaga się minister finansów Jacek Rostowski. To jego pomysłem było obniżenie składki do OFE z 7,3 do 2,3 proc. Różnica trafia na subkonta ZUS.

Reklama

- Wynagrodzenia w OFE powinny być jawne. Przecież są częścią publicznego systemu emerytalnego. Tak orzekł Sąd najwyższy w 2008 roku - mówi rozmówca "Gazety Wyborczej".

Jego zdaniem, szefowie OFE powinni składać oświadczenia majątkowe, tak samo jak urzędnicy państwowi, członkowie zarządów państwowych firm, czy giełdowych spółek. Dzięki temu wiemy, że Zbigniew Jagiełło, prezes notowanego na giełdzie banku PKO BP zarobił w zeszłym roku 2,5 mln zł.

Jak na standardy rynkowe, pensje w OFE, do najwyższych nie należą. Np. prezes kontrolowanego przez skarb państwa KGHM zarobił w ubiegłym roku prawie dwa miliony złotych. To o sto tysięcy mniej niż 2011 roku. Prezes PZU zarobił około dwóch milionów złotych.

RMF

NOTOWANIA FUNDUSZY EMERYTALNYCH

_ _ _ _ _

Jakie wyniki OFE?

Z danych KNF dotyczących OFE wynika, że gdy chodzi o ostatnie trzy lata stopa zwrotu sięgnęła prawie 20 proc. Jeśli byśmy spojrzeli na osobę, która zarabia przeciętnie i odkłada na swoim koncie w OFE, to jej "zysk" przekracza 30 proc. Problem polega na tym, że te fakty się nie mogą przebić do opinii publicznej. OFE są "chłopcem do bicia", zawsze pod ręką i można je zawsze wykorzystywać do realizacji zupełnie innych celów - stwierdza Wojciech Nagel dla agencji Newseria.

Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych nie zgadza się z twierdzeniem, że instytucje zarządzające funduszami zarabiają za dużo.

- Ważne jest, aby koszty instytucji finansowych: banków, domów maklerskich, towarzystw, funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych, były adekwatne do zysków, które oferują. Jako uczestnik OFE jestem zdeklarowanym zwolennikiem systemu wielofilarowego. Uważam również, że opłaty, które są pobierane, czy to od składki, czy od aktywów, powinny być kosztami, które są stosowane mniej więcej w takiej samej wysokości jak koszty, które są zagranicą - podkreśla Wojciech Nagel.

Newseria

RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PTE | emerytura | OFE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »