Tarcza antykryzysowa. Poradnik przedsiębiorcy

Ważny głos w sprawie odebrania firmom pomocy z tarcz

Po licznych ponagleniach kierowanych do rządu przez Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców w sprawie niejasnych przepisów dotyczących odbierania pomocy publicznej za łamanie obostrzeń sanitarnych i braku drogi odwoławczej jest długo wyczekiwana odpowiedź. Opinia jest pozytywna dla przedsiębiorców, ale... prawnie niewiążąca.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Chodzi o uchwaloną 28 października ubiegłego roku, a opublikowaną pod koniec listopada tzw. ustawę antycovidową, a konkretnie jej art. 23. Zgodnie z jego zapisem,  naruszenie przez przedsiębiorcę ograniczeń i zakazów w związku z pandemią stanowi podstawę odmowy udzielenia pomocy publicznej, w szczególności wsparcia finansowego albo jej zwrot.  Ustawa nie przewiduje jednak żadnej drogi odwoławczej w spornych sytuacjach.

Reklama

Interia tuż po uchwaleniu przepisów pisała, że w tym brzmieniu są one problematyczne, bo  państwo może pozbawić firmy pomocy nawet z błahego powodu na podstawie uznaniowych i subiektywnych decyzji, a w ustawie brak jest drogi odwoławczej.

Przedsiębiorca ubiegający się o pomoc z rządowych tarcz, w tym Tarczy Finansowej PFR, musiał złożyć stosowne oświadczenie, że nie naruszył ograniczeń i zakazów.  Problem w tym, że wątpliwości interpretacyjne budzi kwestia, kiedy dochodzi do łamania przepisów epidemicznych.

- Przepis jest tak skonstruowany, że zachodzi niejasność dotycząca momentu stwierdzenia naruszenia: czy następuje to już w momencie ukarania mandatem bądź karą administracyjną, czy w chwili po rozstrzygnięciu definitywnym (prawomocnym i ostatecznym) - zwracało uwagę biuro rzecznika MŚP i w listopadzie ubiegłego roku skierowało wniosek do Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPIT) o wydanie objaśnień prawnych dotyczących tego przepisu. Na odpowiedź trzeba było poczekać, bo w rządzie sprawa krążyła między kancelarią premiera, Ministerstwem Zdrowia i resortem rozwoju.

Objaśnienie w tej sprawie wydał w końcu wiceszef resortu rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak, choć jednocześnie zastrzegł, że jego ministerstwo nie projektowało tego przepisu, nie uczestniczyło w jego procedowaniu, a nawet go nie opiniowało.

- W ocenie resortu rozwoju, pracy i technologii wskazane byłoby przyjąć, że stwierdzenie naruszenia powinno następować po przeprowadzeniu wszystkich potrzebnych czynności wyjaśniających i dokonaniu wszechstronnej oceny dowodów - czytamy między innymi w przesłanej opinii.

Dalej z kolei jest napisane, że "argumenty natury systemowej przemawiają za przyjęciem, że «stwierdzenie naruszenia» w rozumieniu art. 23 ust. 1 i 2 ustawy antykryzysowej następuje po rozstrzygnięciu definitywnym (prawomocnym i ostatecznym)".  W opinii ministerstwa przy wykładni tego rodzaju przepisów należy się zaś kierować zasadą in dubio pro libertate, zgodnie z którą, w razie nie dających się usunąć wątpliwości należy przyjąć wykładnię korzystną dla przedsiębiorcy/obywatela.

Po otrzymaniu tej opinii Rzecznik MŚP zwrócił się do kluczowych instytucji o zapoznanie się z tezami przedstawionymi w objaśnieniach i ich uwzględnienie w celu zapewnienia jednolitego stosowania przepisów prawa. Chodzi o Policję, Głównego Inspektora Sanitarnego, dyrektorów wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych, prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, szefa Krajowej Administracji Skarbowej, dyrektorów Izb Administracji Skarbowej,  a także dyrektorów wojewódzkich urzędów (z prośbą o powiadomienie Powiatowych Urzędów Pracy).

Zdaniem ekspertów opinia ministerstwa rozwoju jest korzystna dla przedsiębiorców, ale niewiążąca.

- To istotna opinia, która powinna być kierowana przede wszystkim do organów, które są uprawnione do stwierdzenia naruszeń i zobowiązania do zwrotu pomocy publicznej. Słusznie Rzecznik MŚP zwrócił się o powiadomienie odpowiednich organów państwowych do zapoznania się z jej tezami w celu jednolitego stosowania prawa. Niestety nie jest ona wiążąca dla organów państwowych i nie stanowi źródła prawa - komentuje Bartosz Ulczycki, prawnik kancelarii DGTL Kibil Piecuch i Wspólnicy.  Dodaje jednocześnie, że pomimo tego przedsiębiorcy, którzy zostali pozbawieni pomocy publicznej na skutek potencjalnego naruszenia obostrzeń covidowych otrzymali w swoje ręce ważny argument, którym mogą się bronić przed decyzjami o zwrocie pomocy publicznej.

- Zobaczymy, jak podejdą do tego organy przyznające pomoc. Minister Rozwoju, Pracy i Technologii jednoznacznie podkreślił, że odbiór pomocy publicznej powinien następować w drodze decyzji administracyjnej. Natomiast każda decyzja musi zawierać pouczenie o tym czy i w jakim trybie służy od niej odwołanie. Jeżeli zatem organy przy odmowie udzielenia pomocy publicznej lub zobowiązaniu do jej zwrotu nie zawrą takiej informacji, to potencjalnie pokrzywdzeni przedsiębiorcy będą mogli powoływać się na wadliwość decyzji administracyjnej, co może doprowadzić do braku podstawy prawnej zobowiązania przedsiębiorców do zwrotu pomocy publicznej - wskazuje prawnik. - Kodeks postępowania administracyjnego jednoznacznie stwierdza, że każde postępowanie administracyjne jest dwuinstancyjne, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. W niniejszej sytuacji przepisu szczególnego brak. Zatem wyłączenie drogi odwoławczej będzie stanowiło naruszenie prawa, co będzie uzasadniało wadliwość decyzji o zwrocie pomocy publicznej - wyjaśnia Ulczycki.

Zaznacza jednak, że z uwagi na fakt, iż odpowiedź ministra nie stanowi źródła prawa, podejście organów może być różne i różne może być rozpatrywanie spraw. Kluczowe będzie tutaj rozpatrzenie pierwszych spraw.

Podobnego zdania jest Arkadiusz Pączka, wiceprezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.

-  To bardziej komentarz czy opinia, więc mimo, że korzystna dla przedsiębiorców, to nie jest wiążąca. Wskazuje jednak jaki powinien być kierunek interpretacji przepisów w sporach, które zapewne się pojawią. Praktyka będzie bardzo ciekawa, mam nadzieję jednak, że nie dojdzie do licznych sporów. Zakładam też, że jeśli takie przypadki się pojawią, to rzecznik przedsiębiorców będzie interweniował i  powoływał na tę opinię - mówi Arkadiusz Pączka.

- Brak ustawowych gwarancji odwołania i opieranie się jedynie na odpowiedziach ministerstwa nie sprzyja tworzeniu zaufania społeczeństwa do organów państw - dodaje z kolei Bartosz Ulczycki.

Monika Krześniak-Sajewicz

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tarcza antykryzysowa | pomoc dla firm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »