Prezes PGE dla Interii: Węgiel i wiatraki nie idą w parze

Inwestycje w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku to duże wyzwanie. Budowa 11 GW mocy kosztować będzie ok. 150 mld zł. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski zapewnia, że międzynarodowe banki i instytucje finansowe są zainteresowane finansowaniem projektów offshorowych, ale konieczne jest jak najszybsze wydzielenie aktywów węglowych z grup energetycznych. Banki nie chcą bowiem kredytować firm związanych z węglem.


W poniedziałek firmy PGE, Enea i Tauron podpisały list intencyjny w sprawie współpracy przy przyszłych projektach morskich farm wiatrowych. Celem jest powołanie spółki celowej, która w przyszłości będzie realizować nowe inwestycje na Morzu Bałtyckim. - Chcemy aplikować wspólnie o prawo wznoszenia sztucznych wysp na Bałtyku w nowej perspektywie ogłoszonej przez rząd. Chcemy połączyć siły, kompetencje, możliwości - mówi Interii Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.

Podkreśla, że spółka celowa powstanie najszybciej jak to będzie możliwe, gdy tylko firmy uzgodnią między sobą wszystkie warunki, na jakich będzie ona działać. - Wstępne założenie jest takie, że będziemy w niej partycypowali w równych częściach. Trzeba podpisać stosowną umowę, zarejestrować spółkę i rozpocząć działania. Wydaje się, że nie powinno to trwać zbyt długo. Naszym celem jest wspólne aplikowanie o prawo do wznoszenia sztucznych wysp na Bałtyku. Ogłoszenie w tej sprawie ma się ukazać w pierwszym kwartale 2021 r., więc zależy nam na podpisaniu tej umowy najszybciej jak się da - informuje.

Reklama

Potencjał polskiej części Bałtyku oceniany jest na 11 GW, a szacowana wartość inwestycji wynosi ok. 150 mld zł. - Będzie to jedna z najważniejszych inwestycji dla całej polskiej gospodarki. Szacuje się, że inwestycje w offshore mogą wygenerować ponad 70 tys. nowych miejsc pracy - mówi Dąbrowski.

Dlatego ważne jest, by jak największa część tych środków pozostała w Polsce. Będzie to możliwe dzięki wykorzystaniu w jak największej części poddostawców, podwykonawców i usługodawców krajowych. PGE zorganizowała już kilka spotkań z przedsiębiorcami, którzy mogliby uczestniczyć w inwestycjach, mimo że budowa ma ruszyć dopiero za dwa-trzy lata. - Chcemy, by polskie firmy mogły przygotować się do inwestycji, by nie zostały zaskoczone, by nie okazało się, że w przetargach mogą startować tylko firmy zagraniczne mające doświadczenie - informuje prezes spółki.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PGE prowadzi w tej chwili trzy inwestycje o łącznej mocy 3,5 GW. Najbardziej zaawansowane są projekty Baltica 2 i Baltica 3, o łącznym potencjale 2,5 GW. - Uzyskaliśmy decyzje środowiskowe, mamy podpisane umowy z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, pracujemy nad wyprowadzeniem mocy - mówi Dąbrowski. Dodaje, że tylko w przypadku tych dwóch projektów, o łącznej mocy 2,5 GW, konieczne będzie zaangażowanie kapitału w wysokości ok. 20 mld zł.

Prezes podkreśla, że wyzwanie jest ogromne ze względu na koszty inwestycji. Zapewnia, że jest duże zainteresowanie instytucji finansowych, funduszy inwestycyjnych i banków z całego świata, ale by uzyskać kredyty na atrakcyjnych warunkach powinno się być wolnym od węgla. - Stąd projekt prowadzony przez Ministerstwo Aktywów Państwowych dotyczący wydzielenia aktywów węglowych z naszych grup energetycznych do osobnych podmiotów, byśmy mogli uzyskać bardziej atrakcyjne finansowanie, bardziej atrakcyjne ubezpieczenia - informuje. Dodaje, że wydzielenie aktywów węglowych powinno nastąpić jak najszybciej.

Monika Borkowska 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »