Wakacje 2022

Wakacyjny zastój na bułgarskiej riwierze

Wakacje all inclusive lub rehabilitacja nad Morzem Czarnym w Bułgarii są popularnym kierunkiem wakacyjnym. W tym roku jednak turyści trzymają się od niej z daleka. I to nie tylko z powodu wojny na Ukrainie.

"Kartę napojów, proszę!" - "No tak, sorry, jeszcze jest w drukarni...".

Jeszcze? 15 lipca? Ten dialog w jednym z bułgarskich barów na plaży w skrócie opowiada całą historię. Historię kiepskich usług, zawiedzionych oczekiwań i spadającej liczby turystów na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego. Tam, gdzie rok temu na długich piaszczystych plażach kłębił się barwny tłum, gdzie leżak stał za leżakiem, a parasol za parasolem, w tym roku panuje niezwyczajny spokój.

W czerwcu, jak informują w bułgarskich mediach hotelarze i biura podróży, w skądinąd dobrze odwiedzanych nadmorskich kurortach nie działo się prawie nic. Również w lipcu turystów zagranicznych jest znacznie mniej niż zwykle.

Reklama

Są ku temu powody. Po pierwsze, w pobliżu szaleje wojna. Słynna ukraińska Wyspa Wężowa znajduje się zaledwie 300 kilometrów od bułgarskiej plaży. Po drugie, w całej Europie liczby zakażeń koronawirusem biją rekordy. Po trzecie, na lotniskach panuje absolutny chaos. Na dodatek inflacja częściowo zjadła pieniądze przeznaczone na wakacje.

Czytaj również raport specjalny Serwisu Biznes Interii - Wakacje 2022

W Bułgarii już nie tak tanio

W każdym razie czarnomorskie wakacje w Bułgarii nie są już tak tanie, jak mogłoby się wydawać. Oferty all inclusive w Turcji i Hiszpanii są często tańsze niż w Bułgarii. Na pytanie zadane w losowo wybranym trzygwiazdkowym hotelu przy plaży w Burgas pada odpowiedź: Tydzień all inclusive kosztuje tutaj około tysiąca euro na osobę.

Na plaży koktajl owocowy kosztuje o jedną piątą więcej niż przed rokiem. Za lekki posiłek dla dwóch osób z sałatką i butelką różowego wina trzeba wyłożyć 60 euro. Kawa kosztuje dwa i pół euro. - Żywność stała się droższa, musimy to jakoś wyrównać - wyjaśnia kelner z zatroskaną miną. Podobnie jest z dzierżawcami plaż, którzy "rekompensują" sobie straty wyższymi cenami za parasole i leżaki. W niektórych miejscach komplet kosztuje nawet 20 euro dziennie. W tej sytuacji nawet miejscowi turyści z Sofii wolą jechać do Grecji, gdzie ceny są porównywalne, ale obsługa lepsza.

Rosjanie i Niemcy na bułgarskim wybrzeżu

Najważniejsi dla Bułgarii turyści, Rosjanie i Niemcy, lecą tego lata raczej do Turcji, twierdzą przedstawiciele biur podróży. - Zwykle było tu 450-500 tysięcy rosyjskich turystów, ale w tym roku zupełnie ich zabrakło - mówi nam Marija Tabakowa, pełnomocniczka do spraw turystyki w czarnomorskiej metropolii Burgas. - Rezerwacje last minute z Niemiec były w maju i czerwcu bardzo kiepskie - wyjaśnia Wencisław Tanczew, który zajmuje się Bułgarią w biurze podróży Alltours. - Urlopowicze z tego segmentu wyjechali do Anatolii i Hiszpanii, bo tam ceny i rabaty są lepsze. A rodziny z dziećmi unikają Bułgarii z powodu wojny - dodaje. - O ile w 2021 roku na wakacjach w Bułgarii przebywało ponad 600 tysięcy niemieckich turystów, to w tym roku spodziewanych jest o 40-50 procent mniej - mówi Tanczew.

Dla Rosjan, którzy posiadają w Bułgarii około 400 tysięcy (wakacyjnych) nieruchomości, podróżowanie stało się skomplikowane z powodu sankcji. I choć Bułgarzy są w zasadzie przyjaźnie nastawieni do Rosji, a język i pismo są bardzo podobne, to jednak z powodu wojny na rosyjskich turystów patrzą tu i ówdzie krzywo.

Atuty Bułgarii

Lepiej niż w wypadku turystyki plażowej powodzi się sektorowi turystyki medycznej, stomatologicznej oraz rehabilitacyjnej i kuracyjnej, który jest popularny zarówno wśród Rosjan, jak i Niemców. Od 2020 roku niemieckie kasy chorych uznają usługi świadczone w bułgarskich uzdrowiskach i terapie poza szpitalami. Z reguły pokrywają koszty niezbędnych zabiegów i pobytów w sanatoriach, czasem nawet koszty podróży.

Leczenie stomatologiczne, implanty, operacje oczu i usługi okulistyczne, chirurgia kosmetyczna, kąpiele błotne, masaże i nowoczesne leczenie prądem - oferty na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego są różnorodne. Ale i tu brakuje kadry, jak wszędzie. I także tutaj obsługa nie jest zbyt życzliwa, jak to ukazuje ta rozmowa telefoniczna z całodobową kliniką:

- Czy oferują państwo ten zabieg?

- Nie mam pojęcia, tu jest tylko umawianie terminów.

- A czy mógłby pan łaskawie rzucić okiem?

- Nie mogę, to jest w innym budynku.

Z brakiem chęci spełnienia życzeń klientów można spotkać również na plaży, co pokazuje poniższa scenka: Obok lodówki z lodami siedzą dwaj wyraźnie znudzeni mężczyźni, których ciała pokryte są mnóstwem tatuaży i złota. Jest czwarta po południu...

- Czy możemy dostać lody?

- Nie, mamy zamknięte.

Kiepska obsługa i rosnące ceny odstraszają wielu turystów z kraju i zza granicy. Do tego dochodzą skutki pobliskiej wojny, które są odczuwalne także tutaj. Na przykład w czerwcu morze wyrzuciło na bułgarskie plaże tysiące martwych delfinów.

- Zginęły co najmniej trzy tysiące zwierząt - mówi kierujący badaniami Iwan Rusiew. - Używanie technologii sonarowej i eksplozje zniszczyły wrażliwy system nawigacyjny zwierząt - wyjaśnił. Inne mogły też stać się bezpośrednimi ofiarami działań zbrojnych.

Wniosek jest taki, że mimo pięknej przyrody bułgarskie wakacje nad Morzem Czarnym pozostają niejednoznacznym przeżyciem.

Alexander Andreev

Redakcja Polska Deutsche Welle

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zobacz również:

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: wakacje | Bułgaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »