Czego możemy oczekiwać po szczycie?

Od rozwiązania europejskiego kryzysu dłużnego zależy to, jak w tym tygodniu inwestorzy będą podchodzić do aktywów ryzykownych - właśnie dlatego wszyscy zastanawiają się, jakie rezultaty przyniesie środowy szczyt UE. Czego zatem możemy się spodziewać?

Analitycy Saxo Banku prognozują że na szczycie UE dostaniemy:

1) restrukturyzację zadłużenia Grecji z dobrowolnym zaangażowaniem sektora prywatnego w celu uniknięcia niewypłacalności, od której ubezpieczenie stanowią instrumenty typu CDS,

2) rekapitalizację banków wartą około 100 miliardów euro, a także

3) wskazówki dotyczące tego, jak decydenci za pośrednictwem dźwigni podwyższą zdolność płatniczą EFSF do 2 bilionów euro.

Nie spodziewamy się, że zbliżający się szczyt UE okaże się ostatecznym rozwiązaniem, ponieważ występuje wiele niewiadomych - prawdopodobnie będziemy mieć zatem do czynienia z procesem wieloetapowym.

Reklama

Z uwagi na brak ostatecznego rozwiązania, a także na ryzyko tego, iż szczyt UE rozczaruje rynek, sądzimy, że na rynku powinna występować niewielka przewaga pozycji długich, zaś przed rozpoczęciem średnioterminowego trendu wzrostowego na rynku akcji trzeba będzie jeszcze poczekać na rozwój sytuacji w Europie.

Zaangażowanie rynków wschodzących

Przede wszystkim musimy jednak zrozumieć, z jakiego rodzaju problemem zmagamy się obecnie. Od czasu pęknięcia bańki kredytowej w latach 2007 i 2008 w gospodarkach rozwiniętych trwa obniżanie ogólnego poziomu zadłużenia - potężna redukcja zobowiązań łagodzona jest jedynie przez luźną politykę pieniężną realizowaną za pośrednictwem programów skupu aktywów.

Świat jest obecnie podzielony na dwie części - kraje rozwinięte są dłużnikami, zaś gospodarki wschodzące są wierzycielami.

Pomimo teorii dotyczących możliwej separacji te dwa światy nie mogą żyć bez siebie nawzajem, a zatem wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Właśnie dlatego bynajmniej niewykluczone jest zaangażowanie się rynków wschodzących w rozwiązanie problemów krajów rozwiniętych z nadmiernym zadłużeniem.

W świecie, w którym obowiązującym trendem jest obniżanie ogólnego poziomu zadłużenia, decydenci mają do wyboru zróżnicowane opcje, takie jak transfer bogactwa (np. z Niemiec do reszty Europy za pośrednictwem EFSF), drukowanie pieniędzy lub spisywanie długów na straty - wszystkie z nich mają określone konsekwencje. Niezależnie jednak od tego, jakie rozwiązanie wybiorą decydenci, najważniejszym celem każdego z planów będzie utrzymanie ładu - w środę zaś dostaniemy kilka wskazówek dotyczących tego, jakie są na to szanse w przypadku europejskiego kryzysu zadłużeniowego.

Zespół ds. Strategii Saxo Bank pod kierownictwem Steena Jakobsena

_ _ _ _ _ _

Spór w UE

Ekonomista, profesor Witold Orłowski, ocenia, że najważniejszą osią sporu na temat sposobu wychodzenia z kryzysu gospodarczego w Unii Europejskiej, jest ustalenie nowych zasad funkcjonowania strefy euro. W środę po raz kolejny w tej sprawie spotykają się unijni przywódcy. Gość Programu Pierwszego Polskiego Radia wyjaśnia, że przyszłość strefy euro zależy od porozumienia dwóch największych jej gospodarek - niemieckiej i francuskiej.

Witold Orłowski wyjaśnił, że Francuzi, stawiając się na czele krajów słabszych, chcieliby, żeby zmiany polegały głównie na emisji euroobligacji, na stworzeniu wspólnego rządu gospodarczego, czyli wspólnie ustalać finanse.

Z kolei Niemcy chcą, aby każdy, kto przekracza deficyt, płacił za to miliardową karę. "Niemcy chcą rzeczywiście wprowadzenia żelaznych zasad, na których rzeczywiście powinno nam wszystkim zależeć, również Polsce, jeśli kiedyś chce mieć euro dlatego, że jest to sposób zmuszenia wszystkich, którzy mają euro do zgodnego z przeznaczeniem użytkowania tej waluty, a nie do zadłużania się na koszt innych" - ocenił ekonomista.

Co z Polską?

Profesor Orłowski odniósł się też do sprzecznych opinii agencji ratingowych na temat wiarygodności kredytowej Polski. Wczoraj agencja ratingowa Standard & Poor's nie wykluczyła podniesienia ratingu naszego kraju. Agencja ratingowa Moody's zapowiedziała z kolei możliwość obniżenia ratingu.

Zdaniem profesora Orłowskiego, nie ma w tym żadnej sprzeczności. Ekonomista ocenił, że to pokazuje, iż przez ostatnie lata Polska znalazła się w stanie chwiejnej równowagi. "To wygląda dokladnie jak sytuacja kogoś, kto stoi na skrzyżowaniu i pójdzie albo w lewo albo w prawo. Wiadomo, że nie można wiecznie stać na tym skrzyżowaniu, bo się nigdzie nie dojedzie, bo skręcimy albo w dobrą albo w złą stronę" - wyjaśnił Orłowski. "Oczywiście wiele krajów chciałoby mieć taki wybór" - dodał profesor. PR1.

Informacyjna Agencja Radiowa

Saxo Bank
Dowiedz się więcej na temat: kryzys gospodarczy | szczyt UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »