Tajna broń rosyjskiej gospodarki?

Kaszpirowski wraca do rosyjskiej telewizji. Komentatorzy uważają, że ma leczyć narastające niepokoje społeczne, związane z sytuacją gospodarczą w Rosji. Czy problemy gospodarcze i masowe zwolnienia spowodują rozruchy i zamieszki? Według specjalistów Polsce to nie grozi.

Kaszpirowski wraca do rosyjskiej telewizji. Komentatorzy uważają, że ma leczyć narastające niepokoje społeczne, związane z sytuacją gospodarczą w Rosji. Czy problemy gospodarcze i masowe zwolnienia spowodują rozruchy i zamieszki? Według specjalistów Polsce to nie grozi.

Media światowe obwieściły tę nowinę w poniedziałek. Wraca Kaszpirowski, popularny w latach 90-tych teleuzdrowiciel i bohater skołatanej przemianami geopolitycznymi zbiorowej wyobraźni narodów bloku wschodniego. Anatolij Kaszpirowski, hipnotyzer i uzdrowiciel, wraca do rosyjskiej telewizji, z której zniknął przed 15 laty. Do niedawna "leczył" na terenie USA. Rzekomo pomagał w rozwiązywaniu tamtejszych społecznych problemów, wskazując, podczas indywidualnych sesji, drogi wychodzenia z otyłości.

Teraz występował będzie na antenie kanału telewizyjnego NTW, którego właścicielem jest Gazprom. Inna niż w latach 90-tych będzie formuła programu. Nie zobaczymy już zbliżenia twarzy mężczyzny, który odlicza "adin, dwa, tri, czitiri". Kaszpirowski będzie spotykał się ze znanymi osobami, wysłuchiwał zwierzeń o ich dolegliwościach, problemach i proponował swoje metody pomocy.

Reklama

Wydaje się, że nie przypadkiem Kaszpirowski pojawił się w telewizji rosyjskiej w latach 80 i 90-tych. Był to okres radykalnych przemian gospodarczo-ustrojowo-społecznych, przemiany ekonomiczne powodowały masowe zwolnienia z fabryk i zakładów prowadzonych w duchu komunistycznym. Panujący nastrój niepewności, niezadowolenia i obaw o jutro wywołał potrzebę tematu zastępczego. A Kaszpirowski doskonale się do tego nadawał. Psychiatra Anatolij Kaszpirowski stał się gwiazdą za sprawą programów telewizyjnych.

Mimo że nawet w radzieckiej prasie komentatorzy i specjaliści nazywali "telepsychologa" szarlatanem i oszustem to druga grupa komentatorów i specjalistów kibicowała "cudotwórcy, geniuszowi, telewizyjnemu znachorowi". A ludzie uwierzyli w moc uzdrawiania przez telewizor, w spotkania w wielkich halach, podczas których Kaszpirowski uzdrawiał równocześnie tysiące osób. Po kilku latach jego występów, także w polskiej telewizji i gościnnie w największych polskich miastach, skutki działalności uzdrowiciela odnotowały rosyjskie urzędy statystyczne i służba zdrowia. Zwiększyła się zapadalność na choroby, które wymagają wczesnego wykrycia, więcej ludzi umierało na serce i na raka.

Trudno jednoznacznie określić, czy powrót Kaszpirowskiego na ekrany rosyjskich telewizorów to przezorność socjotechników próbujących przewidywać reakcje społeczne w sytuacji pogarszających się warunków materialnych. Kwestia jest istotna również w świetle informacji o zwolnieniach w polskich zakładach i fabrykach. Czy sytuacja gospodarcza może doprowadzić do radykalnych przejawów niezadowolenia, rozruchów i zamieszek? - Miejmy nadzieję, że tak dramatyczne przejawy społecznego niezadowolenia nie będą miały miejsca, chociaż kryzys gospodarczy sprzyja takim formom społecznego protestu, szczególnie tam, gdzie pakiety antykryzysowe nie będą przynosić spodziewanych rezultatów - mówi Barbara Kwiecień, prezes Edelman Polska.

- Miejmy nadzieję, że rządzący będą się kierowali społecznymi oczekiwaniami i postawią na zgodę pomiędzy różnymi środowiskami. Oczekiwanie takiej współpracy jest jednym z najważniejszych wniosków płynących z tegorocznego badania Edelman Trust Barometer - dodaje Kwiecień.

Kamil Broszko

Brief.pl
Dowiedz się więcej na temat: Bronia | broń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »