W skrócie
- Średnie wynagrodzenie w Polsce we wrześniu w skali rok do roku zwiększyło się aż o 7,5 proc. Tak duży wzrost płac może być dla RPP sygnałem, że politykę monetarną należy rozluźniać bardzo ostrożnie.
- Wiele renomowanych instytucji finansowych zakłada, że w najbliższym czasie euro wzmocni się, głównie wobec dolara. Zdecydować mogą o tym pogarszające się perspektywy wzrostu gospodarczego USA i redukcji stóp procentowych przez Fed.
- Rabobank przewiduje, że eurodolar do końca tego roku będzie pozostawał w okolicy 1,16, a wiosną 2026 roku wzrośnie do 1,20. Analitycy Westpac prognozują, że w ciągu dwóch lat kurs wspólnej waluty może osiągnąć poziom 1,27 dolara.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Na początku tego tygodnia euro spadło do poziomu 4,236 zł - najniższego od ponad trzech miesięcy. Zmiana jest o tyle ważna, że wspólna waluta od połowy września utrzymywała się powyżej 4,25 zł. Euro zaraz po niedzieli straciło na wartości także wobec dolara amerykańskiego. Eurodolar zaczął był wyceniany na około 1,164, choć tuż przed weekendem kosztował ponad 1,172.
Trump tym razem wzmocnił dolara
Jeszcze niedawno dolar w odniesieniu do euro wypadał słabo, po tym jak prezydent USA zapowiedział, że o 100 proc. może podnieść cła na towary z Chin. W ten sposób Donald Trump zareagował na chiński plan ograniczenia eksportu metali ziem rzadkich, kluczowych dla nowoczesnych technologii.
Kilkadziesiąt godzin później lokator Białego Domu zaczął łagodzić stanowisko. Oznajmił, że jednak spotka się z przywódcą Chin, Xi Jinpingiem, podczas szczytu Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Seulu, który rozpocznie się 31 października. Oznajmił, że oczekuje "uczciwego porozumienia z Pekinem", a Xi Jinpinga nazwał "silnym politykiem i niezwykłym człowiekiem". Te słowa wystarczyły, by dolar wzmocnił się do euro.
Złoty ma dodatkowe argumenty
Spadek napięcia w relacjach Chiny-USA i oddalenie perspektywy nowej wojny handlowej pomogło także złotemu wzmocnić się do wspólnej waluty. Zawsze bowiem, gdy komplikuje się sytuacja geopolityczna, słabną waluty Europy Środkowo-Wschodniej, ale odrabiają straty, gdy maleje temperatura konfliktów międzynarodowych.
Jednak nie tylko relacje Waszyngton-Pekin wpływają na złotego. Wiele wskazuje na to, że inwestorzy bardzo dobrze przyjęli najnowsze dane z polskiej gospodarki. Produkcja przemysłowa w skali rok do roku wzrosła we wrześniu aż o 7,4 proc. Nawet jeśli wyłączymy z tego rachunku czynniki sezonowe, to skok produkcji o 5,7 proc. też był bardzo duży.
Obraz sytuacji nieco pogarsza wskaźnik koniunktury PMI dla polskiego przemysłu. Wynosi 48 punktów, czyli lokuje się poniżej 50 punktów będących umowną granicą między rozwojem, a recesją. Trzeba jednak pamiętać, że najnowszy PMI jest na najwyższym poziomie od kwietnia.
Stopy procentowe NBP wielką niewiadomą
Bardzo ważnym elementem sytuacji gospodarczej jest wskaźnik wzrostu płac podawany przez Główny Urząd Statystyczny. Wiemy już, że średnie wynagrodzenie we wrześniu w skali rok do roku zwiększyło się aż o 7,5 proc. Wzrost płac jest w tej chwili dla Rady Polityki Pieniężnej jednym z głównych czynników ryzyka dla dalszej ścieżki inflacji, a co za tym idzie, wytyczną w sprawie ewentualnego obniżania stóp procentowych.
W tym roku Narodowy Bank Polski zdecydował się na szybsze i głębsze niż oczekiwano cięcia stóp. Stopa referencyjna jest teraz na poziomie 4,50 proc. Jednak zdaniem wielu ekonomistów, wysoka dynamika płac może przesądzić o wyhamowaniu przez większość członków RPP kolejnych obniżek stóp. Niewykluczone, że cykl zmniejszania stopy referencyjnej zatrzyma się na docelowym poziomie 4,00-4,25 proc. Wiadomo natomiast, że im wyższe stopy procentowe, tym mocniejsza waluta.
Prognozy dla złotego, euro i dolara
Analitycy PKO BP są zdania, że kluczowe dla euro może okazać się złamanie wsparcia w okolicach 4,245 zł, do którego doszło w piątek 17 października. "Pokonanie tego poziomu z punktu widzenia analizy technicznej otworzyłoby drogę do strefy 4,22-4,23 zł i w tym tygodniu taki scenariusz wydaje się całkiem prawdopodobny" - czytamy w raporcie PKO BP. Prognozowane cofnięcie się euro byłoby powrotem do notowań z maja tego roku.
Wiele renomowanych instytucji finansowych zakłada jednak, że w najbliższym czasie euro wzmocni się, głównie wobec dolara. Rabobank przewiduje, że eurodolar do końca tego roku będzie pozostawał w okolicy 1,16, a wiosną 2026 roku wzrośnie do 1,20, choć "po drodze" możliwe będą poważne wstrząsy. Analitycy Rabobanku przypominają bowiem, że w ostatnich miesiącach inwestorzy zgromadzili duże pozycje długie w euro oraz krótkie w dolarze, co może doprowadzić do tzw. short squeeze - gwałtownego umocnienia się waluty Amerykanów, gdy uczestnicy rynku będą zmuszeni do zamykania pozycji.
Eksperci Rabobanku dodają, że dolar wciąż jest "bezpieczną przystanią", a jego globalna dominacja będzie trudna do podważenia. Z drugiej strony, kolejne cięcia stóp procentowych przez Rezerwę Federalną mogą osłabić dolara i to już w krótkim terminie. Tym bardziej, że nowy prezes Fed, po odejściu Jerome'a Powella wiosną 2026 roku, będzie zapewne zwolennikiem rozluźniania polityki monetarnej.
Kłopoty strefy euro i USA
Rabobank podkreśla też, że słabe dane gospodarcze ze strefy euro nadal utrudniają trwałe umocnienie wspólnej waluty. Choć premier Francji Sébastien Lecornu przetrwał dwa głosowania nad wotum zaufania, rząd nadal stoi na kruchym gruncie. Francuskie spory o przyszłoroczny budżet mogą utrudnić prowadzenie spójnej polityki fiskalnej, co nie sprzyja sile euro.
W porównaniu z Rabobankiem, ekonomiści Westpac widzą dużo więcej minusów po stronie Stanów Zjednoczonych niż strefy euro. Przewidują, że w ciągu dwóch lat kurs eurodolara może wzrosnąć aż do 1,27. Bank spodziewa się stopniowego osłabienia dolara, wynikającego z pogarszających się perspektyw wzrostu gospodarczego USA i redukcji stóp procentowych przez Fed.
Według Westpac, nadchodzące tygodnie przyniosą dużą niepewność na rynkach, zwłaszcza w kontekście przedłużającego się "zamknięcia amerykańskiego rządu" oraz ciągle niezażegnanych napięć handlowych między USA a Chinami. Wynikający z "government shutdown" niedostatek nowych danych makroekonomicznych utrudni zarówno decyzje Fed, jak i strategie inwestorów, gdyż stanie się przyczyną niestabilnych i "szarpanych" ruchów kursowych.
Jacek Brzeski












