Czy będzie porozumienie na ostatnią chwilę?

Po wczorajszych doniesieniach o niemal gotowej umowie, na rynku ożyły nadzieje na osiągnięcie porozumienia pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską. Emocje pobudza także krótki czas, jaki pozostał do obecnego terminu brexitu. Chociaż cały proces ciągnie się już od 2016 roku, najprawdopodobniej w ciągu ostatnich 48 godzin negocjatorom udało się wyjaśnić główne różnice w wizji dotyczącej przyszłych relacji Wielkiej Brytanii z kontynentalną częścią Europy.

Po wczorajszych doniesieniach o niemal gotowej umowie, na rynku ożyły nadzieje na osiągnięcie porozumienia pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską. Emocje pobudza także krótki czas, jaki pozostał do obecnego terminu brexitu. Chociaż cały proces ciągnie się już od 2016 roku, najprawdopodobniej w ciągu ostatnich 48 godzin negocjatorom udało się wyjaśnić główne różnice w wizji dotyczącej przyszłych relacji Wielkiej Brytanii z kontynentalną częścią Europy.

Dzisiaj rozmowy mają zostać wznowione i chociaż brytyjski premier już wczoraj kontaktował się z częścią przywódców europejskich, to właśnie dzisiaj delegacje krajów członkowskich mają poznać zarys opracowywanego właśnie porozumienia. Nauczeni trudnym doświadczeniem Theresy May, wiemy jednak, że przekonanie unijnych partnerów nie stanowi nawet połowy drogi do osiągniecia celu. Główna przeszkoda dla brytyjskiego premiera znajduje się bowiem w jego własnym państwie, gdzie będzie musiał szukać sprzymierzeńców, którzy zdecydują się poprzeć nowy układ. Przekonać będzie musiał nie tylko członków DUP (irlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej), ale także członków swojej własnej Partii Konserwatywnej, którzy nadal są zwolennikami tzw. twardego brexitu.

Reklama

Kością niezgody może ponownie okazać się kwestia kontroli granicznych, gdyż według informacji ze strony europejskiej, Brytyjczycy przystali na kontrole celne na granicy z Irlandią Północną, czemu sprzeciwiają się członkowie DUP. Co więcej, Boris Johnson będzie miał także znacznie mniej czasu niż Theresa May, która trzykrotnie próbowała przeforsować swoje porozumienie w brytyjskim parlamencie. Z pewnością nie jest to więc koniec emocji, które Brytyjczycy będą zapewniać nam przynajmniej przez kolejne dwa tygodnie. Na chwilę obecną funt utrzymuje wczorajsze wzrosty, a kabel znajduje się w okolicach czerwcowych szczytów. Pozytywny sentyment widoczny jest także na rynkach giełdowych. Po pozytywnej sesji w USA i większości krajów azjatyckich, na lekkie wzrosty wskazują kontrakty na indeksy europejskie.

Sporo dzieje się także w drugiej, wielkiej kwestii ostatnich miesięcy, czyli w relacjach pomiędzy Chinami i USA. Napięcia pomiędzy dwiema największymi gospodarkami świata ponownie narasta. Tym razem zarzewiem konfliktu jest Hongkong. Amerykanie próbują bowiem wprowadzić ustawę nakładającą obowiązek corocznej weryfikacji jego niezależności od władz w Pekinie.

Obecnie Hongkong objęty jest specjalnymi warunkami handlowymi. Do ich utrzymania konieczna ma być właśnie niezależność lokalnych władz. Chińczycy nie czekali jednak długo z odpowiedzią i zapowiedzieli działania odwetowe. Chociaż nie wiadomo dokładnie na czym maja one polegać, chiński minister spraw zagranicznych zapowiedział, że będą one dotkliwe, co prawdopodobnie nie pomoże w trwających negocjacjach handlowych. Nadal jednak nowe prawo czeka na akceptację przez Senat, a później swój podpis będzie musiał złożyć Donald Trump.

Marcin Motłoch

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »