Kursy walut: Impas w Brukseli nie przeszkadza euro

Koronawirus nie wydaje się być już mocnym zagrożeniem w krajach europejskich. Sytuacja jest względnie opanowana i europejscy liderzy mają zupełnie inny problem - jak uniknąć mocnej recesji.

Pod pewnym względem sytuację ratują banki centralnego, w szczególności EBC, który stosuje awaryjny program skupu aktywów, mający poprawić sytuację na rynkach finansowych oraz pobudzić akcję kredytową. Z drugiej strony miałyby to być jednak środki na wydatki fiskalne. W tym celu w Brukseli w ostatnich 3 dniach debatowali europejscy liderzy. Pomimo mocnych oczekiwań kolejny raz mamy impas.

Przed spotkaniem na stole leżał program wsparcia warty 750 mld EUR, z czego 500 mld miałoby być w postaci grantów, natomiast 250 mld w postaci kredytów. Już w tym momencie wiadomo, że takiej kwoty nie uda się uzyskać. Wiele krajów "oszczędnościowych" wskazywało, że program nie powinien udzielać grantów. Pomimo zmniejszenia tej kwoty do 400 mld EUR, w dalszym ciągu mieliśmy sprzeciw ze strony państw skandynawskich, wraz z Austrią oraz Holandią. Państwa te wskazały, że górnym limitem jest 350 mld EUR. Z drugiej strony mamy pozostałe państwa z Niemcami oraz Francją na czele, które chcą minimum 400 mld. Pozostałą kwestią jest również ocena "praworządności" w poszczególnych państwach i możliwości zablokowania środków. W tym wypadku najwięcej mają do powiedzenia Węgry oraz Polska. Premier Węgier jasno powiedział, że chce jednogłośności całej wspólnoty, aby móc zablokować środki, grożąc, że zablokuje wszelkie inicjatywy prawem weta. Z drugiej strony premier Luksemburga miał powiedzieć, że szykuje się rewolucja pod względem prawa weta, co mogłoby doprowadzić do przełomu w całych negocjacjach. Negocjacje mają być wznowione dzisiaj o godzinie 14:00.

Reklama

Pomimo tego impasu w Brukseli, rynki w zasadzie nie zareagowały negatywnie. Obserwowaliśmy niewielką lukę spadkową na EURUSD, ale później para dosyć szybko zaczęła kierować się w okolice poziomu 1,1450. Silne euro i słaby dolar to dobra wróżba dla polskiego złotego, choć w przypadku naszej waluty widać brak jasnych perspektyw. Z jednej strony możliwa jest sezonowa słabość, z drugiej mamy pozytywne informacje z rynków europejskich, zaś z trzeciej mamy negatywnie nastawiony NBP patrząc na perspektywy wzrostowe i również inflację, co oznacza utrzymanie polityki monetarnej w dłuższym terminie bez zmian. Niemniej, w przypadku pogorszenia się sytuacji na rynku pracy w Polsce, może okazać się, że złoty znajdzie się pod presją.

Po otwarciu sesji w Europie złoty pozostaje stabilny. Za euro płacimy 4,4764 zł, za dolara 3,913 zł, za franka 4,1592 zł, za funta 4,9143 zł.

Michał Stajniak, starszy analityk rynków finansowych XTB

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »