Kursy walut mogą odbijać po rekordowym spadku EUR/PLN
W ubiegłym tygodniu euro potaniało 11 groszy. To jeden z najsilniejszych rajdów złotego od dna Globalnego Kryzysu finansowego z 2009 roku. W poniedziałek rano EUR/PLN jest w okolicy 4,60.
W naszych prognozach walutowych zakładamy, że notowania euro będą kończyć rok w okolicy 4,58. Minione dni znacznie przybliżyły nas do tego celu. W najbliższym czasie o kontynuację umocnienia polskiej waluty może być jednak trudno - bezpośredni potencjał spadkowy EUR/PLN mógł zostać wyczerpany. Za bardziej prawdopodobny scenariusz postrzegamy korektę, która mogłaby windować kurs w kierunku 4,63 zł.
Kurs dolara nie sforsował 4,05 zł. Amerykańska waluta po skokowym osłabieniu wywołanym odkryciem wariantu omikron koronawirusa zaczyna odzyskiwać rezon względem głównych walut. Przede wszystkim: EUR/USD ma problemy z zadomowieniem się powyżej 1,13.
Piątkowy raport obrazujący kondycję amerykańskiego rynku pracy w listopadzie powierzchownie rozczarował, ale jego szczegóły sugerują, że kluczowa sfera gospodarki ma się dobrze. Tradycyjnie już w ostatnich miesiącach problemem nie jest zapotrzebowanie na pracę, ale dostępność siły roboczej. Niższemu od oczekiwań przyrostowi zatrudnienia (210 tysięcy etatów przy prognozie przekraczającej pół miliona) towarzyszą: kolejna rewizja w górę poprzednich danych, silny spadek stopy bezrobocia (do 4,2 proc.) oraz wzrost liczby przepracowanych godzin.
Kondycja kluczowej z punktu widzenia Rezerwy Federalnej sfery gospodarki nie powinna skutkować porzuceniem planów szybszej normalizacji polityki, przede wszystkim pod postacią wygaszenia skupu aktywów (tzw. tapering) prędzej niż w połowie przyszłego roku. Wygląda na to, że władze monetarne nie przestraszyły się również rozprzestrzeniania wariantu omikron koronawirusa. Wręcz odwrotnie: część decydentów może obawiać się m.in. spotęgowania zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw i tym samym oddziaływania w kierunku nasilenia presji cenowej. Jeśli o niej mowa, to należy wspomnieć, że w tym tygodniu kluczowymi danymi będą właśnie informacje o inflacji w listopadzie.
Dynamika cen konsumenckich osiągnie nowy cykliczny szczyt i może przekraczać nawet 7 proc. rok do roku, a wskaźnik bazowy może przybrać wartość o ponad 5 proc. wyższą niż przed rokiem. Powinno to stać się przesłanką do ugruntowania oczekiwań, że Fed już w grudniu zaostrzy kurs i tym samym wesprze amerykańską walutę. Może ona liczyć na powrót do łask, jeśli okaże się, że nowy wariant koronawirusa wywołał strach i szok, które nie przełożą się na powrót restrykcji i pogorszenie perspektyw wzrostu gospodarczego. Pauza w rajdzie dolara odegrała istotną rolę w skoku wartości złotego, więc potencjalny powrót na amerykańskiej waluty na wzrostową ścieżkę należy rozpatrywać w kategoriach zagrożenia dla walut koszyka gospodarek wschodzących.
Na krajowym rynku uwaga skupi się na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Naszym zdaniem na środowym posiedzeniu zdecyduje się ona na podwyżkę stóp procentowych o 75 pkt bazowych i do 2,0 proc. Adam Glapiński, prezes NBP, ostrzega przed negatywnymi skutkami (m.in. dla rynku pracy) zbyt gwałtownego zacieśniania. Jego wypowiedzi mogą sugerować, że istnieje ryzyko decyzji, która nie sprosta bardzo wyśrubowanym oczekiwaniom rynków finansowych. Możliwy jest zarówno mniej śmiały ruch stóp, jak i również zasugerowanie pauzy w cyklu. W podobnym kierunku oddziałują spadki cen surowców energetycznych (np. ropa w Londynie jest o kilkanaście procent tańsza niż w październikowym szczycie), ogłoszenie tarczy antyinflacyjnej czy nawet ostatnie, skokowe umocnienie złotego. W tym wypadku polityka pieniężna może zadziałać jak obosieczny miecz i bardzo szybko odebrać złotemu to, co mu na przełomie listopada i grudnia podarowała.
Wiatru w żagle rodzimej walucie dodały pozytywne doniesienia o postępie negocjacji nad uruchomieniem finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem w końcówce ubiegłego tygodnia Rzecznik Generalny TSUE wydał opinię zalecającą odrzucenie skarg Węgier i Polski na tzw. mechanizm warunkowości, który uzależnia dostęp do funduszy od przestrzegania praworządności. Okazuje się zatem, że nadzieje na przełamanie impasu mogły być przedwczesne.
Bartosz Sawicki