Kursy walut: Z dużej chmury mały deszcz?
Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła drugą z rzędu przecenę głównych indeksów, a w ślad za nimi podążył dziś rynek azjatycki. Początek handlu na Starym Kontynencie przynosi jednak pewną stabilizację sytuacji w oczekiwaniu na dzisiejsze dane o kwietniowej inflacji w USA.
Przypomnijmy, że rynek spodziewa się, że inflacja bazowa w skali miesięcznej powróci do 0.2 proc. m/m, co i tak przełoży się na przyspieszenie wskaźnika CPI do 3.6 proc. r/r z 2.6 proc. r/r przed miesiącem na skutek efektu niskiej bazy sprzed roku. Ten odczyt nie powinien już nikogo niepokoić, bowiem jest od dłuższego czasu oczekiwany. Większa zmienność mogłaby się pojawić, gdyby dane okazały się jeszcze wyższe.
Wczorajsze komentarze płynące ze strony przedstawicieli amerykańskiej Rezerwy Federalnej pozostawały w uspokajającym tonie. Podkreślali oni, że choć gospodarka odbija to za wcześnie jeszcze, aby mówić o zmniejszeniu skali stymulacji monetarnej. Przed miesiącem wyższe od oczekiwań dane o marcowej inflacji nie miały żadnego negatywnego efektu na rynki. Po publikacji danych inwestorzy nawet odetchnęli z ulgą, że nie przyniosły one jeszcze silniejszego wzrostu cen. Po ostatnich dużo słabszych od oczekiwań odczytach z amerykańskiego rynku pracy nie wydaje się, aby kolejne zaskoczenie wyższą dynamiką cen mogło zasiać niepokój wśród członków FOMC i wprowadzić nerwowość w podejmowanych decyzjach. Zgodny z oczekiwaniami odczyt powinien natomiast wspierać scenariusz odbudowy popytu na bardziej ryzykowne aktywa.
Na rynku walutowym eurodolar pozostaje stabilny powyżej 1.21. W gronie G10 dolar prezentuje się dość dobrze ze względu na rentowności amerykańskich dziesięciolatek wracające powyżej 1.6 proc.. Uwzględniając jednak skalę spadków głównych indeksów od początku tygodnia widać wyraźnie, że awersja do ryzyka wcale mu obecnie nie pomaga. Pod presją znajduje się natomiast dolar australijski po informacjach o możliwym obniżeniu najwyższej oceny wiarygodności kredytowej przez agencję S&P ze względu na pogarszającą się dyscyplinę finansów publicznych.
Na rynku surowcowym notowania ropy ruszają w kierunku 66 USD za baryłkę. Rynek liczy na dalsze odbicie popytu na ropę po obydwu stronach Atlantyku, co podtrzymuje pozytywny sentyment. Wczorajsze dane API wskazywały na spadek zapasów ropy o 2.5 mln baryłek. Oficjalne dane tradycyjnie dziś o 16:30. Złoto natomiast spokojne czeka na dane o inflacji powyżej 1830 USD za uncje.
Rafał Sadoch