W tym samym miejscu

Druga (i ostatnia) debata między prezydentem USA Donaldem Trumpem a kandydatem Demokratów Joe Bidenen wniosła niewiele do dyskusji o szansach zwycięstwa któregoś z nich w wyborach 3 listopada. Inwestorom dalej pozostaje wyczekiwanie progresu na polu negocjacji fiskalnych, ale coraz mniej wskazuje na przełom. Tymczasem Europa musi się zmierzyć z indeksami PMI.

Druga (i ostatnia) debata między prezydentem USA Donaldem Trumpem a kandydatem Demokratów Joe Bidenen wniosła niewiele do dyskusji o szansach zwycięstwa któregoś z nich w wyborach 3 listopada. Inwestorom dalej pozostaje wyczekiwanie progresu na polu negocjacji fiskalnych, ale coraz mniej wskazuje na  przełom. Tymczasem Europa musi się zmierzyć z indeksami PMI.

Finalna debata Trump-Biden w porównaniu z pierwszą odbyła się w bardziej cywilizowanej atmosferze i z większym skupieniem na kwestiach merytorycznych, ale nie dostarczyła raczej nic, co mogłoby wpłynąć na zmianę poglądu wyborców.

Z perspektywy rynków uwagę zwróciły komentarze odnośnie Rosji (Biden stwierdził, że Rosja "zapłaci cenę") i Chin (Biden skłoniłby Chiny do "gry zgodnie z międzynarodowymi zasadami"), ale brak konkretów pozwolił na ignorowanie komentarzy. Pakiet fiskalny także był tematem, jednak ograniczony został tylko do oskarżeń Trumpa, że opóźnienie jest winą Demokratów z Izby Reprezentantów.

Reklama

Nic nie wspomniano o blokowaniu pakietu przez Republikanów z Senatu, co jest kluczowe, jeśli nawet spikerka Izby Pelosi i sekretarz skarbu Mnuchin uzgodnią warunki pakietu dziś do końca dnia. Podsumowując, w tematach negocjacji fiskalnych i wyborów jesteśmy w tym samym miejscu, co na początku tygodnia, czyli bez przestrzeni na dodatkowy ładunek optymizmu. Stąd nie powinno dziwić, że S&P500 jest w tym tygodniu na minusie (-0,9 proc.), a pierwotny zapał na sprzedaż USD i kupno walut ryzykownych wyparował. Na ostatniej prostej przed głosowaniem 3 listopada jest możliwe, że motywem przewodnim staną się obawy o niejednoznaczny wstępny wynik wyborów, który będzie kwestionowany przez jeden z obozów, dostarczając rynkom niepotrzebnego chaosu. W kolejnych dniach należy z szacunkiem podchodzić do szans na ostre zwroty cenowe.

Jeszcze dziś nowym czynnikiem ryzyka mogą być dane o aktywności gospodarczej. Prognozy dla wstępnych odczytów indeksów PMI sugerują spadki zarówno w przemyśle i usługach dla indeksów z Francji, Niemiec i całego strefy euro. Niewykluczone jednak, że pogorszenie wskaźników będzie głębsze jako przejaw wzrostu obaw firm w związku z rozwojem drugiej fali pandemii w Europie.

Inwestorzy zdają się już przygotowywać na złe dane, co tłumaczy zjazd EUR/USD do 1,18. Podobne zagrożenie czyha też w przypadku odczytów PMI z Wielkiej Brytanii, choć jeśli już dane z Eurolandu wypadną słabo, GBP raczej nie będzie czekał na potwierdzenie krajowych indeksów i będzie towarzyszył EUR w ruchu niżej.

W USA wzrost liczby zachorowań na COVID-19 także jest widoczny, ale jesienna fala nie jest w tak zaawansowanym stadium, jak w Europie. W konsekwencji dane o aktywności gospodarczej w USA pozostają solidne, co powinno pozwolić wskaźnikom PMI utrzymać poziomy w obszarze ekspansji.   
Konrad Białas



TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »