Belka nie rezygnuje ze stanowiska szefa NBP

Marek Belka nie rozważa rezygnacji ze stanowiska prezesa Narodowego Banku Polskiego. Zdaniem analityków autorytet NBP na całej sprawie mocno ucierpi. Tygodnik "Wprost" ujawnił w sobotę nagranie z rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką o tym, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego i tym samym pomógł Platformie w trudnych wyborczych latach; Belka miał w zamian żądać dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.

"Nie rozważam podania się do dymisji" - zapowiedział Belka w rozmowie z Faktami TVN.

Jego zdaniem nie naruszył niezależności banku centralnego.

"To była prywatna rozmowa i nikt mnie nie może pozbawić prawa do posiadania opinii, osądów, nie ma to nic wspólnego z niezależnością banku. Jako człowiek, który wiele rzeczy widział w Polsce i na świecie, skłonny jestem do wydawania sądów czasem twardych" - wyjaśnia.

- Jest jeszcze sprawa głębsza, szereg osób uważa, że niezależność banku centralnego oznacza prowadzenie wojny z rządem. Wiem, że obowiązkiem banku centralnego, podkreślam obowiązkiem, jest współpraca - nie dotyczy to tylko NBP i ministra finansów, NBP i rządu, dotyczy to wszystkich instytucji państwowych - dodał.

Reklama

Pytany o to czy ma strategię na wtorkowe posiedzenie RPP, odpowiedział: - Oczywiście, że tak. Oczywiście, że to nie będzie rozmowa prosta. Mało kto wie, my te wszystkie problemy, które budzą emocje, na posiedzeniach RPP omawialiśmy. Mieliśmy bardzo poważną dyskusję między Radą a kilkoma członkami zarządu dotyczącą rozdzielenia instrumentów polityki pieniężnej od instrumentów stabilności finansowej. Będę musiał powiedzieć (RPP - PAP), że szanuję ich, i przymiotnik, który użyłem - zapomnijmy wspólnie. Czeka mnie męska rozmowa.

Belka jest zdania, że rynki finansowe zgadzają się z jego opiniami. - Nie sądzę, żeby rynki finansowe nie zgadzały się z czymkolwiek o czym powiedziałem - uważa prezes NBP.

Pytany o wpływ jego rozmowy z szefem MSW na złotego i giełdę, odpowiedział: "Ewentualna możliwość dymisji z mojej strony to nie jest rzecz, która rynki uspokaja".

Tygodnik "Wprost" ujawnił w sobotę nagranie z rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką o tym, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego i tym samym pomógł Platformie w trudnych wyborczych latach; Belka miał w zamian żądać dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. Rząd ma się nim zająć na posiedzeniu w najbliższy wtorek.

W niedzielę prezes NBP odrzucił oskarżenia o przekroczenie uprawnień w rozmowach z ministrem spraw wewnętrznych.

Zgodnie z ustawą o banku centralnym prezes NBP jest powoływany i odwoływany przez Sejm na wniosek prezydenta. Kadencja prezesa wygasa po upływie okresu sześcioletniego, w razie śmierci, w razie złożenia rezygnacji oraz w razie odwołania.

Odwołanie szefa banku centralnego może nastąpić, gdy: nie wypełnia on swych obowiązków na skutek długotrwałej choroby, został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo, złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu lub Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.

Wstępny wniosek o postawienie od odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu może być złożony do marszałka Sejmu przez prezydenta, posłów w liczbie co najmniej 115 oraz komisję śledzą.

Po wygaśnięciu kadencji prezesa NBP, z przyczyn innych niż upłynięcie 6-letniej kadencji, pełniącym obowiązki prezesa jest pierwszy wiceprezes NBP, do czasu objęcia obowiązków przez nowego prezesa NBP.

Premier Donald Tusk oceniał na poniedziałkowej konferencji prasowej, że w rozmowie prezesa NBP Marka Belki i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza nie ma mowy o tym, żeby przedstawiciel rządu wpływał na postępowanie NBP. Szef resortu spraw wewnętrznych zostaje na stanowisku.

Początek sesji na rynku walutowym oraz na GPW nie należał do udanych, co analitycy przypisują reakcji na opublikowane przez "Wprost" rozmowy m.in. szefów MSW i NBP. Z czasem sytuacja zaczęła się uspokajać. Przed godz. 18 euro kosztowało 4,14 zł, a dolar 3,05 zł.

Straty udało się częściowo odrobić też warszawskiej giełdzie. Na zamknięciu indeks WIG30 spadł o 0,73 proc., a WIG 20 - o 1,00 proc. Tymczasem ok. o godz. 9.30 WIG30 dołował o 1,5 proc., a WIG20 spadał o 1,70 proc.

- Afera polityczna na dużą skalę, w dodatku z udziałem banku centralnego nie mogła wspomóc GPW w walce o wysokie poziomy - zapowiedział analityk X-Trade Brokers Mateusz Adamkiewicz.

- Pierwsza część sesji przyniosła dość paniczną wyprzedaż polskich akcji, a także obligacji czy złotego, zaś po południu inwestorzy wrócili na polski rynek. Spore wzrosty wspomniane aktywa odnotowały podczas konferencji Donalda Tuska, który na razie nie widzi powodów do jakichkolwiek dymisji - mówił. - (...) być może wpływ afery na rynek zakończy się już po poniedziałkowej sesji, ale mimo wszystko autorytet NBP na całej sprawie mocno ucierpi - ocenił analityk XTB.

Diler walutowy z Banku BPH Marek Cherubin mówił, że złoty zachowywał się w poniedziałek stabilnie. "Poruszaliśmy się na wąskim pasku wahań, lekko nad poziomem 4,14 zł za euro. Momentami złoty zbliżał się w stronę 4,15 zł za euro, ale ogólnie można powiedzieć, że złoty był w miarę stabilny" - stwierdził. W jego opinii w kolejnych dniach wycena złotego będzie zależeć od reakcji zagranicznych inwestorów na sprawę podsłuchów.

Jak tłumaczył, jeśli rynek negatywnie oceni wiarygodność NBP, złoty może osłabić się do poziomu 4,18 za euro. - "Istotny będzie dalszy przebieg tej afery, to czy na światło dzienne wypłyną dalsze nagrania, a jeżeli tak, to na ile znaczące. Można spodziewać się, że złoty będzie tracił.

Wydaje się, że pierwszy poziom, z którym złoty się zmierzy to 4,15 za euro. W dalszej kolejności, jeśli spełni się negatywny scenariusz dla złotego, to nasza waluta może osłabić się do 4,18 za euro" - dodał.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: szefowie | prezes NBP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »