Celny strzał Blachotrapezu

Jak z rodzinnej firmy produkującej pokrycia dachowe uczynić markę rozpoznawalną w całej Polsce? Przepis wydaje się prosty, choć nie każdy znajdzie w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby go zrealizować. Należy więc - bez względu na ryzyko sportowej klęski - dołączyć do grona sponsorów narodowej reprezentacji w piłce nożnej. Taką strategię z powodzeniem zastosował zarząd Blachotrapezu i dzisiaj może mówić o sukcesie marketingowym.

- Moje serce kibica krwawi po nieudanych mistrzostwach świata, jednak rozsądek sponsora podpowiada, że mundial był sukcesem dla naszej firmy - mówi Rafał Michalski, prezes Blachotrapezu - oficjalnego partnera piłkarskiej reprezentacji Polski do 2022 roku.

Gdy wiosną bieżącego roku polska reprezentacja rozpoczęła bezpośrednie przygotowania do - jak się później okazało - nieudanych mistrzostw w Rosji, zarząd Blachotrapezu zdecydował się podpisać nową umowę sponsorską z Kamilem Glikiem. Obrońca Monaco i reprezentant Polski został ambasadorem firmy z Rabki na kolejne cztery lata - do 2022 roku.

Reklama

Sport wpisany w misję firmy

Na Glika postawiono nieprzypadkowo. Prezes Michalski przy każdej możliwej okazji podkreśla swój podziw dla Kamila. - To nie jest facet od chwilowych fajerwerków, tylko poważny gość, który wie czego chce w życiu i na boisku. Jest idealny dla strategii naszej firmy. Kojarzy się z solidnością, niezłomnością, zasadami - wyjaśnia szef Blachotrapezu i dodaje, że dla tak "niemedialnych" produktów jak blachy trapezowe i blachodachówki niełatwo znaleźć odpowiedniego ambasadora. To nie są drogie kosmetyki, czy luksusowe samochody...

- My nie obstawiamy zakładów, nie jesteśmy też marketem, który przed świętami wydaje pieniądze na reklamę majonezu spodziewając się szybkiego zysku ze sprzedaży - tłumaczy Rafał Michalski. - Nasze umowy sponsorskie to długoterminowa, obliczona na wiele lat strategia budowania rozpoznawalności marki. Jeżeli miliony ludzi obejrzą naszą reklamę przed każdym kolejnym meczem, to ja będą spokojny, że dobrze wydaliśmy pieniądze - dodaje.

Zarząd firmy z małopolskiej Rabki (choć grupa Blachotrapezu jest ogólnopolska, szefowie lubią podkreślać jej góralskie pochodzenie) nie zlecił badań dotyczących rozpoznawalności marki przed i po mistrzostwach, ale takie analizy już opublikowali branżowi eksperci. Największy wzrost, wśród wielu marek, miał... Blachotrapez. Szacuje się, że rozpoznawalność firmy z Rabki wzrosła skokowo o 33 proc.!

- Mam silne przekonanie, że to był celny strzał - mówi Rafał Michalski i zapewnia, że czas odcinania kuponów od tej inwestycji dopiero nadejdzie. Na razie warto pamiętać, że Blachotrapez zwiększył w ostatnich latach przychody z 289 mln zł w 2013 roku, do 569 mln zł w roku 2017. Prezes zapewnia, że to nie koniec poprawiania wskaźników.

Nie można też zapominać, że umowy z PZPN i Kamilem Glikiem to ukoronowanie zaangażowania firmy w sponsorowanie sportowców. Wcześniej było Podhale Nowy Targ, siatkarki plażowe Sandra Szychowska i Magdalena Rapacz-Matras oraz ekstremalna biegaczka Małgorzata Szaruga. - Zaangażowanie w sportowy sponsoring mamy wpisane w misję - podsumowuje Rafał Michalski.

Z góralskim rodowodem

- Nigdy nie wypieraliśmy się góralskiego rodowodu Blachotrapezu - prezes Michalski uważa, że historia firmy może doskonale wspierać kampanie wizerunkowe. - Ten góralski etos to wytrwałe dążenie do celu, nieustępliwość, solidność. Takie cechy mogą wspierać przekaz dotyczący wysokiej jakości produktów - mówi Michalski i przypomina, że Blachotrapez, będący obecnie ogólnopolską grupą produkcyjno-handlową z ambicjami zawojowania centralnej Europy, startował w Rabce jako niewielka firma rodzinna. Jan Luberda (postać znana i ceniona nie tylko w małopolskim świecie biznesu) z żoną Teresą rozpoczęli działalność gospodarczą w latach 70. ubiegłego wieku. Z czasem niewielki zakład przerodził się w wielki biznes.

Nazwa Blachotrapez pojawiła się w połowie lat 90. Nie była efektem długotrwałych rozważań - wtedy sprzedawano głównie blachy trapezowe, więc padło na "Blachotrapez". Dzisiaj firma jest potęgą na krajowym rynku pokryć dachowych, a jej oferta został poszerzona o kolejne produkty, np. blachodachówki.

- To oczywiste, że w zarządzaniu grupą nie odnajdziemy śladów z przeszłości, gdy rodzinna firma była kierowana bezpośrednio przez właścicieli. Skala tego biznesu wymaga obecnie innych metod - z wykorzystaniem całego instrumentarium nowoczesnego zarządzania - tłumaczy prezes Michalski i dodaje, że właściciele firmy z Rabki wykazali się wielkim rozsądkiem powierzając pełną władzę menedżerskiemu zarządowi. - Jesteśmy rzadkim przypadkiem stuprocentowej firmy rodzinnej, która kierowana jest wyłącznie przez wynajęty zarząd. Za takie rozsądne podejście do prowadzenia biznesu należy się właścicielom wielki szacunek - mówi Rafał Michalski ale radzi nie zapominać, że to w czasach "rodzinnego" zarządzania Blachotrapezem podjęto tak strategiczne i brzemienne w skutkach decyzje, jak np. współpraca (na wyłączność) z ThyssenKrupp. Blachy z Niemiec okazały się idealne dla budowania asortymentu Blachotrapezu.

Zawojować rynek

- Współpracujemy z najlepszymi hutami na świecie - prezes Michalski wymienia wspomnianą wcześniej grupę ThyssenKrupp i dodaje do niej TATA Steel oraz US Steel. Wszystko po to, aby zaoferować klientom pokrycia dachowe o najwyższej jakości, z gwarancją sięgającą niemal półwiecza!

Blachotrapez oferuje chyba największy na polskim rynku asortyment produktów z gwarancją przekraczającą 35 lat. W niektórych przypadkach gwarancja przekracza 40 lat.

- Nie boimy się o jakość naszych produktów. Stworzyliśmy i opatentowaliśmy specjalny, nowatorski sposób gięcia blach. Nasz autorski system SPS (Safe Profiling System) pozwala kształtować blachy dachowe bez niekorzystnego efektu mikropęknięć - tłumaczy Rafał Michalski. - Przyznam, że w tym przypadku pomogła nam niezawodna intuicja założyciela firmy - Jana Luberdy. To on w jednej z biznesowych rozmów zasugerował, że kształtowanie doskonale zabezpieczonych antykorozyjnie blach powinno się odbywać w warunkach wykluczających wpływ środowiska i w temperaturze skutkującej uplastycznieniem surowca - dodaje szef Blachotrapezu.

Pierwsza połowa 2018 roku była dla firmy przełomowa nie tylko z powodu szczególnej kampanii wizerunkowej związanej z mistrzostwami w Rosji. W tym roku w Rabce uruchomiono nową, w pełni zautomatyzowaną halę produkcyjną z towarzyszącym jej placem załadunkowym o powierzchni 14 tys. m.kw. To właśnie w niej stosowany jest SPS.

- Tylko dla porządku dodam, że moce produkcyjne tej nowej linii mogą być w każdej chwili zwiększone, jeśli tylko popyt na produkty istotnie wzrośnie - mówi prezes Michalski.

Blachotrapez większość produkcji sprzedaje w Polsce, jednak nie zaniedbuje rynków zagranicznych.

Początkiem zorganizowanej ekspansji zagranicznej był rok 2004. Na Słowacji powstał Blachotrapez s.r.o., oferując produkowane w Polsce blachy w kilkudziesięciu placówkach handlowych. Od 2007 roku wyroby Blachotrapezu są oferowane w Rumunii, Czechach, na Białorusi i na Węgrzech. Dodatkowo, w rumuńskim Baia Mare powstał zakład produkcyjny firmy z Rabki.

- Nie chcę powiedzieć, że zawojujemy świat, ale elementem naszej strategii na najbliższe lata jest ekspansja na zagranicznych rynkach, szczególnie w naszej części Europy - zapowiada prezes Rafał Michalski. (js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dachy | spółki | budownictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »