Górnicy jadą do Warszawy. Będą protestować przed Ministerstwem Energii

Górnicy z Jastrzębia jadą do Warszawy. To dalszy ciąg ich konfliktu z ministrem energii i sporu o przyszłość Jastrzębskiej Spółki Węglowej. We wtorek rano przed siedzibą ministerstwa rozpocznie się akcja protestacyjna. Ma wziąć w niej udział kilkuset górników.

Na wtorek zaplanowano posiedzenie rady nadzorczej JSW. W porządku obrad są zmiany w składzie zarządu, a związkowcy nie chcą dopuścić do zmiany obecnego prezesa.

Bronią go, bo według nich gwarantuje on właściwe funkcjonowanie JSW. Za to ministrowi energii zarzucają, że próbuje ręcznie sterować spółką.

Stąd, według związkowców, np. coraz silniejsza pozycja powołanej przez ministra szefowej rady nadzorczej. W tle tego sporu są ewentualne naciski, aby pieniądze wypracowane przez JSW inwestować poza górnictwem - na to górnicy nie chcą się zgodzić.

Pierwszy raz do sporu na linii górnicy-minister doszło pół roku temu. Odwołano wówczas dwoje wiceprezesów spółki.

Reklama

Związkowcy powołali sztab protestacyjno-strajkowy, a przed siedzibą JSW zorganizowali protest. Spór ostatecznie zakończono wówczas po wielogodzinnych negocjacjach w Katowicach. - Dzisiaj sytuacja się powtarza - mówi Sławomir Kozłowski, szef "Solidarności" w JSW.

Marcin Buczek

Opracowanie:

Maciej Nycz

RMF24.pl

Więcej informacji ekonomicznych na RMF24.pl

----------

ME: Nie ma żadnych działań związanych z pozyskiwaniem środków z JSW dla Skarbu Państwa

Minister energii nie podejmował i nie podejmuje żadnych działań związanych z pozyskiwaniem środków finansowych dla Skarbu Państwa z Jastrzębskiej Spółki Węglowej - podał resort energii. We wtorek związkowcy z JSW zamierzają pikietować siedzibę ministerstwa.

Podobnie jak w styczniu br., związkowcy nie godzą się na zmiany w zarządzie spółki i na przekazywanie wypracowanych przez nią środków na cele niezwiązane z działalnością grupy JSW. Informacje, że mogłoby to mieć miejsce, znalazły się w poniedziałkowych związkowych komunikatach.

Jak podało biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności, akcja protestacyjna z udziałem kilkuset górników rozpocznie się we wtorek o godz. 8.00 przed siedzibą Ministerstwa Energii przy ul. Kruczej 36 w Warszawie. Na ten dzień - jak podali związkowcy - zaplanowano też posiedzenie rady nadzorczej JSW, gdzie jedynym punktem porządku obrad są zmiany w składzie zarządu spółki.

"Minister energii Krzysztof Tchórzewski podejmuje kolejną próbę wprowadzenia ręcznego sterowania Jastrzębską Spółką Węglową. Pracownicy JSW się na to nie godzą i jutro chcą to głośno wykrzyczeć" - powiedział cytowany w komunikacie szef Solidarności w JSW Sławomir Kozłowski.

Odnosząc się do związkowych zarzutów biuro prasowe Ministerstwa Energii podało w poniedziałkowym komunikacie, iż "Minister Energii, jako akcjonariusz spółek z udziałem Skarbu Państwa, szczególną wagę przykłada do wzrostu wartości nadzorowanych podmiotów. Wszelkie decyzje nakierowane są na zapewnienie ich rozwoju i stabilizacji finansowej".

"Ministerstwo Energii zdecydowanie zaprzecza informacjom zawartym w komunikacie Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność KWK Pniówek z dnia 10 czerwca 2019 r. dotyczącym zamiaru wyprowadzenia środków finansowych z Jastrzębskiej Spółki Węglowej przez Radę Nadzorczą JSW i Ministerstwo Energii. Publiczne prezentowanie nieprawdziwych informacji, takich jak zawarte w wymienionym komunikacie, jest działaniem na szkodę spółki przez osoby informujące o tym Związek i może doprowadzić do destabilizacji kursu akcji na GPW" - czytamy w informacji resortu energii.

Ministerstwo zapewnia, że "Minister Energii nie podejmował i nie podejmuje żadnych działań związanych z pozyskiwaniem środków finansowych dla Skarbu Państwa z JSW".

"Propozycja podziału zysku spółki za rok 2018 została przedstawiona przez obecnie funkcjonujący zarząd. Zarząd JSW zaproponował wypłatę dywidendy dla akcjonariuszy na poziomie ponad 200 mln zł, a pozostałą część zysku na potrzeby spółki. Decyzja zarządu JSW została przedstawiona Radzie Nadzorczej, w skład której wchodzi czterech członków załogi. Dotychczas nikt nie zgłosił zastrzeżeń. Ostateczna decyzja w tej sprawie będzie należała do Walnego Zgromadzenia JSW, w którym Minister Energii bierze udział jako jeden z akcjonariuszy" - wyjaśniło ministerstwo.

Przedstawiciele resortu przypominają, że polskie prawo nie daje żadnym organom rządowym możliwości podejmowania decyzji dotyczących dysponowania środkami spółek, w których Skarb Państwa posiada prawa z akcji.

"Zaangażowanie znacznych środków finansowych każdorazowo jest poprzedzone wnioskiem Zarządu kierowanym do zaopiniowania przez Radę Nadzorczą i zatwierdzenia przez WZA Spółki. Powyższa procedura jest zawsze inicjowana przez Zarząd Spółki. W przypadku JSW rozporządzanie środkami powyżej poziomu 100 mln zł wymaga podjęcia decyzji przez akcjonariuszy. W bieżącym roku zarząd spółki podjął wyłącznie jedną taką decyzję dotyczącą zakupu Przedsiębiorstwa Budowy Szybów, które wymagało zgody Ministra Energii na WZA" - podał resort.

W ministerialnym komunikacie przypomniano, że powoływanie i odwoływanie członków zarządów jest prawnie przypisane radzie nadzorczej spółki i jej decyzje są ostateczne. "Należy podkreślić, iż zmiany osób kierujących spółkami są naturalnymi działaniami wynikającymi z bieżącego zarządzania i wymagają przestrzegania procedur. Jako Minister Energii nieustannie dbam o rozwój i stabilizację we wszystkich spółkach, które nadzoruję. Przypomnę, że w roku 2016, dzięki moim staraniom i zaangażowaniu, przyczyniłem się do uratowania JSW przed upadłością" - głosi stanowisko ministra energii.

"Drodzy Górnicy, po naszych wspólnych doświadczeniach z 2007 roku i ostatnich czterech lat, przypisywanie mi złej woli i możliwości działania na szkodę przedsiębiorstw i społeczności górniczej napawa mnie smutkiem" - zakończył Krzysztof Tchórzewski w komunikacie kierowanego przez niego resortu.

Związkowcy z Solidarności JSW oceniają natomiast, że "szef resortu energii od dłuższego czasu podejmuje działania zmierzające do przejęcia całkowitej kontroli nad funkcjonowaniem JSW". Jako przykład wskazują pismo ministra do rady nadzorczej spółki z 4 czerwca, zgodnie z którym do momentu wyłonienia zarządu JSW na nową kadencję (konkurs na nowy zarząd rada ogłosiła w końcu maja - PAP) w spółce mają nie zapadać żadne istotne decyzje.

"W praktyce oznacza to paraliż spółki na kilka miesięcy, co z pewnością wpłynie na jej wyniki oraz wycenę akcji. Pan minister zapomniał chyba, że JSW jest spółką giełdową" - skomentował w poniedziałek Sławomir Kozłowski. Strona społeczna w JSW wskazuje również, że w spółce "trwa proces wzmacniania pozycji powołanej przez ministra Tchórzewskiego przewodniczącej Rady Nadzorczej spółki prof. Haliny Buk, przy jednoczesnej marginalizacji członków Rady Nadzorczej z wyboru załogi".

"Wprowadzono nowy regulamin Rady Nadzorczej, który daje przewodniczącej pełnię władzy. Prof. Buk może np. przerwać obrady Rady w dowolnym momencie bez podania przyczyny, czy jednoosobowo rozpatrywać wnioski formalne i układać porządek obrad Rady. To są standardy zza wschodniej granicy. Przewodnicząca RN, zamiast dbać o dobro spółki i jej pracowników, bezkrytycznie wykonuje polecenie ministra Tchórzewskiego, dlatego domagamy się jej odwołania" - dodał szef "S" w jastrzębskiej spółce.

Poniedziałkowe wystąpienie związkowców i zapowiedź wtorkowej pikiety w Warszawie to kolejna odsłona konfliktu, który ujawnił się w JSW w styczniu tego roku. Związki sprzeciwiały się wówczas spodziewanemu - jak mówili ich przedstawiciele - odwołaniu prezesa spółki Daniela Ozona oraz planowanemu przekazaniu (czemu stanowczo zaprzeczał resort energii) środków JSW na budowę bloku w Elektrowni Ostrołęka. Rada nadzorcza JSW - przy sprzeciwie czterech jej członków z wyboru załogi - odwołała wówczas ze stanowisk wiceprezesów Jolantę Gruszkę i Artura Dyczkę; posiedzenie rady zostało wtedy przerwane przez związkowców.

Także wówczas związkowcy, którzy powołali sztab protestacyjno-strajkowy, planowali 500-osobową pikietę przed Ministerstwem Energii w Warszawie, odstąpili jednak od tego zamiaru wobec zapowiedzi podjęcia rozmów. W Katowicach doszło do spotkania strony społecznej z ministrem Tchórzewskim, po którym poinformowano o wypracowaniu rozwiązania kryzysu w zarządzie i radzie. Resort energii zapewnił, że ponad 1,85 mld zł zgromadzone w funduszu stabilizacyjnym JSW może być wykorzystane tylko na rzecz tej spółki, w razie zagrożenia utraty płynności finansowej lub na wsparcie niezbędnych inwestycji. Uzgodniono też, że kluczowe inwestycje JSW będą kontynuowane - chodzi o projekt kopalni Bzie-Dębina oraz zakup Przedsiębiorstwa Budowy Szybów.

W ocenie związkowców, obecnie znów możliwe jest odwołanie prezesa Ozona oraz wykorzystanie pieniędzy spółki na inne cele. "Dzisiaj sytuacja się powtarza. Minister Tchórzewski znowu chce odwołać prezesa, a w tle są naciski, aby nasza spółka zainwestowała pieniądze wypracowane przez górników w spółkę ElectroMobility Poland, która ma budować polski elektryczny samochód. Dochodzą do nas również informacje o tym, że JSW miałaby kupić aktywa Tauronu Wydobycie. Nie uwierzymy już w żadne zapewnienia ministra Tchórzewskiego. W oczach pracowników JSW ten człowiek jest całkowicie niewiarygodny" - powiedział Sławomir Kozłowski, cytowany w poniedziałkowym komunikacie śląsko-dąbrowskiej "S".

Obecnie zarząd JSW pracuje w czteroosobowym składzie, który - obok prezesa Daniela Ozona - tworzą także wiceprezes ds. technicznych Tomasz Śledź, wiceprezes ds. pracowniczych, wybrany przez załogę Artur Wojtków, a także oddelegowany przez radę nadzorczą Robert Małłek, który od ponad trzech miesięcy pełni obowiązki wiceprezesa spółki ds. strategii i rozwoju.

PAP

RMF/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »