Paliwa: Trump między młotem a kowadłem

Wkrótce Donald Trump będzie musiał zdecydować, czy zaostrzyć sankcje na zakup ropy od Iranu, czy też przedłużyć zwolnienia z sankcji największym kontrahentom tego kraju. Prezydentowi USA, który w 2020 r. będzie ubiegał się o reelekcję, zależy na niskich cenach ropy ze względu na zbliżające się wybory. Tymczasem dalsze ograniczenie podaży sprawi, że surowiec będzie dalej drożał.

Decyzja nie będzie łatwa. Amerykanie będą wybierać nowego prezydenta już za półtora roku. Lista kontrkandydatów się wciąż wydłuża, a wysokie ceny ropy przekładają się na sentyment amerykańskich konsumentów do obecnych władz.

Trump krytykuje decyzję kartelu OPEC i krajów stowarzyszonych o ograniczeniu produkcji ropy z początkiem tego roku, namawiając ich do rezygnacji z obranej ścieżki. Wskazuje, że surowiec jest zbyt drogi.

Cena ropy faktycznie w szybkim tempie poszybowała w górę. W grudniu zeszłego roku zanotowała dołek, dochodząc do 50 dol. za baryłkę. Jednak od tego czasu sytuacja zmieniła się zasadniczo - surowiec systematycznie drożał, dochodząc do ok. 72 dol. za baryłkę. W ciągu czterech miesięcy cena wzrosła więc aż o 44 proc.

Reklama

Co dalej z Iranem?

Stany Zjednoczone w listopadzie zeszłego roku wznowiły sankcje na Iran, anulując tym samym międzynarodowe porozumienie zawarte w 2015 r. (na mocy którego Iran, w zamian za zniesienie sankcji, zrezygnował z programu nuklearnego). Czasową zgodę na zwolnienie z sankcji otrzymały jednak Japonia, Korea Południowa, Indie, Chiny, Tajwan i Turcja, Grecja i Włochy. Półroczny okres przejściowy miał zapobiec zakłóceniom na światowych rynkach ropy i dać ośmiu krajom, znaczącym importerom irańskiego surowca, więcej czasu na rezygnację z zakupów z tego kierunku.

Wyłączenie obowiązuje do końca kwietnia, tak więc czasu na podjęcie decyzji, co robić dalej, jest niedużo. Donald Trump będzie musiał zdecydować, czy utrzymać w mocy wcześniejsze zapowiedzi, czy też zmienić stanowisko, by uchronić konsumentów przed drogim surowcem.

Pozbawianie rynku kolejnych wolumenów ropy irańskiej byłoby nierozsądne, wspierałoby bowiem dalszy rajd cenowy. Ale z drugiej strony bolesne byłoby dla amerykańskiego prezydenta ze względów politycznych również łagodzenie podejścia do kwestii irańskiej. Trumpowi zależy bowiem na zwiększeniu presji na Teheran.

Kryzys w Wenezueli i Libii

A na światowym rynku ropy i bez tego mamy do czynienia z silnymi wstrząsami. Z ogromnym kryzysem boryka się Wenezuela, która była kiedyś największym eksporterem surowca w Ameryce Południowej.

W minionym roku eksport z tego kraju był jednak najniższy od prawie trzydziestu lat. Tamtejsza gospodarka boryka się z galopującą inflacją. Na rynku brakuje wielu podstawowych produktów, w tym, lekarstw i żywności. Jednocześnie płace są bardzo niskie. Wielu mieszkańców kraju zdecydowało się na emigrację.

Od pewnego czasu w tym kraju utrzymuje się stan dwuwładzy. Prezydent Nicolas Maduro został w maju 2018 r. wybrany na drugą kadencję. Jest on oskarżany o osłabienie demokracji w kraju. W wyniku kryzysu Juan Guaido, lider opozycji i przewodniczący parlamentu, mianował się tymczasowym prezydentem Wenezueli. Wiele krajów, w tym Stany Zjednoczone i większość państw Unii Europejskiej, uznało właśnie Guaido za prawowitego prezydenta. Z kolei Maduro popierają Rosja, Chiny i Kuba.

Kolejnym czynnikiem wpływającym na cenę surowca jest sytuacja w Libii, gdzie doszło do eskalacji walk zbrojnych. Kraj ten od czasu obalenia dyktatury Muammara Kadafiego w 2011 roku jest rozdarty między dwoma rywalizującymi ośrodkami władzy. Na zachodzie uznawany jest rząd jedności narodowej Mustafy as-Saradża, ustanowiony w 2015 r. w Trypolisie, popierany przez międzynarodową społeczność a na wschodzie rząd Libijskiej Armii Narodowej w Bengazi, którego liderem ogłosił się generał Chalif Haftar. Na początku kwietnia rozpoczęła się ofensywa Haftara na stolicę, Trypolis. Od tamtej pory zginęły co najmniej 174 osoby, a 758 zostało rannych.

Libia produkuje obecnie z największego w kraju pola Sharara 293 tys. baryłek ropy dziennie, mimo wzrostu napięcia w regionie. Rynki jednak obawiają się możliwych zakłóceń w produkcji, a obawy te przekładają się na drożenie ropy.

Rosja myśli, co dalej

Do tego dochodzi polityka OPEC+, czyli kartelu i krajów stowarzyszonych. Organizacja zdecydowała o cięciu produkcji ropy o 1,2 mln baryłek dziennie od początku tego roku, by wesprzeć ceny surowca. Przedstawiciele kartelu dokonają rewizji umowy dopiero na spotkaniu w czerwcu tego roku.

Kilka tygodni temu minister energii Arabii Saudyjskiej Khalid Al-Falih wspominał o możliwości przedłużenia cięć na drugą połowę roku. Jednak Rosja zaczyna powoli wykazywać chęć do luzowania porozumienia. Anton Siluanow, minister finansów Federacji Rosyjskiej, wyrażał swoje obawy, że kontynuowanie polityki OPEC+ zmierzającej do ograniczania podaży spowoduje utratę rynku na rzecz firm amerykańskich, które korzystają ze wzrostu cen surowca, zwiększając wydobycie.

Producenci w Ameryce rzeczywiście nie tracą czasu, zwiększając swoje udziały w rynku. Z tygodnia na tydzień rośnie liczba wiertni ropy z łupków w USA (obecnie 833). Amerykanie wydobywają już 12,2 mln baryłek surowca dziennie.

Stany Zjednoczone w wyniku rewolucji łupkowej wyszły na pozycję lidera w produkcji ropy. Według ekspertów, przyrost produkcji w USA ma wynieść w samym 2019 roku między 0,5 a 1 mln baryłek dziennie. Technologie wydobycia są stale ulepszane, co przekłada się na większą efektywność produkcji z tamtejszych złóż. Oczywiście amerykańscy producenci korzystają z wysokich cen ropy, ale próg opłacalności w przypadku tamtejszych firm wydobywczych wynosi ok. 30 dol. za baryłkę.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ceny paliw | OPEC | paliwa | rynek ropy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »