Sejm uchwalił ustawę o OZE: Każdy dopłaci teraz do rachunku

Sejm uchwalił w piątek ustawę o odnawialnych źródłach energii (OZE). Rządowa propozycja wprowadza nowe zasady wspierania energii wytwarzanej z takich źródeł. Jedną z podstawowych zmian do obecnie obowiązujących przepisów dotyczących wspierania OZE jest zmiana systemu świadectw pochodzenia energii na system aukcyjny. Wspieranie źródeł odnawialnych zostanie przerzucone na konsumentów, którzy mają mieć doliczoną do rachunku "tzw. opłatę OZE".

Posłowie wcześniej przyjęli część spośród 64 poprawek do projektu, zgłoszonych w II czytaniu.

Za uchwaleniem ustawy o OZE było 238 posłów, 167 przeciw, a 36 wstrzymało się od głosu.

Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński podkreślił po głosowaniach, że ustawa stabilizuje sektor OZE; daje również pewną perspektywę rozwoju odnawialnych źródeł energii.

- OZE polskie to OZE rozproszone, ze szczególną rangą dla konsumenta; OZE oparte o nasze naturalne surowce wykorzystujące biomasę, wiatr, odpady komunalne - mówił Piechociński.

Reklama

Jak dodał, rząd wyciągnął przy tym wnioski z doświadczeń innych krajów, gdzie doprowadzono do niekontrolowanego rozwoju OZE, często kosztem stabilności systemu energetycznego.

Z kolei sprawozdawca komisji Andrzej Czerwiński (PO) zaznaczył, że uchwalenie ustawy pozwoli na uruchomienie szerokich inwestycji w OZE, które od kilku lat były zamrożone.

Wcześniej w głosowaniach nie przeszedł wniosek PiS o odrzucenie projektu ustawy w całości. Przed głosowaniami nad całością przepisów Anna Zalewska (PiS) zapowiedziała, że jej klub w związku z takim kształtem ustawy zgłosi inicjatywę moratorium na budowę farm wiatrowych w Polsce.

Parlament pracował nad projektem od połowy 2014 r. We wrześniu odbyło się wysłuchanie publiczne.

Jedną z podstawowych zmian do obecnie obowiązujących przepisów dotyczących wspierania OZE jest zmiana systemu świadectw pochodzenia energii na system aukcyjny. System wyboru najlepszej oferty w tych samych warunkach ma być tańszy dla budżetu państwa o ponad 7 mld zł. Po zmianach do 2020 r. w budżecie ma pozostać 20 mld zł.

Rząd ma decydować, ile energii odnawialnej potrzebuje - m.in. dla spełnienia celów polityki klimatycznej UE i rozpisuje aukcje, które wygrywa ten, kto zaproponuje najniższą cenę. W zamian dostanie gwarancję wsparcia przez 15 lat. Aukcje będą oddzielne dla różnych technologii, dla dużych i małych instalacji.

Wspieranie źródeł odnawialnych zostanie przerzucone na konsumentów, którzy mają mieć doliczoną do rachunku "opłatę OZE". W pierwszym roku obowiązywania ustawy ma być to 2,27 zł za jedną megawatogodzinę prądu.

Przyjęte przez Sejm poprawki zaproponował klub PO. Dotyczyły one m.in. odbiorców energochłonnych, zwolnień z opłat i innych wskaźników intensywności produkcji oraz zasad dotyczących produkcji ciepła z OZE. Sejm przyjął też poprawkę, określającą, że ustawa wejdzie w życie 30 dni od ogłoszenia. Część przepisów zacznie obowiązywać w kwietniu i październiku 2015 r. oraz 1 stycznia 2016 r.

Przeszło kilka wniosków mniejszości, m.in. o obowiązku zakupu energii i gwarantowanych taryfach na odsprzedaż energii elektrycznej przez prosumentów. Stała cena za prąd ze źródeł do 3 kW przez 15 lat ma wynosić 75 groszy za kilowatogodzinę energii z hydroenergii, energii wiatrowej i słonecznej.

Stała cena energii ma obowiązywać też dla źródeł miedzy 3 kW a 10 kW - za jedną kilowatogodzinę energii z biogazu rolniczego - 70 groszy, biogazu ze składowisk - 55 groszy a z oczyszczalni ścieków - 45 groszy. Stała stawka 65 groszy za kilowatogodzinę energii ma obowiązywać dla hydroenergii, energetyki wiatrowej i słonecznej. Dla tych źródeł zapisano również obowiązek zakupu przez 15 lat od oddania instalacji do użytku.

OZE to jeden z priorytetów polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Jednym z jej celów jest 20-proc. udział tych źródeł w finalnym zużyciu energii. Dla Polski ten cel jest nieco niższy - średnio 15,5 proc. Źródła odnawialne na razie są droższe od konwencjonalnych i aby się rozwijały, trzeba je wspierać, czyli dotować. Ustawa m.in. kompleksowo reguluje te kwestie.

Ocena skutków regulacji szacuje koszt przyszłej ustawy na ok. 4 mld zł rocznie. Do działalności prosumenckiej - dla instalacji o mocy poniżej 40 kW nie będzie potrzebna koncesja ani działalność gospodarcza. Nadwyżkę energii będzie można odsprzedać do sieci.

_ _ _ - - -

OPINIE

Eksperci ds. energetyki twierdzą, że uchwalona przez Sejm ustawa o OZE może być pierwszym krokiem w kierunku energetyki obywatelskiej w Polsce. Wskazują jednak na konieczność zmian, które pozwolą produkować energię elektryczną m.in. także spółdzielniom mieszkaniowym.

Ocena skutków regulacji szacuje koszt przyszłej ustawy na ok. 4 mld zł rocznie. Do działalności prosumenckiej - dla instalacji o mocy poniżej 40 kW - nie będzie potrzebna koncesja ani działalność gospodarcza. Nadwyżkę energii będzie można odsprzedać do sieci.

Koalicja Klimatyczna podkreśliła, że poprawka mówiąca o gwarantowanych taryfach będzie wspierała obywateli. "Wsparcie ma obowiązywać przez 15 lat lub do momentu, w którym łączna moc wszystkich instalacji przekroczy 300 MW. Oznacza to, że w przypadku instalacji o mocy do 3 kW stałe ceny obejmą ok. 100 tys. prosumentów" - zaznaczono.

Koalicja Klimatyczna wskazuje jednak, że mimo ukłonu w kierunku obywateli, którzy mogą włączyć się do systemu produkcji energii, to nadal ustawa wspiera duże koncerny energetyczne. Przedstawicielka organizacji Urszula Stefanowicz zwróciła uwagę, że w głosowaniu posłowie odrzucili poprawki "pozwalające na produkcję energii przez spółdzielnie, szkoły, parafie czy wspólnoty mieszkaniowe - rozwiązanie wspierające budowę kapitału społecznego w Polsce".

Na tą kwestię zwraca uwagę także ekspert w dziedzinie energetyki prof. Krzysztof Żmijewski. - Posłowie ograniczają rynek do osób fizycznych, to jest błąd. Dyskryminacją jest to, że nie uwzględnili prosumenta zbiorowego, np. mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych czy budownictwa komunalnego - powiedział.

Przyznał jednak, że umożliwienie sprzedaży energii przez indywidualnych producentów z czasem może rozwinąć rynek.

Żmijewski ocenił, że Polska może mieć ogromny potencjał w energetyce prosumenckiej. Wskazał, że produkcja i konsumpcja energii na miejscu może być korzystna dla lokalnych społeczności oraz odciążać sieci energetyczne w naszym kraju.

Żmijewski podkreślił, że jest zwolennikiem prosumenta (czyli konsumenta i producenta energii zarazem), a nie tylko mikroproducenta, jaki jego zdaniem został zaproponowany w ustawie.

- W ustawie nie ma mowy o produkcji energii na własne potrzeby. To jest domyślne, ale nie zawsze realizowane - ocenił.

Organizacja ekologiczna Greenpeace podkreśliła w opublikowanym oświadczeniu, że uchwalona w piątek przez Sejm ustawa OZE "jest nadal szkodliwa dla polskiej gospodarki". "Jedynym pozytywnym sygnałem jest to, że z powodu rozłamu w koalicji rządzącej, posłowie powiedzieli +TAK+ dla rozwoju energetyki obywatelskiej. () Niestety ustawa nie znosi najpoważniejszych problemów stojących przed sektorem OZE w Polsce" - dodano.

Greenpeace podkreśla ponadto, że w ustawa uznaje nadal spalanie węgla z biomasą za formę pozyskiwania zielonej energii.

"Rząd konserwuje uzależnienie od importu biomasy, a dodatkowo Polacy nadal będą płacić za coraz większe ilości biośmieci sprowadzanych do nas z całego świata" - oceniono.Teraz ustawą zajmie się Senat.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »