Słowacja ma wina "podobne do Cameron Diaz"

- Gdyby wina słowackie były kobietą, przypominałyby Cameron Diaz, są takie lekkie i jasne - uważa francuski bloger i miłośnik wina Daniel Berger. Wejście Słowacji do ekskluzywnego świata wina to niespodziewany przełom.

W maju po raz pierwszy w Europie Wschodniej, w Bratysławie, odbyły się degustacje Światowego Konkursu Brukselskiego (Concours Mondial de Bruxelles, CMB) - odpowiednika mistrzostw świata wśród producentów win.

Na 20. edycji tego konkursu, jednego z najważniejszych wydarzeń w świecie winiarskim, Francja zachowała swoją niekwestionowaną pozycję lidera, ale zaskoczeniem było to, że Słowacja znalazła się na 6. miejscu.

W konkursie uczestniczyło 305 degustatorów z około 40 krajów.

Słowacja zdobyła 60 medali na 214 zaprezentowanych próbek, dużo mniej niż Francja, która zdobyła 709 medali na 2489 próbek, Hiszpania - 522 medale, Portugalia - 288, Włochy - 276 i Chile - 109.

Reklama

Ale jeśli uwzględnić proporcje między liczbą zaprezentowanych win a win nagrodzonych medalami, Słowacja dorównała Francji.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

W CMB do oceny przedstawiono łącznie 8168 win z 50 krajów. Wielki Złoty Medal zdobył jeden procent z nich, przy czym aż trzy takie medale przypadły Słowacji, która zdobyła również 19 medali złotych i 38 srebrnych.

- Jest to wielki sukces, w którym słychać echa poprzednich prezentacji słowackich win, ukoronowanych na prestiżowych konkursach - powiedziała słowacka enolog i członkini jury Edita Diurczova.

Mimo braku wyrobionej marki w Europie Zachodniej, słowaccy winiarze zdobyli 9 złotych medali i 38 srebrnych na niedawnym międzynarodowym konkursie winiarskim (Vinalies internationales de Paris) w Paryżu.

- Słowacja jest tradycyjnym producentem wina, choć wśród krajów położnych bardziej na północ, na skraju obszaru komercyjnie opłacalnej uprawy winorośli - mówi Diurczova.

Na Słowacji od dawien dawna robiono wino, ale w czasach komunistycznych winnice zostały znacjonalizowane i akcent położono na produkcję masową ze szkodą dla jakości.

Słowaccy winiarze podkreślają, że kraj dysponuje odpowiednimi siedliskami (terroir), zwłaszcza w niewielkim regionie gleb wulkanicznych na południowym zachodzie, przy granicy z Węgrami, gdzie produkuje się słynne tokaje, które od dawna cieszyły się renomą także we Francji.

- Słowacja być może nie ma dość słońca, by dojrzewały tam różne szczepy winogron ciemnych, ale ma klimat idealny dla winogron białych, który nadaje winom przyjemny owocowy bukiet - wyjaśnia Roman Milata, prowadzący w Modrej winnicę Elesko, z której wina nagrodzono medalami CMB.

- Gdyby słowackie wina były kobietą, wyglądałyby jak Cameron Diaz - są bardzo lekkie, jasne i mają wiele do zaoferowania - powiedział AFP francuski bloger i miłośnik wina Daniel Berger. - Francuskie wina są bardziej jak Mona Lisa dzięki swej dojrzałości i ponadczasowości. Ale ostatnio, według niego, "nawet najbardziej konserwatywni francuscy amatorzy wina otwierają się powoli na walory win zagranicznych".

Obecnie Słowacja produkuje ok. 340 tys. hektolitrów wina rocznie na rynek wewnętrzny; przeciętne spożycie wina na Słowacji wynosi, według słowackiego Stowarzyszenia Producentów Wina i Rodzynków, 15 litrów rocznie na głowę.

- Winiarze słowaccy skupiają się na rynku wewnętrznym - mówi Diurczova. - Eksport ma dla nich znaczenie prestiżowe. Wina słowackie poza Słowacją dostać można w zachodniej Europie, w wyspecjalizowanych sklepach, gdzie mają po kilka butelek, lub w restauracjach wysokiej klasy.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Słowacja | Slowacja | świata | wino | WiN | francuski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »